Upijali pasażerów do nieprzytomności, podawali im środki usypiające, a na koniec okradali. Zuchwałe kradzieże tolerowali pracownicy kolei, a nawet w tym pomagali. 24 osoby staną przed Sądem Okręgowym w Rzeszowie.
Podkarpacki Wydział Zamiejscowy Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Rzeszowie właśnie zakończył śledztwo w tej głośnej sprawie, która miała trzy odsłony. Pierwszą w listopadzie 2021 roku, gdy wpadło siedmiu złodziei, którzy grasowali w pociągach dalekobieżnych PKP Intercity.
Już wtedy było wiadomo, że na zatrzymaniu tej siódemki się nie skończy. Funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji w marcu 2022 roku zatrzymali kolejne 14 osób. W trakcie tej drugiej odsłony rozbicia gangu „kolejowych usypiaczy” zostali namierzeni m.in. pracownicy PKP IC: trzech konduktorów, siedmiu kierowników pociągu, dwóch ochroniarzy.
To oni, jak twierdzi prokuratura, dawali „parasol” ochronny złodziejom, którzy w perfidny sposób okradali obywateli Ukrainy, Białorusi i Gruzji w pociągach: „Przemyślanin”, „Uznam”, „Zielonogórzanin”, „Osterwa”, „Pogórze”, „Podlasiak” i „Szkuner”. W lutym br. (trzecia odsłona) CBŚP zatrzymało jeszcze 3 osoby, które współpracowały ze złodziejami.
Upijani i usypiani
Wszystkie 24 osoby teraz staną przed Sądem Okręgowym w Rzeszowie, bo to właśnie tam prokuratura wysłała akt oskarżenia. – Ustaliliśmy 53 zdarzenia z udziałem ludzi tworzących gang oraz 27 pokrzywdzonych. Ci tracili od kilkuset złotych do 12 tys. dolarów – mówi nam Rafał Teluk, szef podkarpackiego oddziału Prokuratury Krajowej w Rzeszowie.
Pokrzywdzonych jest znacznie więcej, ale nie wszystkich udało się ustalić, wiele ofiar nie zgłosiło się do prokuratury. Podróżnych okradano w pociągach co najmniej od 8 lutego 2020 roku do 26 października 2021 roku. – Byli częstowani alkoholem, upijano ich, do napojów podawano środki obezwładniające – twierdzi prokurator Teluk.
Podróżni mieli plądrowane ubrania, bagaże i saszetki. Jedno tracili 500 i 1000 zł, w innych przypadkach nawet 5000 euro, czy 8000 dolarów. Złodzieje brali wszystko, co mieli pod ręką. – Wykorzystywali też nieuwagę podróżnych, gdy ci wychodzili z przedziału się przejść po pociągu, jak szli do toalety, czy na papierosa – mówi Rafał Teluk.
Podróżnych okradano na terenie Podkarpacia, Małopolski, Śląska, Dolnego Śląska, Wielkopolski, Mazowsza, Lubuskiego i województwa zachodniopomorskiego.
„Parasol” kolejarzy
Złodzieje nie przysiadali się do byle kogo. Majętnych podróżnych typowali, jak ustalono w śledztwie, kierownicy pociągów, konduktorzy i kolejowi ochroniarze. Bez ich „wsparcia” złodzieje niewiele by zrobili. Mogli liczyć na „pomoc” kolejarzy też wtedy, gdy ktoś zgłaszał kradzież, ale tych informacji nie przekazywano dalej, albo tak, by złodziei nie namierzono.
Gdy do pociągów wchodzili funkcjonariusze Służby Ochrony Kolei lub policjanci, złodzieje dostawali „cynk” od kolejarzy. Wtedy szybko się ulatniali. Pracownicy kolei za współpracę z gangiem brali łapówki: od 3000 do 9000 zł. Takie są kolejne ustalenia prokuratury i CBŚP.
Ale nie wszyscy kolejarze dali się korumpować i próbowali przerwać działalność złodziei. Wtedy obsługa pociągów i SOK-iści pod swoim adresem słyszeli pogróżki. Złodzieje do okradania pasażerów wykorzystywali nożyczki, latarki i klucze do otwierania przedziałów.
– Zabezpieczyliśmy także środki farmaceutyczne, które podawano podróżnym. Nie wszyscy dali się namawiać na picie alkoholu, a i tak tracili świadomość. Przypuszczamy, że środki obezwładniające podawano do napojów, czy herbaty. Po czymś takim niektórzy podróżni „odpływali”, stawali się bezbronni – mówi prokurator Teluk.
Według prokuratury, gangiem „kolejowych usypiaczy” kierował 32-letni Robert B. z Mazowsza, znany już organom ścigania, karany wcześniej za rozboje. W szajce było siedem osób z Mazowsza i Śląska, to mężczyźni wieku od 27 do 64 lat: Michał K., Janusz P., Tomasz W., Ryszard Ch., Robert K., Benedykt L. i Janusz P.
Pracownicy kolei, którzy zostali oskarżeni o współpracę z gangiem, pochodzą głównie z Wielkopolski, ale też Mazowsza i województwa zachodniopomorskiego. To osoby w wieku od 33 do 63 lat. Wśród nich są dwie kobiety: 39-letnia Karolina S. i 59-letnia Hanna Ł.
6 osób w areszcie
Do tej pory w areszcie przebywa sześć osób. Pozostali są na wolności po wpłaceniu poręczeń majątkowych, mają dozory policyjne i zakazy opuszczana kraju. Konduktorzy i kierownicy pociągów, ochroniarze są zawieszeni w obowiązkach służbowych. Większość oskarżonych nie przyznała się do winy w trakcie śledztwa.
Robertowi B. za kierowanie gangiem grozi do 10 lat więzienia, za udział w nim – do pięciu lat. Kradzież, kradzież zuchwała i rozbój (takie zarzuty mają oskarżeni) są zagrożone karami do 5, 8 i 12 lat pozbawienia wolności. Funkcjonariuszom publicznym za branie łapówek grozi do 8 lat więzienia, a za pomoc w ukrywaniu majątku przestępców – do 5 lat.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl