Zdjęcie: Materiały komitetu Rozwój Rzeszowa
Nieznani sprawcy pocięli kilkadziesiąt banerów kandydatów Rozwoju Rzeszowa i Koalicji Obywatelskiej w wyborach samorządowych. O dziwo, nie tknięto banerów kandydatów PiS. 

 
 
„Konkurencja działa. Zastanawiające jest, że banery kandydata jednego z ugrupowań pozostają nienaruszone. Tak wygląda „pozytywna” kampania naszych konkurentów” – taką wiadomość w piątek otrzymaliśmy z komitetu wyborczego Rozwój Rzeszowa Tadeusza Ferenca. 
 
Działacze proprezydenckiego komitetu poinformowali nas, że odnotowali kilkadziesiąt pociętych banerów komitetu Tadeusza Ferenca. Tak się stało np. z banerami przy ul. Kotuli, gdzie rozwieszone są trzy banery. Na dwóch są sylwetki Tomasza Kamińskiego oraz Dominiki Kobiałki, którzy z list Rozwoju Rzeszowa startują w wyborach do Rady Miasta. Na obu banerach jest też Tadeusz Ferenc. Też pocięty. 
 
Oba banery dzieli baner Janusza Ramskiego, który do Rady Miasta startuje z listy PiS. Baner Ramskiego jest nienaruszony. „Tonący brzytwy się chwyta” – komentuje komitet Rozwój Rzeszowa. Zniszczony został też baner Witolda Walawendra. Na Słocinie pocięto z kolei banery Roberta Homickiego.  
 
Okazuje, że nie tylko kandydaci RR zostali „pocięci”. Podobny los spotkał baner z sylwetką Jolanty Kaźmierczak, która startuje do rady z listy Koalicji Obywatelskiej (PO i Nowoczesna). Banery Kaźmierczak zniszczono przy rondzie Pileckiego, skrzyżowaniu ulic Błogosławionej Karoliny i Strzyżowskiej oraz ul. Wyspiańskiego i Strzelniczej. 
 
– To niska kultura walki politycznej. Wyraz bezradności, gdyż przedzierani są kandydaci którzy są dobrze oceniani przez mieszkańców. Paradoksalnie to ich wzmacnia, choć walka polityczna powinna odbywać się na argumenty, nie zaś na nielegalne niszczenie materiałów wyborczych – uważa Marcin Deręgowski, szef rzeszowskiej Platformy Obywatelskiej, który także z listy KO startuje w wyborach do Rady Miasta Rzeszowa. 
 
– To też pokazuje jacy ludzie wybierają się do samorządu, którzy w przypadku braku argumentów reagować będą agresją – dodaje Deręgowski, twierdząc jednocześnie, że podobne incydenty były też cztery lata temu podczas wyborów w 2014 roku. 
 
Marcin Fijołek, szef sztabu PiS, zaprzecza, by ich komitet miałby mieć cokolwiek wspólnego z pociętymi banerami. – Potępiamy takie rzeczy. One nie powinny mieć miejsca i to nieważne, do kogo należą materiały wyborcze. To nie fair. Sugerowanie natomiast, że to my mamy coś wspólnego ze zniszczeniem banerów jest niegodne – mówi nam Marcin Fijołek.  
 
Zniszczeniem banerów kandydatów Rozwoju Rzeszowa są zbulwersowani nasi Czytelnicy.
 
„Czy to, że nie lubię jednego, bądź drugiego kandydata upoważnia mnie do niszczenia jego własności?” – pyta w liście do naszej redakcji jedna z naszych Czytelniczek. „Jestem zbulwersowana takim zachowaniem. To bardzo płytkie. Gdzie szacunek do cudzego mienia, własności? Skąd taka nienawiść?” – dodaje. 
 
Komenda Miejska Policji w Rzeszowie przyjęła już pierwsze zawiadomienia o zniszczeniu banerów. – Czterech – precyzuje Adam Szeląg, rzecznik KMP. Wartość jednego baneru szacowana jest na 100 zł. – Wiemy też o zniszczeniu dwóch kolejnych na Słocinie. W tym przypadku zawiadomienie ma być złożone w sobotę – twierdzi Szeląg. Policja prowadzi czynności sprawdzające. 
 
Wybory samorządowe odbędą się 21 października.
 
(ram, jg)
 
redakcja@rzeszow-news.pl
 
Reklama