56 opakowań z dopalaczami zabezpieczyli pracownicy sanepidu w sklepie przy ul. Lenartowicza w Rzeszowie. Likwidacja sklepu idzie jednak, jak krew z nosa.

Sklep z dopalaczami przy ul. Lenartowicza działa od połowy kwietnia. Witryny sklepowe sugerują, że sprzedawane są w nim legalne akcesoria do e-papierosów. W lokalu jest również prowadzona sprzedaż modeli samolotów. Ale sanepid twierdzi, że to tylko przykrywka do sprzedaży dopalaczy.

W pierwszych tygodniach działalności sklepu, dopalacze sprzedawano jako „imitację sztucznego śniegu” i „imitację mchu irlandzkiego”.

Imitacja sztucznego puchu

Pod koniec kwietnia ratusz wypowiedział wojnę właścicielom sklepu. Jest on na cały czas monitorowany przez strażników miejskich, którzy robią zdjęcia klientom sklepu.  Jeżeli jest nimi młodzież, ratusz wysyła zdjęcia do dyrektorów szkół.

– Kontrole straży przynoszą efekty. Młodzież została odstraszona – twierdzi Jaromir Ślączka, szef rzeszowskiego sanepidu.

Sanepid już cztery raz kontrolował sklep. Ostatni raz zrobił to przed weekendem. W sklepie zabezpieczono 56 opakowań z dopalaczami. Tym razem były to „imitacje sztucznego puchu” i „imitacje sztucznego mchu pawiego”.

Dopalacze zostały wysłane do badań, które mają potwierdzić, czy produkty zawierają substancje będące na liście zakazanych.

Łącznie w sklepie zabezpieczono dotychczas kilkaset opakowań z dopalaczami. Wyników badań nadal nie ma. Czeka się na nie ok. 2-3 miesiące.  Sanepid ma problem z doprowadzeniem do zamknięcia sklepu.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

– Wydawaliśmy wcześniej decyzje o zakazanie prowadzenia działalności, ale podczas ostatniej kontroli okazało się, że w sklepie działa już trzecia inna firma, której decyzja o zakazie prowadzenia działalności już nie dotyczy – mówi dyrektor Jaromir Ślączka.

Łańcuszek firm

Sanepid skontaktował się z właścicielką lokalu, w którym działa sklep. Kobieta twierdziła, że nic nie wiedziała o tym, że lokal wynajmuje pod „dopalaczową” działalność. Kobieta wypowiedziała umowę najmu.

– Ale problem polega na tym, że kobieta wynajęła lokal jednej firmie, a ta podnajęła sklep jeszcze kolejnej. Zanim upłyną okresy wypowiedzenia wszystkich umów, to chwilę trzeba poczekać – mówi Ślączka.

Sanepid nie ma informacji, by na terenie Rzeszowa działały inne sklepy z dopalaczami. Urzędnicy twierdzą, że nie są w stanie zapobiec otwieraniu kolejnych.

Ci, którzy prowadzą dopalaczowy biznes, działalność mogą zarejestrować na terenie całego kraju, a prezydent dokonuje wpisu do ewidencji działalności gospodarczej, nie mając do końca wiedzy, czym dany przedsiębiorca będzie się zajmował.

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Przeczytaj koniecznie! 3 zawody, które zmienią świat. Warto wybrać te studia!

001

Reklama