Już prawie 100 osób podpisało się pod protestem przeciwko budowie obwodnicy południowej Rzeszowa w wersji zaproponowanej przez wojewodę podkarpackiego i Starostwo Powiatowe w Rzeszowie.
JOANNA GOŚCIŃSKA, MARCIN KOBIAŁKA
Jak udało nam się dowiedzieć, mieszkańcy rzeszowskiego osiedla Budziwój zawiązali komitet protestacyjny, który nie zgadza się na budowę obwodnicy południowej według koncepcji, którą kilka tygodni temu zaprezentowała wojewoda podkarpacki Ewa Leniart i starosta rzeszowski Józef Jodłowski. Oboje są politykami PiS.
Temat obwodnicy od maja ubiegłego roku nie schodzi z czołówek lokalnych serwisów informacyjnych, gdy ratusz dostał odmowę na finansowanie inwestycji z pieniędzy Unii Europejskiej. Miasto chce wybudować 6-kilometrową drogę łączącą ulicę Podkarpacką z aleją Sikorskiego. Protesty mieszkańców osiedli Budziwój, Zwięczyca i Biała, przez które przechodziłaby obwodnica, były skuteczne. Nie spodobała im się pierwotna koncepcja, ani poprawiona.
Później swoje wizje trasy obwodnicy dorzucili jeszcze rzeszowski poseł PiS Wojciech Buczak i wspomniani wojewoda Ewa Leniart i starosta Józef Jodłowski. W ich propozycji obwodnica miałaby przebiegać przez Rzeszów, Tyczyn i Boguchwałę. Dzięki takiemu rozwiązaniu, co prawda droga miałaby 9 km, ale teoretycznie do wyburzenia byłyby tylko cztery budynki, w tym tylko dwa mieszkalne.
Projekt wojewody nie jest dobry?
Takie rozwiązanie miało uspokoić mieszkańców osiedli Budziwój, Zwięczyca i Biała. Nic z tego jednak nie wyszło, bo mieszkańcom Budziwoja „wersja wojewody” także nie przypadła do gustu. Do takiego stopnia, że zawiązali komitet protestacyjny. Miejscy drogowcy wyliczyli bowiem, że obwodnica południowa w wariancie zaproponowanym przez wojewodę będzie miała znacznie poważniejsze „koszty społeczne” niż wojewodzie się wydaje.
– Do wyburzenia będzie 39 domów. Mamy spisane ich numery – mówił podczas styczniowego spotkania władz Rzeszowa z mieszkańcami Andrzej Świder, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg w Rzeszowie.
Mieszkańcy Budziwoja w ostatnich dniach (1 lutego) wystosowali list protestacyjny do władz Rzeszowa i Podkarpacia, w którym mówią „nie” dla obwodnicy w wersji wojewody.
„My, mieszkańcy osiedla Budziwój, wyrażamy sprzeciw nowego projektu przebiegu obwodnicy południowej zaproponowanego przez wojewodę podkarpackiego i starostę powiatowego. Nieprawdą jest, że projekt jest bezinwazyjny” – czytamy w liście, do którego dotarł Rzeszów News.
„Nie zgadzamy się na wyburzenie domów, jak również na to, aby koło naszych domów przebiegała czteropasmowa obwodnica, która nie rozwiąże żadnych problemów drogowych miasta. Należy również liczyć się z protestami mieszkańców Tyczyna i Boguchwały” – czytamy dalej.
Koncepcja wojewody w mediach
Mieszkańcy Budziwoja dodają również, że budując domy w tym rejonie dopełnili wszelkich formalności związanych z ewentualnymi inwestycjami drogowymi. Teraz nie wyobrażają sobie, by mogli stracić domy, które mają po 2, 3, czy 5 lat.
– O koncepcji wojewody dowiedzieliśmy się z mediów. Nikt nam wcześniej nic nie mówił na ten temat. Dostaliśmy pozwolenia na budowę. Jedna rodzina z małymi dziećmi wybudowała dom dwa lata temu. W końcu się urządzili i teraz słyszą, że ich dom zostanie wyburzony – mówi w rozmowie z Rzeszów News Barbara Białogłowska, jedna z inicjatorek komitetu protestacyjnego.
– Ta sytuacja jest nagła. O szczegółach planowanej inwestycji dowiedzieliśmy się na styczniowym spotkaniu z prezydentem na osiedlu Zwięczyca. Okazało się, że nie cztery budynki, a 39 zostanie wyburzonych. Skoro takie dane przygotował specjalista, to dlaczego mamy mu nie wierzyć? – pyta retorycznie Białogłowska.
Pod listem protestacyjnym ws. koncepcji wojewody i starosty podpisało się już 87 osób. W planach jest stworzenie stowarzyszenia.
Ratusz: Niech specjaliści usiądą do stołu
A co na to ratusz, który niedawno wstrzymał prace nad swoją koncepcją obwodnicy? Powołania komitetu protestacyjnego nie chce komentować, ale na temat inwestycji w dalszym ciągu chętnie zabiera głos.
– Szkoda, że urzędnicy wojewody podkarpackiego nie wydali nam zezwolenia na realizację inwestycji. Dzisiaj prawdopodobnie bylibyśmy na placu budowy obwodnicy. Dobrze jednak się stało, że inny wydział urzędu wojewódzkiego zajął się wydaniem pozwolenia na budowę. To pozwoli uniknąć niezrozumiałych i brzemiennych w skutkach decyzji dla miasta – twierdzi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.
Z planu budowy obwodnicy południowej ratusz nie zamierza się wycofywać. – Ona jest konieczna. W związku z tym, że co chwilę pojawiają się nowe koncepcje trasy obwodnicy i wykraczają one już poza granice naszego miasta, to specjaliści powinni usiąść do stołu i wybrać optymalny przebieg obwodnicy – mówi Chłodnicki.
Problem związany z przebiegiem obwodnicy doprowadził do tego, że nie wiadomo, czy teraz nadal będzie szansa na zdobycie unijnego dofinansowania inwestycji. W 2017 roku do wzięcia było 277 mln zł. W tym roku tych pieniędzy może już po prostu nie być, a bez unijnego dofinansowania ratusz nie udźwignie inwestycji, nawet jeżeli miałyby się do niej dołożyć dwa gminne samorządy: Boguchwała i Tyczyn. Skala przedsięwzięcia (ok. 450 mln zł) przerasta ich możliwości budżetowe.
redakcja@rzeszow-news.pl