Zdjęcie: materiały prasowe komitetu wyborczego Marcina Warchoła

– Korki to największy problem Rzeszowa – uważa kandydujący na urząd prezydenta miasta Marcin Warchoł. W sobotę chce o nich porozmawiać z konkurentami.

W czwartek Marcin Warchoł atakował swoich kontrkandydatów, zarzucając im, że nie są dość pracowici, by móc gospodarować Rzeszowem. W piątek niespodziewanie zaprosił ich do stołu. Tematem rozmów miałyby być korki, które paraliżują ruch drogowy w mieście. 

– Rzeszów to nasze wspólne dobro, dlatego powinniśmy o najważniejszych problemach rozmawiać razem i wspólnie szukać rozwiązań. Korki i zatory utrudniają rzeszowiankom i rzeszowianom poruszanie się po mieście każdego dnia – mówił Marcin Warchoł z okrągłej kładki, w tzw. godzinach szczytu. Za jego plecami ciągnął się sznur samochodów.

– Chcę zaprosić moich kontrkandydatów na debatę o korkach w mieście. Na sobotę, na godz. 11:00, w moim sztabie [przy ul. 3 Maja – przyp. red.]. Mam nadzieję, że interesy partyjne nie przesłonią tego, co najważniejsze, czyli wspólnej pracy na rzecz Rzeszowa – prowokował Warchoł. 

Na jego zaproszenie nikt jednak nie odpowiedział. W obozach Ewy Leniart (popierana przez PiS) i Grzegorza Brauna (Konfederacja) propozycja wiceministra nie jest traktowana poważnie. – Media nie są od komunikowania ze sobą sztabów – komentuje Michał Tabisz, rzecznik sztabu Leniart.

– Szanujmy się, każdy ma swoje plany kampanijne. Debata z dnia na dzień? – pyta retorycznie Jacek Ćwięka z Konfederacji. 

Konrad Fijołek, kandydat opozycji, na pewno nie weźmie udziału w debacie. – Dowiedzieliśmy się o niej dopiero w piątek. Mamy na weekend inne plany i się ich trzymamy – mówi Karolina Domagała, szefowa sztabu Fijołka.  

Program dla os. Drabinianka 

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

Także w piątek wiceminister sprawiedliwości kontynuował wątek budowy sądu okręgowego. Dzień wcześniej, na placu Śreniawitów, prezentował koncepcję zagospodarowania Zamku Lubomirskich po przenosinach sądu do nowego budynku, który miałby powstać na os. Drabinianka.

Warchoł ani wczoraj, ani dziś nie zważał na decyzję o uchyleniu zgody na budowę sądu okręgowego na os. Drabinianka, którą 20 maja wydał Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

– Osiedle Drabinianka to osiedle ludzi w czepku urodzonych. Spływa tutaj mnóstwo pieniędzy – komentował Marcin Warchoł, nawiązując do 175 mln zł, które Ministerstwo Sprawiedliwości chce wydać na budowę nowego gmachu sądu okręgowego przy ul. Granicznej.

 – A sąd to nie tylko miejsce wymierzania sprawiedliwości, ale i strefa wypoczynku, lokale usługowe, strefa gastronomiczna i parkingi. To będzie nowoczesny wielofunkcyjny kompleks, który ubogaci osiedle – zachwalał projekt wiceminister. 

Warchoł zobowiązał się również, że w razie wygranej w wyborach przebuduje skrzyżowanie na ul. Miłej i Strażackiej, a same drogi poszerzy o ścieżki rowerowe. To nie koniec. Drabinianka ma zyskać kładkę nad Strugiem i dom kultury, a także dodatkowe miejsca nad Żwirownią, gdzie kosztem zarośli i szuwar poszerzona miałaby zostać plaża. 

– To wiele pracy, ale ja będę prezydentem nie zza biurka, tylko na ulicy. Od 6:00 rano do późnych godzin wieczornych – zadeklarował Warchoł.

(cm)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama