Adrian Beściak zakończył The Best Trip 2016 dla Karolinki! [FOTO]

Polały się łzy wzruszenia. Chyba nie mogło być w takiej sytuacji inaczej. Adrian Beściak – bohater na czarnym wózku wrócił do Rzeszowa, kończąc swoją 54-dniową wyprawę „The Best Trip”. Na rzeszowskim Rynku w środowy wieczór hucznie powitał go tłum oraz mama i Karolinka.

 

Bohater wrócił do domu. Po przejechaniu 2313 km w 54 dni Adrian Beściak pojawił się znów na Rynku. Pot, wysiłek ponad siły, walka ze słońcem, deszczem i polskimi drogami.

Wyprawę rozpoczął 2 lipca w Rzeszowie i tu ją również zakończył w sposób spektakularny, bo o godz. 20:00 przy ratuszu w dwóch rzędach ustawili się motocykliści, a na końcu rozwinięto wstęgę, która wyznaczała linię mety. Spory tłum zebrał się wokół, by wyczekiwać wielkiego powrotu Adriana Beściaka.

Aż w końcu zza zakrętu wyjechał on – 21-letni rajdowiec, który na wózku inwalidzkim pokonał 2313 km dla 7-letniej Karolinki Wolanin z Narola. Do linii mety jechał zmęczony, spocony, ale bardzo szczęśliwy.

Powitał go warkot motocyklowych silników i okrzyki radości. Gdy przekroczył linię mety, mama Adriana od razu podeszła do niego i mocno go przytuliła, podobnie Karolinka, która usiadła mu na kolanach.

Polały się prawdziwe męskie łzy prawdziwego bohatera. Wszyscy: mama Adriana, mama Karoli, dziewczyna Adriana… długo nie mogli pohamować wzruszenia.

Nasz bohater musiał na chwilę spuścić głowę, aby opanować ogromne emocje.

Hektolitry potu dla Karolinki

Gdy pierwsze łzy radości minęły Karolina powiedziała Adrianowi specjalnie ułożony na jego cześć wierszyk oraz wręczyła mu specjalny „thebesttripowy” tort, na którym widniał napis „Od Karolinki dla The Best Trip”, logo wyprawy oraz postać na wózku.

Oczywiście, powitanie prawdziwego bohatera nie mogło obejść się bez polania szampanem Adriana i wszystkich wokół.

Gdy Adrian się nieco uspokoił, wniesiono go na scenę, gdzie koledzy z ekipy The Best Trip podnieśli go wraz z całym wózkiem w górę.

– To dla niej – naszej Karoli –  przejechałem te kilometry i wylałem  hektolitry potu. Kiedy ją zobaczyłem dziś na tej mecie, kiedy zobaczyłem was wszystkich… Poczułem się jakbym dopiero wyjechał na rozgrzewkę – mówił po zakończonej wyprawie Beściak.

– Nie żałuje ani jednej chwili spędzonej poza domem, bo wiem, że każda sekunda spędzona na trasie i w hotelach była podyktowana temu co najważniejsze, czyli lepszemu bytowi Karolinki. Dziękuję, że mogłem to dla niej przejechać całą Polskę – dodawał .

Za rok zdobyć Europę

Adrian nieoficjalnie zdradził, że zamierza odpoczywać tylko do poniedziałku, ponieważ wtedy chce wrócić na salę treningową. A dlaczego tak szybko?

– Dziś przejechałem Polskę. Za rok chcę zdobyć Europę – zdradził swoje jeszcze nieoficjalne plany Adrian Beściak.

Polskę przejechał dla Karolinki Wolanin, podopiecznej Fundacji Aktywnej Rehabilitacji, która od urodzenia choruje na przepuklinę oponowo-rdzeniową. Choroba ta, niestety, przykuła ją do wózka już od początku jej życia.

Całą sprawę dodatkowo komplikuje sytuacja rodzinna Karolinki, która jest bardzo trudna. Jej tata doznał urazu czaszkowego i porusza się na wózku. Nieco później jej mama urodziła kolejne dziecko.

Obecnie kobieta nie pracuje, bo swoje zawodowe obowiązki porzuciła na rzecz Karolinki, która wymaga codziennej opieki. Cała rodzina żyje jedynie z renty socjalnej.

– O tym, że Adrian wybrał właśnie Karolinkę i całą naszą rodzinę dowiedzieliśmy się 18 maja. Wtedy przyjechał do nas do szpitala i nam o tym powiedział. Kompletnie się tego nie spodziewaliśmy – mówiła wzruszona Edyta Wolanin, mama dziewczynki, zanim Adrian 2 lipca wyruszył w podróż.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

Po 54 dniach Karola, jej siostra Róża, babcia Teresa i mama Edyta znów pojawiły się na Rynku. Tym razem po to, aby powitać księcia na czarnym wózku.

– To niesamowite, że szczęśliwie udało się Adrianowi pokonać całą Polskę dla Karolinki. Cały czas śledziliśmy fanpage’a wyprawy, a raz wyjechaliśmy mu naprzeciw do Zamościa robiąc naszemu bohaterowi niespodziankę. Oczywiście, bez łez wzruszenia się nie obeszło – mówiła nam w środę przed przyjazdem Adriana, Edyta Wolanin.

Na 100 procent

Na Rynku na swojego bohatera czekała również Marta Beściak, mama Adriana. Kiedy syn powiedział jej o swoim, bądź, co bądź szalonym pomyśle, była przerażona. – Nie ma takiej możliwości. 2313km? Nie dasz rady – mówiła wtedy do 21-latka.

A co na „the Beściak”? – Mamo, zobaczysz, że to się uda, że dam sobie radę! – odpowiedział.

– Mój Adrian jest taki, że jak coś postanowi, to zawsze dąży do tego, by to zrealizować w 100 procentach, dlatego nie mogłam mu tego zabronić – wspomina Marta Beściak .

Ale to, że nie zabroniła, nie znaczy, że się nie martwiła. Wręcz przeciwnie.

– Na bieżąco śledziłam każdy jego krok. Codziennie oglądałam relacje na żywo, śledziłam posty, byłam z nim w kontakcie telefonicznym. Przez każdą minutę trasy praktycznie byłam z nim – opowiada o swoich przeżyciach mama Adriana, która martwiła się również o warunki amfoteryczne panujące na trasie, szczególnie, gdy padał deszcz.

– Adrian miał jeden taki dzień, kiedy w połowie musiał przerwać etap, bo na trasie złapała go straszna burza. Gdy zobaczyłam go takiego zmokniętego, kiedy sam nie mógł wsiąść do auta, to się rozpłakałam – wspomina trudny moment Marta Beściak.

– Natomiast bardzo się cieszyłam, gdy widziałam jego uśmiech na twarzy, gdy kończył każdy etap – dodawała.

Mama Adriana odwiedziła również syna podczas wyprawy w Kołobrzegu.

Licytacje, koncerty…

Na Rynku na wózkowego bohatera w środę od 18:00 czekali również wolontariusze, pracownicy i podopieczni Fundacji Aktywnej Rehabilitacji.

Zanim jednak Adrian pojawił się w stolicy Podkarpacia, na scenie wystąpiły Małgorzata Boć i Patrycji Chmiel – finalistki programu „Aplauz, Aplauz”, grupa taneczna – Simply Swagg z Dębicy, oraz Podkarpacka Szkoła Jujitsu Karate.

Nie obyło się również bez licytacji. Darczyńcy byli bardzo hojni, ponieważ z przyjemnością płacili na rzecz Karoli grubo ponad 300 zł za koszulki i bluzy sygnowane logiem „The Best Trip”.

– Licytacja gadżetów na Allegro będzie trwać jeszcze tydzień. Dopiero wtedy będziemy znać ostateczną kwotę, która udało się nam podczas wyprawy uzbierać. W ubiegłym roku właśnie po zakończonej podróży odnotowaliśmy największe wpływy na konto – mówi Ilona Borkowska, członkini ekipy „The Best Trip”.

Dotychczas na konto Karolinki wpłynęło ok. 30 tys. zł.

JOANNA GOŚCIŃSKA

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama