Zdjęcie: Marta Marchlewska / Kancelaria Senatu

Prof. Tomasz Grodzki, marszałek Senatu, ponowił w czwartek w Rzeszowie apel, by premier, prezydent i liderzy partii politycznych usiedli dla jednego stołu, by rozmawiać o reformie wymiaru sprawiedliwości.

 

Prof. Tomasz Grodzki przyjechał w czwartek na Podkarpacie. Pobyt w naszym województwie rozpoczął od Rzeszowa, a potem pojechał do Przemyśla na rozmowy o służbie zdrowia, później do Krosna na spotkanie z uczniami II Liceum Ogólnokształcącego. O godz. 17:00 znów pojawi się w Rzeszowie na spotkaniu Klubu Obywatelskiego w klubie Lukr. 

Marszałek Grodzki najpierw był w siedzibie podkarpackiej Platformy Obywatelskiej, towarzyszył mu lider partii w regionie, Zdzisław Gawlik. – Dzisiaj toczy się walka, by Polska pozostała w należnym miejscu wśród państw UE. Cieszę się, że znalazł się człowiek, który stanął na czele walki o normalność w Polsce – mówił o Grodzkim Zdzisław Gawlik.

Nie będzie czasu na siusiu

Sam marszałek Senatu podkreślał, że czuje się zaszczycony wizytą na „pięknej ziemi podkarpackiej”. Mówił, że ma tu przyjaciół, którzy studiowali z nim na Pomorskiej Akademii Medycznej. – Podkarpacie ma mnóstwo uroków, które może czasem są niedocenione. To jeden z najpiękniejszych regionów w Polsce – zachwalał nasze województwo prof. Grodzki. 

Podkreślał, że ma napięty grafik czwartkowej wizyty na Podkarpaciu. – Nie będzie czasu na zrobienie siusiu – żartował marszałek. – Ale to dobrze. Nie należy marnować czasu, zwłaszcza, jak się jest w gościnie, bo prawa gospodarzy należy szanować. Przyjechałem tu słuchać, porozmawiać, podzielić się tym, co robimy w Senacie RP – zaznaczał. 

Marszałek Grodzki wymienił nazwiska trzech podkarpackich senatorów PiS, z którymi współpracuje w Senacie: Zdzisławem Pupą, Alicją Zając i Stanisławem Ożogiem. – Mamy dobre relacje. Potrafimy ze sobą rozmawiać. Gorąco się spieramy, ale spór na argumenty jest sporem dobrym. Z niego rodzą się idee i pomysły – mówił prof. Grodzki. 

Prof. Tomasz Grodzki w Rzeszowie mówił, że dzisiaj w Polsce toczy się „bardzo intensywna walka, czy pozostaniemy w gronie cywilizacji zachodniej, w gronie krajów wolnego świata, czy powoli będziemy się staczać w kierunku autorytarnych dyktatur Wschodu”. – Myślę, że na Podkarpaciu niebezpieczeństw z tym związanych tłumaczyć nie muszę – podkreślał.

Ogromne szanse Kidawy-Błońskiej? 

Zdaniem marszałka „kluczem”, by w Polsce zapanowała normalność, są najbliższe wybory prezydenckie.

– Wierzę, że Małgorzata Kidawa-Błońska przywróci urzędowi prezydenta należną klasę i godność, jako strażnika Konstytucji, jako prezydenta wszystkich Polaków, dbająca nie tylko o scenę polityczną, ale o tych maluczkich, słabszych, którym życie rzuca ciężkie kłody pod nogi. Takiego prezydenta oczekuję – mówił w Rzeszowie prof. Tomasz Grodzki. 

Jego zdaniem Małgorzata Kidawa-Błońska ma bardzo duże szanse, by w wyborach prezydenckich pokonać Andrzeja Dudę. Prof. Grodzki przypomniał, że pięć lat temu o podobnej porze roku Andrzej Duda miał 20 proc. poparcia, a urzędujący wówczas prezydent RP Bronisław Komorowski – ponad 60 proc. – Jak się skończyło, wszyscy wiemy. 

– Wszystko zależy, jak będzie prowadzona kampania wyborcza. Jeżeli ona będzie dynamiczna, z pomysłem, jeżeli pani marszałek pokaże swój pazur, będzie miała ofertę dla tych najbardziej pokrzywdzonych przez los, dla tych, którzy nie radzą sobie w bojach z trudną rzeczywistością, to wygra. W sondażach jest prawie na równo – zaznaczał Grodzki.  

– Decyzje, jakie teraz podejmuje Andrzej Duda, poza twardym elektoratem PiS-u, nie przysparzają mu popularności. Szanse Małgorzaty Kidawy-Błońskiej są ogromne – dodał.  

Do czego TK nie ma mandatu? 

Marszałek Senatu był też pytany o ostatnią decyzję Trybunału Konstytucyjnego, który wstrzymał wykonanie uchwały połączonych izb Sądu Najwyższego z 23 stycznia. Prof. Grodzki uważa, że to temat „szczególnie bolesny w Polsce”. – TK w ogóle nie ma mandatu, żeby się wypowiadać na temat orzeczeń Sądu Najwyższego – uważa marszałek Grodzki.

Według prof. Tomasza Grodzkiego spór na ten temat przypomina sytuację w Wielkiej Brytanii, gdzie tamtejszy sąd najwyższy obalił decyzję premiera Borisa Johnsona, który zażądał zawieszenia prac brytyjskiego parlamentu, mimo, że zatwierdziła to Królowa Elżbieta II. Prof. Grodzki przypominał, że Sąd Najwyższy jest najważniejszym sądem Polski.

– On wydaje orzeczenia, nie wydaje rozkazów – zwracał uwagę prof. Tomasz Grodzki.

Grozi nam autorytarna dyktatura

Marszałek Senatu odniósł się również do środowego spotkania prezydenta Andrzeja Dudy z przedstawicielami klubów i kół parlamentarnych na temat tzw. ustawy kagańcowej. – Zawsze lepiej prowadzić dialog niż nie rozmawiać w ogóle i udawać, że problemu nie ma, bo problem jest fundamentalny i poważny – mówił prof. Grodzki. 

Zaznaczył, że Polsce i innym unijnym krajom, które nie przestrzegają praworządności, grozi zamrożenie unijnych funduszy.

– Obawiam się, że efekty [spotkania] będą mniejsze niż ludzie się oczekiwali – ocenił środowe rozmowy w pałacu prezydenckim Tomasz Grodzki, przypominając, że sam prezydentowi Dudzie zaproponował spotkanie na ten temat z udziałem prezydenta, premiera i liderów wszystkich partii politycznych. W czwartek ponowił ten apel. 

– Jeśli będziemy się trzymać reguł demokratycznych w Polsce, to zajdziemy niewątpliwie dalej niż jeżeli będziemy tu wprowadzać autorytarną dyktaturę – stwierdził prof. Grodzki. 

„Frankenszteinizacja” prawa

Skomentował on także propozycje ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, jakie złożył on we wtorek podczas wizyty w Polsce komisarz Very Jourovej, wiceszefowej Komisji Europejskiej. Ziobro zaproponował, by na wzór niemiecki sędziów w Polsce wybierali politycy. Tomasz Grodzki na takie propozycje Ziobry się nie zgadza. 

– To „frankenszteinizacja” prawa. Nie można wyjmować pojedynczych zdań z przepisów dotyczących danego kraju i z innego kraju. Robi się z tego „patchwork”, czy „Frankensteina prawnego”. Ta propozycja miała na celu zanęcenie pani komisarz Very. To doświadczona polityk, ona tego nie „kupiła. To próba zwekslowania ważnego zagadnienia na boczny tor. 

Ziobro wpuszcza PiS w „maliny”

Dlatego marszałek Senatu proponuje „okrągły stół” na temat tzw. ustawy kagańcowej. – To lepsze niż w brnięcie w ślepy zaułek – uważa. Prof. Grodzki przypomniał, że Zbigniew Ziobro już nie pierwszy raz PiS „wpuszcza w maliny”. Tak było choćby z ustawą o Instytucie Pamięci Narodowej, po której doszło do awantury dyplomatycznej z USA i Izraelem. 

– Sytuacja jest naprawdę poważna. Ciągle wierzę, że wszystkim nam zależy na Polsce, na tym, żeby Polkom i Polakom żyło się lepiej, żeby mieli oni prawo do niezawisłego sądu, żeby wyrok w ich sprawie, każdego z nas, zapadał w sądzie, a nie za drzwiami politycznych gabinetów, bo to jedna z klasycznych cech dyktatur. Tak było za komunizmu – mówił. 

Prof. Grodzki uważa, że „absolutnie” należy się temu przeciwstawić, bo grozi nam prawo „równych i równiejszych”, jak u Orwella. – To będzie dla Polski nieszczęście. Musimy użyć wszystkich sił rządzących i opozycji, by z tego impasu wybrnąć. Musimy rozmawiać, aby inni za nas nie decydowali o kierunku, w którym ma iść Polska – dodał marszałek Senatu.

marcin.kobialka@rzeszow-news.pl  

Reklama