Co rzeszowian odróżnia od łodzian, wrocławian lub innych mieszkańców Polski? To regionalizmy, czyli słowa, które używa się tylko w danym miejscu. Sprawdźcie, na jakie słowa zwróciły uwagę twórczynie rzeszowskiej NIEMAPY.

NIEMAPA, to seria ilustrowanych przewodników po mieście dla rodzin, który proponuje w zabawny i graficzny sposób przedstawiając najważniejsze miejsca, lokalną kulturę, kuchnię, charakterystyczne słowa i ciekawostki, wyjątkowy sposób na spacer. A poprzez gry, zagadki i wyzwania zachęca do aktywnego poznawania rodzinnego miasta. Więcej pisaliśmy o tym TUTAJ i TUTAJ.

W poszukiwaniu „rzeszowianizmów”

Jak wiadomo, nic tak nie odróżnia narodowości jak język, którym się posługują. Podobnie jest z województwami, a nawet miastami w danym kraju. Na przykład „paker” w Rzeszowie, to mężczyzna, który ma sportową sylwetkę i wyraźne mięśnie. Jeśli powiemy: „Idzie przez miasto paker”, to zrozumiemy, że idzie przez miasto osiłek. Natomiast Ukraińcy zrozumieliby to zdanie w ten sposób: „Idzie przez miasto reklamówka”.

W Polsce też mamy tzw. regionalizmy, potocyzmy i slang, który odróżnia od siebie poszczególne regiony, miasta, a nawet grupy społeczne.

Małgorzacie Żmijskiej, mamie Eustachego i Joannie Studzińskiej, mamie Poli, które wpadły na pomysł, aby zrobić NIEMAPĘ najpierw w Łodzi, a potem w Rzeszowie, pomysł z regionalizmami tak bardzo się spodobał, że został on przeniesiony też do stolicy Podkarpacia.

Wspólnie z mieszkańcami Rzeszowa poszukiwały słów wyjątkowych, czyli takich, które tylko w Rzeszowie są używane i tylko rzeszowianie wiedzą najlepiej, co one oznaczają.

– Początkowo zapytani przez nas rzeszowianie twierdzili, że chyba nie ma takich słów, że mówią zupełnie zwyczajnie. Jednak my, przyjezdne z Łodzi, słyszałyśmy różnice, dlatego wspólnie z Radiem Rzeszów i Estradą Rzeszowską rozkręciliśmy akcję poszukiwania „rzeszowianizmów” – mówi Joanna Studzińska.

Dlaczego „koło”, a nie „zero”?

Najciekawsze i rozpoznawalne słowa pojawiły się w Ilustrowanym Słowniku Rzeszowianizmów, który można zobaczyć na fanpage’u nieMAPY. – Słowa wzbudzające nasze zdumienie to choćby „sztangiel”, „gumka do mazania” czy „koło” – dodaje Studzińska.

„Koło” to tak naprawdę linia autobusów MPK o numerze 0 (czytaj „zero”), ale jak wiadomo duża litera O i liczba 0 różnią się jedynie krągłością, więc czemu nie mówić na autobusy nr. zero, „koło”? Szczególnie, gdy trasa tych autobusów przebiega dookoła ścisłego centrum miasta.

Rzeszowianie, jeśli usłyszą słowo „sztangiel”, to z pewnością udadzą się do piekarni, ewentualnie do sklepu spożywczego. Ale przyjezdni mogą zastanawiać się, czy aby nie pokierować swoich kroków w stronę siłowni. W Krakowie na podłużną bułkę posypaną solą lub makiem mówi się sztangielka. Czasem mówi się też: „Zjeść sztangiel kiełbasy”, myśląc, że sztangiel to porcja kiełbasy.

Ulica 3 Maja w Rzeszowie nazywana też „ulicą Pańską” lub „Paniagą”, to historyzm. Mówią tak ci, którzy jeszcze pamiętają dawną nazwę tej ulicy lub ci, którym podoba się dawna nazwa. Obecnie od kilku lat w Rzeszowie trwa święto ulicy 3 Maja nazywane „Świętem Paniagi”, które ma przypomnieć przekupno-jarmarczny charakter tej ulicy jeszcze sprzed wojny.

W Ilustrowanym Słowniku Rzeszowinizmów znalazły się też inne słowa: proziaki (placki pieczone z dodatkiem sody), chabazie (zarośla), wypaciać się (wybrudzić się), kasztanek (słodka kulka z okruszków), pantofle (budy do chodzenia po domu) oraz strugaczka i gumka do mazania (temperówka i gumka do ścierania).

SABINA LEWICKA

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama