– Budowa obwodnicy to karkołomne zadane, ale z niej nie zrezygnujemy. To nie pierwsza sprawa, która wydaje się niewykonalna, a później pieniądze się znajdują – twierdzi Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa.
Pod koniec maja Tadeusz Ferenc ogłosił na spotkaniu z mieszkańcami os. Budziwój, że szansa na zdobycie dofinansowania na budowę obwodnicy południowej, łącząca ulicę Podkarpacką z al. Sikorskiego, właśnie legła w gruzach.
Informacja ta, która rzeszowskie media obiegła z prędkością światła, odbiła się echem w rządzie, u wojewody podkarpackiego z PiS oraz podczas sesji Rady Miasta, gdzie opozycyjni radni z PiS wytykali ratuszowi błędy związane z niedopełnieniem formalności.
Mimo wszystko Tadeusz Ferenc w sprawie obwodnicy południowej nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
– Pomimo, że budowa obwodnicy to karkołomne zadanie, nie rezygnujemy z niej – zapowiedział prezydent Ferenc. – To nie pierwsza sprawa, która wydaje się być niewykonalna, a później okazuje się, że jednak pieniądze się znajdują i budowa rusza – dodaje.
Rzeczywiście, ratusz zamierza w dalszym ciągu szukać pieniędzy w Warszawie i to niekoniecznie z programu „Polska Wschodnia”, gdzie już ubiegał się o dofinansowanie.
– W praktyce wygląda to tak, że ktoś na czas nie złoży jakiś dokumentów i pieniądze dostaje ktoś inny. My do tego czasu z pewnością załatwimy wszystkie formalności – twierdzi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.
– Na pewno nie składamy broni, są też inne programy. Podobna historia była z budową mostu Tadeusza Mazowieckiego – pieniądze na jego budowę się znalazły – dodaje Chłodnicki.
Chodzi o wybudowany w październiku 2015 roku most Mazowieckiego, który łączy ulice Rzecha i Lubelską. Inwestycja kosztowała 184 mln zł, z czego z kasy miasta wydano tylko 18 mln zł. Unijne dofinansowane wyniosło aż 85 proc. Ratuszowi udało się je zdobyć rzutem na taśmę.
Władze Rzeszowa spodziewają się, że podobnie będzie w przypadku południowej obwodnicy, gdy rząd PiS będzie zobligowany do wydania unijnej kasy. Jeśli tego nie zrobi, pieniądze będzie musiał zwracać do Brukseli.
Budowa obwodnicy była od dawna oprotestowywana – przez ekologów, do których dołączyła również lewicowa partia Razem oraz przez mieszkańców os. Biała i Budziwój.
Protesty skończyły się pismem z rządu, że wniosek o dofinansowanie budowy obwodnicy południowej Rzeszowa nie zostanie rozpatrzony. Chodziło o kwotę 277 mln zł. Koszt budowy obwodnicy szacowany jest na ok. 450 mln zł. Pozostałe 173 mln zł miało wykładać miasto.
Władze Rzeszowa nie mogą się pogodzić z utratą unijnego dofinansowania, szczególnie, że ratusz ogłosił już przetarg na wybór wykonawcy budowy obwodnicy. Bez unijnego wsparcia inwestycja nie ma szans na realizację.
Obwodnica miała sprawić, że z centrum miasta zostaną wyrzucone ciężarówki. W planach była budowa 6-kilometrowej drogi łączącej ul. Podkarpacką z ul. Sikorskiego. W jej skład wchodziła również budowa kilometrowego mostu na wysokości tzw. Ptasiej Wyspy, który miał przecinać rzeszowski zalew na Wisłoku.
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl