Skromny, a nawet nieśmiały Dawid Podsiadło nie lubi zdjęć z fanami, ani też robionych przez fotografów. Muzyk przyciągnął wiele słuchaczek na spotkanie, które odbyło się w rzeszowskim Empiku przed koncertem wokalisty. Co nas pociąga w jego muzyce?

Dawid Podsiadło w piątek zagrał koncert w rzeszowskim klubie LUKR promujący płytę „Annoyance and Disappointment”, a wcześniej spotkał się z fanami w Empiku w Galerii Rzeszów. Czyżby Empik wynajmował zbyt małe pomieszczenie, czy raczej fanów 23-letniego finalisty drugiej edycji polskiego X Factor przybyło aż tyle? Najlepiej wiedzą to, przedmioty, które co rusz spadały z półek strącane przez fanki, którym nie w głowie było uważać na regały.

Każda chciała spojrzeć w oczy muzyka, który nie grzeszy urodą fizyczną, ale duchowo pociąga tak bardzo, że dziewczyny decydowały się stać w kolejce nawet 1,5 godziny, by móc zrobić sobie pamiątkowe selfie z autorem platynowej płyty. Jednak muzyk zarządził, by osoby z płytami i biletami ustawiły się w kolejce. W ten sposób chciał uszanować fakt, że fani kupują jego muzykę.

Zrelaksowany, bez napięć

Dawid Podsiadło, wielbiony przez fanów, ceniony przez krytyków, to prawdziwy fenomen – niezmiennie skromny, twardo stąpający po ziemi facet i nadzwyczajnie utalentowany artysta. Co pociąga fanów w jego muzyce?

– W muzyce przede wszystkim podoba mi się oryginalność i to, że wychodzi na przeciw trendom, które panują wśród młodzieży – mówi 15-letnia Ilona, której ulubione piosenki to „Bela” z nowej płyty wokalisty oraz „Bridge” z krążka „Comfort and Happiness”.

– Jednym z elementów, które najbardziej podobają mi się w twórczości Dawida Podsiadło są teksty, bo mają sens i są głębokie. Biorąc pod uwagę standardy współczesnej muzyki, teksty są oryginalne i przypominają poezję. Przemawiają do mnie bardziej niż innych polskich wykonawców – mówi 16-letnia Karolina.

– To, że Dawid jest indywidualistą, śpiewa to, co czuje. Jest młody [22 lata – red.], a mimo tego bardzo dojrzały. Teksty mają w sobie głębię. Mają w sobie to coś. Także to, że jest luźny, zrelaksowany, bez napięć. Niczego nie udaje – stwierdza 31-letnia Renata, której ulubiona piosenka pochodzi z pierwszej płyty i nosi tytuł „Nieznajomy”.

Dawid Podsiadło jak biblijny Dawid

Spotkanie z autorem solowego albumu „Annoyance and Disappointment” poprowadził rzeszowski raper Eskaubei, czyli Bartosz Skubisz. Podczas spotkania fani dowiedzieli się, że jegomość na okładce ostatniej płyty jedynie jest łudząco podobny do Dawida Podsiadły, dlatego że jest to reprodukcja fragmentu obrazu z 1885 roku szwedzkiego malarza Juliusa Kronberga „David och Saul”.

– Na obrazie jest Dawid biblijny. Podobny jestem do niego. Możliwe, że zadziałała pewnego rodzaju pętla czasu – zastanawiał się Dawid Podsiadło.

– Malarstwo mnie nie inspiruje. Nie znam się na malarstwie. Nie potrafię ocenić wartości obrazu. Jest to dla mnie równie intrygujące jak taniec. Kompletnie nie rozumiem tego, co się dzieje, ale bywa to atrakcyjne i potrafi to mnie jakoś wzruszyć – dodał muzyk.

Zamiast tajemniczego zdjęcia na lotnisku użył obrazu, który podesłała mu jedna z fanek w wiadomości na Facebooku.

– Jakaś atrakcyjna dziewczyna napisała do mnie na FB wysyłając zdjęcie obrazu. Powiedziała: „Popatrz Dawid, jesteś w mojej książce do języka polskiego” – wyjaśnił okładkę swojej płyty Podsiadło.

Na spotkaniu z wokalistą można było dowiedzieć się też, że teledysk „W Dobra stronę” składający się z dwóch części: pierwsza z fabułą i wizją artystyczną, a druga część z internetowym blokersem, wynika z doświadczeń muzyka. Pomysłem muzyka była na przykład postać Roberta, to że przechodzi przemiany, ukazanie jego dobrych i złych stron.

Co uratowało Dawida Podsiadło?

– Większość dzieciństwa spędziłem w towarzystwie ludzi, których poglądów nigdy nie popierałem, ale jakoś trzeba było funkcjonować. Za to ludzie, z którymi miałem kontakt ostateczny byli dobrymi ludźmi, chyba – stwierdził niepewnie gość spotkania w Empiku.

– Myślę, że to jest bardziej autentyczne, że on też jest zagubiony w tym, co robi w życiu. Słuchając wypowiadanych przez niego sentencji do kamery – mam nadzieję, że myślimy sobie: „OK, trochę też otoczenie ma wpływ na to, co my robimy”.

– I nie jest tak, że on (Robert – bohater teledysku „W Dobra stronę” – sl.) chce bić wszystkich, znęcać się nad innymi fizycznie tylko dlatego, że sprawia mu to przyjemność, ale jest to też wynik sytuacji w jakiej znalazł się i otoczenia z jakim miał styczność – kontynuował Podsiadło.

Dodał też, że na szczęście w wieku 10 lat wyprowadził się z miejsca, gdzie takie sytuacje, jak w teledysku zdarzały się często. Dzięki wartościom takim jak szacunek i akceptację innych wyniesionych z domu, nie zszedł na złą drogę.

Roast Kuby Wojewódzkiego

Niezwykle utalentowany wokalista bardzo lubi poczucie humoru, trochę abstrakcyjne, trochę polegające na tym, żeby obrażać kogoś w trakcie obrażania innych. Zaczął nad tym pracę już na początku liceum. Popis umiejętności w tej dziedzinie zaprezentował podczas roastu Kuby Wojewódzkiego.

– Mój występ zadziałał dlatego, że był oderwany od klasycznej konwencji roastu, który polega na tym, aby bardzo niskimi chwytami, mało wyszukanymi sposobami obrazić uczestników tego wydarzenia, albo też ludzi, których nie ma tam, ale jakoś się łączą z gośćmi.

– Jest mi przyjemnie, że moja część podobała się bardzo, ale też jest mi przykro, ponieważ oni dostali dużo krytyki nieuzasadnionej, bo jest to roast. To ma być niskie i słabe. Zabolało mnie to, bo widziałem zaangażowanie tych ludzi w całą produkcję tego. Szanuję ich za to, że są i żyją – tłumaczył się ze swojego występu Dawid Podsiadło, który w serwisie Youtube.com ma już ponad 2,5 mln odsłon.

SABINA LEWICKA

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama