Fot. Materiały PKS w Rzeszowie
Reklama
„Czy komunikacja międzygminna powinna funkcjonować, jak ta w PRL-u?” – pyta Czytelnik Rzeszów News. W środę on i inni pasażerowie doświadczyli, że jazda autobusami MKS to loteria.

MKS jest spółką przewozową, którą w 2010 roku uruchomiło dziewięć podrzeszowskich gmin tworzących Związek Gmin PKS. Miała być to alternatywa dla rzeszowskiego MPK. Gminy uznały, że same są w stanie zagwarantować mieszkańcom komunikację, nie oglądając się na łaskę MPK, którego stawki przewozowe dla gmin był za wysokie. 
 
Alternatywa może i okazała się korzystna dla gminnych budżetów, ale mieszkańcom niewiele dobrego nie dała. Skargi na fatalną jakość autobusów, czy opóźnione kursy są na porządku dziennym. Związek Gmin PKS niedawno podpisał umowę z firmą ABP Bus&Coach, która w ciągu najbliższych sześciu miesięcy dostarczy 39 nowych autobusów marki Iveco  – Crossway 10,8LE. Związek zapłaci za nie ponad 37,5 mln zł. 
 
Do tego czasu mieszkańcy muszą jednak korzystać z obecnych autobusów. Ale i nowy tabor niewiele pomoże, jeżeli sposób organizacji poszczególnych kursów będzie wyglądał tak, jak w środę (15 sierpnia), czego doświadczył nasz Czytelnik. Poniżej publikujemy jego list. 
 
Kierowca nie przyszedł do pracy?
 
„W środę chciałem dojechać do Krasnego autobusem linii 204 obsługiwanej przez ZG PKS w Rzeszowie. Odjazd i początek kursu linii zaplanowany był na godz. 15:20 z Dworca Autobusowego w Rzeszowie. Cierpliwie z innymi pasażerami oczekiwałem na odjazd. O 15:40 dowiedzieliśmy się, że „autobus nie wyjdzie” i nikt nie przewiduje żadnego zastępstwa, ponieważ brakuje kierowców.
 
Pierwsza rozmowa telefoniczna z dyspozytorem nic nie wniosła – dalej podtrzymywane było zdanie, że kursu do Krasnego nie będzie, bo kierowca nie przyszedł (prawdopodobnie) do pracy (nie wiem, z jakiego powodu, dlatego takiego nie wskażę, a nie chcę nikogo oczerniać). Po drugiej rozmowie telefonicznej z dyspozytorem, stwierdził on, że może poprosić kierowcę z Malawy (linia 206), aby zrealizował jeden kurs do Krasnego.
 
Po zapytaniu kierowcy z 206, czy wie od dyspozytora, że ma jechać do Krasnego, odpowiedział, że „go okłamujemy” (a niósł on ze sobą tablicę „204 Palikówka” oraz „204 Rzeszów”). Ok. 15:50, po kolejnej rozmowie telefonicznej z dyspozytorem, dowiedzieliśmy się, że kurs odbędzie się (dzięki zastępstwu kierowcy do Malawy).
 
Wydaje mi się, że w środę, gdy było święto (w Krasnem odpust), nie powinno być zakłóceń w funkcjonowaniu komunikacji gminnej. Wiele osób czekało na dworcu na 204, a nie wiadomo, ile czekało na przystankach „po drodze” – być może zrezygnowali, skoro autobus spóźniał się ok. pół godziny. Czy komunikacja międzygminna powinna funkcjonować, jak ta w PRL-u?
 
Imię i nazwisko Czytelnika Rzeszów News do wiadomości redakcji
Reklama