To nie mogło się udać przy obecnym kierownictwie Polskiego Radia Rzeszów. Grażyna Bochenek sama odchodzi z publicznej rozgłośni.
„Mój ostatni dzień pracy w Polskim Radiu Rzeszów. Nie jestem w stanie, nie potrafię i nie chcę być częścią instytucji, która obiektywizmu już nawet nie udaje. Szkoda pracowników i słuchaczy. Ale jeszcze będzie normalnie” – napisała w piątek na Facebooku Grażyna Bochenek.
Sama złożyła wypowiedzenie z pracy. Bochenek nie chce rozmawiać o szczegółach swojej decyzji. Mówi, że to, co miała do powiedzenia w tej sprawie, zamieściła na Facebooku i na tym koniec. Wcześniej zamieszczała screeny ze strony internetowej radia, jak rozgłośnia permanentnie promuje Ewę Leniart (PiS) w wyborach na prezydenta Rzeszowa.
Do Radia Rzeszów Grażyna Bochenek wróciła pod koniec listopada ub. r., gdy wygrała kilka procesów z kierownictwem rozgłośni. Nigdy nie wróciła w pełni do tego, co robiła wcześniej – oprócz typowej reporterki, prowadzenia audycji na żywo, magazynów informacyjnych. W grafiku było dla niej miejsce tylko na serwisy dla kierowców.
Gdy w listopadzie sąd wydawał ostateczny wyrok, że Bochenek ma wrócić do pracy, bo jej zwolnienie było bezprawne, na Facebooku pisała: „Jest radość, choć podszyta rozpaczą – bo Radio Rzeszów to już nie jest miejsce, w którym praca jest dumą, to miejsce, w którym wola przestrzegania standardów rzetelności kończy się naganą oraz mobbingiem”.
Wszystkie te sprawy Grażyna Bochenek wygrała. Toczyła ciężkie boje z rozgłośnią, którą kieruje Przemysław Tejkowski, zwolennik pisowskiej „dobrej zmiany”. Tejkowski jesienią 2018 roku nasłał na własną dziennikarkę prokuraturę, bo odważyła się wyemitować w programie opinię słuchacza, który prezydenta Andrzeja Dudę nazwał „figurantem”.
Tejkowski twierdził, że Duda został znieważony, ale prokuratura, na szczęście, odmówiła wszczęcia śledztwa. Z Grażyną Bochenek solidaryzowali się lokalni dziennikarze, listy-protesty pisały ogólnopolskie organizacje dziennikarskie, za Bochenek wstawiła się Helsińska Fundacja Praw Człowieka, miała od nich pomoc prawną.
Bądź na bieżąco.
Obserwuj nas na Google News!Na Tejkowskim nie robiło to większego wrażenia, aż w końcu przyszedł moment krytyczny w czerwcu 2019 roku, gdy Bochenek dyscyplinarnie zwolnił z pracy tylko dlatego, że przyszła do pracy załatwić sprawy papierkowe, a powinna siedzieć w domu, bo była na L4. Ruszył kolejny proces, Bochenek pozwała rozgłośnię, że była w niej mobbingowana.
Chodzenie po sądach łączyła z nową pracą rzecznika Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie z przekonaniem, że to zajęcie chwilowe. Że do radia wróci, z którym była związana od 2007 roku. Radio było jej żywiołem. Powrót okazał się bolesny. Grażyna Bochenek wytrzymała pół roku. W piątek po raz ostatni przyszła do pracy.
– Zderzyła się z machiną propagandową. I tak długo wytrzymała – mówią dziś jej koledzy i koleżanki z Radia Rzeszów.
Grażyna Bochenek wraca na WSIiZ.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl