Fot. Ewa Szyfner / Rzeszów News. Na zdjęciu Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa

– To działanie na wstrzymanie inwestycji – uważa Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa. Ratusz został zasypany pytaniami od Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w sprawie budowy obwodnicy południowej.

Problemy z drogą południową, tzw. obwodnicą, już drugi rok do miasta wracają, jak zły szeląg. Wszystko zaczęło się w 2017 roku, gdy Ewa Leniart (PiS), wojewoda podkarpacki, nie wydała zgody na budowę 6-kilometrowej drogi od ul. Podkarpackiej do al. Sikorskiego – przez osiedla Zwięczyca, Budziwój i Biała – oraz budowę kilometrowego mostu, który przecinałby rzeszowski zalew na wysokości tzw. Ptasiej Wyspy.

Brak pozwolenia na budowę drogi skutkował tym, że miasto straciło szansę na pozyskanie 277-milionowego dofinansowania inwestycji z Unii Europejskiej, której koszt oszacowano na ponad 450 mln zł. Po tym „strzale prosto w serce” ratusza wojewoda Leniart początkiem 2018 roku wraz ze starostą rzeszowskim Józefem Jodłowskim (PiS) zaproponowała swój wariant drogi, który miałby biec przez Rzeszów, Boguchwałę i Tyczyn.

Planowano, by wojewoda i prezydent wspólnie przygotowali najbardziej optymalny wariant przebiegu obwodnicy. Współpraca trwała do końca lutego. Na drugim spotkaniu ją zerwano.
Pod koniec 2018 r. z kolei wiceprezydent Marek Ustrobiński przywiózł z Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju analizy, które jasno wskazały, że pierwotny plan ratusza na budowę obwodnicy jest najlepszy i należy go jak najszybciej zrealizować.

Tadeusz Ferenc: tylu pytań nie było 

Prezydent Tadeusz Ferenc natomiast deklarował, że z budowy drogi miasto nie zrezygnuje licząc, że pieniądze na inwestycję znajdą się na koniec unijnej perspektywy finansowej. Tak było np. w przypadku mostu Mazowieckiego, czy al. Sikorskiego.

Obecnie zaś trwają prace nad pozyskaniem decyzji środowiskowej w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Pierwszą wydano jeszcze w 2017 roku, ale wówczas decyzję zaskarżono, bo stwierdzono, że ma ona uchybienia. Naczelny Sąd Administracyjny wyrokiem z 7 stycznia br. wydaną dwa lata temu decyzję podtrzymał, ale nakazał ją uzupełnić, by RDOŚ mógł wydać ostateczną wersję decyzji.

Decyzja środowiska jest kluczowa do dalszych starań miasta o budowę obwodnicy. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że 8 marca br. do ratusza z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie trafiło pismo z wezwaniem do uzupełnienia raportu oddziaływania inwestycji na środowisko. Liczy ono aż 38 punktów, na które muszą odpowiedzieć miejscy urzędnicy.

Ratusz jest zaskoczony. – To jest działanie na wstrzymanie inwestycji oczekiwanej przez tysiące ludzi. Na żadnej budowie takich pytań nie było – mówi Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa. – Trzeba np. policzyć, ile wody w toalecie się zużywa. Zadawanie takich pytań to szczyt głupoty – uważa prezydent.

Skąd woda do… przenośnych toalet?

Inne pytania zawarte w siedmiostronicowym dokumencie z RDOŚ dotyczą m.in. określenia, czy prace budowlane związane z obwodnicą południową będą prowadzone w dzień, czy w nocy. Od miejskich urzędników oczekuje się także informacji na temat rozprzestrzeniania się zanieczyszczeń w powietrzu. Wśród 38 punktów znalazły się i takie, w których RDOŚ chce wiedzieć, skąd miasto będzie czerpało wodę do… przenośnych toalet.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

Ratusz musi także podać informację o tym, ile piasku i betonu może wpaść do Wisłoka podczas budowy mostu oraz jak ten teren będzie zabezpieczony przed negatywnym oddziaływaniem na środowisko. Ratusz na udzielenie odpowiedzi ma czas do 21 października. Wówczas RDOŚ będzie miał 30 dni na rozpatrzenie wniosku. Decyzja środowiskowa może być więc wydana nie wcześniej jak na koniec listopada br. 

– Te pytania na obecnym etapie to czepianie się inwestycji. Świadczą też o tym, że inwestycja jest odwlekana i nie ma należytego uznania w oczach organów, które wydają stosowane pozwolenia – uważa Marek Ustrobiński, wiceprezydent Rzeszowa. Jego zdaniem dziś nie da się przewidzieć, gdzie będą konkretne urządzenia i w którym kierunku emitowały spaliny.

Władze Rzeszowa deklarują, że odpowiedzi dla RDOŚ przygotują jak najszybciej i najbardziej możliwe precyzyjnie. – Mamy nadzieję, że wszystkie sprawy, które są kluczowe i ważne dla środowiska, razem z ekonomią inwestycji i gospodarką będą wyważone przy podejmowaniu decyzji [przez RDOŚ] – mówi wiceprezydent Ustrobiński.

RDOŚ: to nie jest złośliwość 

Zarzutami miasta jest zdziwiony RDOŚ. Jej rzecznik Łukasz Lis przekonuje, że to o co poprosili miasto jest standardem dla takiej inwestycji. – Teren, na którym zlokalizowana jest inwestycja, nie jest zagospodarowany, a więc ważne jest wskazanie, gdzie będą ulokowane sanitariaty, gdzie będą stacjonowały maszyny, gdyż wymaga to utwardzenia terenu, aby np. olej cieknący z pojazdu nie dostał się do gleby – wyjaśnia nam Łukasz Lis.

– Między innymi takie informacje pozwolą na określenie skali planowanej inwestycji i jej wpływu na środowisko. Nikt nikogo nie będzie rozliczał z pojedynczej koparki, ale musimy zwracać uwagę na to, jakie będzie zanieczyszczenie gleby i wód – twierdzi rzecznik RDOŚ. 

RDOŚ przekonuje, że szczegółowe dane pozwolą na wykluczenie późniejszych protestów mieszkańców, szczególnie tych, którym budowa drogi południowej się nie podoba. – Nie ma w tym naszej złośliwości. Zabezpieczamy się zbierając niezbędne informacje, aby nasza decyzja była kompletna – dodaje Łukasz Lis.

W RDOŚ słyszymy także, że szczegółowe pytania przed wydaniem decyzji o oddziaływaniu inwestycji na środowisko dostaje także m.in. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, która jeszcze nigdy nie miała o to żalu, choć niejedną ważną drogą wybudowała, na Podkarpaciu, np. autostradę A4, czy drogę ekspresową S19. 

Jeśli miastu uda się pozyskać decyzję środowiskową oraz dofinansowanie (ratusz sam inwestycji finansowo nie udźwignie), wówczas pierwsze prace mogłyby się rozpocząć w 2020 roku.

Kilka miesięcy temu miasto zaczęło „odświeżać” projekt obwodnicy. Zrezygnowano z budowy mostu wantowego (przykładem jest Most Mazowieckiego). Droga ma łączyć się i odciążyć ulice Jana Pawła, Budziwojską, Senatorską. W sumie powstałoby 17 km dróg. Z obwodnicy będzie można zjechać na praktycznie wszystkie ulice, np. Podkarpacką, Jana Pawła II, Sikorskiego, które będą znajdować się w jej pobliżu i skrzyżowaniu. 

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama