Podkarpackie Centrum Lekkoatletyczne w Rzeszowie znów z problemami. Do jego powstania niezbędne są kilkuarowe działki, które nie należą do miasta. Ratusz zamierza kupić je w ekspresowym tempie.
Podkarpackie Centrum Lekkoatletyczne ma powstać na bazie stadionu Resovii przy ul. Wyspiańskiego. Jego budowę planowano już w 2017 roku, ale od tamtej pory miasto tylko tylko nieznacznie posunęło się do przodu. Inwestycja boryka się bowiem z licznymi trudnościami.
Początkowo ratusz wzbraniał się przed zostaniem inwestorem, przez co w 2018 roku uciekła mu dotacja od Ministerstwa Sportu i Turystyki. Później marszałek podkarpacki, który ma współfinansować budowę obiektu, tymczasowo wycofał swój wkład – 8 mln zł.
Inwestycja stanęła więc w miejscu, a pod koniec ubiegłego roku ratusz dolał jeszcze oliwy do ognia. Władze Resovii i okoliczni mieszkańcy dowiedzieli się, że miasto chce oddać w ręce deweloperów działki u zbiegu ulic Wyspiańskiego i Witosa. Miałoby tam powstać osiem wieżowców, w tym 90- i 126-metrowy, co, zdaniem klubu, uniemożliwiłoby budowę PCL.
Ostatecznie Rozwój Rzeszowa – przyparty do ściany po tym, jak nagłośniliśmy sprawę – ogłosił debatę publiczną z udziałem przeciwników zmiany planu zagospodarowania okolic stadionu Resovii. Dotąd jej nie zorganizowano, miasto utrzymuje jednak, że PCL jest niezagrożone, a jego projekt opiniuje już Polski Związek Lekkiej Atletyki.
Sęk w tym, że nawet jeżeli PZLA pozytywnie oceni miejską dokumentację, inwestycja może zostać zamrożona. Część bowiem terenu, na którym ratusz chce budować stadion, nie należy do niego.
Miasto słono zapłaci?
Działki, których potrzebuje miasto pod budowę Podkarpackiego Centrum Lekkoatletycznego liczą ogółem 8 arów. Jedna z nich należy do osoby prywatnej, druga do przedsiębiorstwa – spółki Resvita, w której udziały ma Resovia. Urzędnicy zapewniają, że nie są to grunty deweloperów.
– Bez tego terenu nie możemy złożyć wniosku o dofinansowanie ani o pozwolenie na budowę – powiedział w piątek p.o. prezydenta Rzeszowa Marek Bajdak. – Właściciele potrzebnych nam działek w sposób wiarygodny zapewnili, że są gotowi nam je odstąpić – ogłosił Bajdak.
Tymczasowy prezydenta Rzeszowa przekazał, że uzyskał pokrycie tych deklaracji, i że na miejscu toczą się już pomiary geodezyjne, dzięki którym grunty będą mogły zostać odpowiednio podzielone i wycenione.
– Ostateczne decyzje zapadną w ciągu 3-4 tygodni. Wtedy to wystąpimy do Rady Miasta Rzeszowa o zgodę na wykup potrzebnych terenów i dopełnimy formalności – sporządzenie aktu notarialnego i uiszczenie zapłaty – tłumaczył Marek Bajdak.
Zapewnił jednocześnie, że rozmawia z przewodniczącym rady Andrzejem Decem o zwołaniu sesji nadzwyczajnej, aby cały proces usprawnić. Równolegle o wycenę działek stara się Biuro Gospodarki Mieniem w Urzędzie Miasta Rzeszowa.
– W ciągu trzech dni ogłosimy przetarg na rzeczoznawcę majątkowego. Obecnie szacujemy, że cena za ar nie powinna być wyższa niż 30 tys. zł. Przyjąwszy, że powierzchnia gruntu to 8 arów, to zapłacimy za niego zaledwie promil tego, ile kosztuje cała inwestycja – mówił w piątek Grzegorz Tarnowski, dyrektor BGM.
Jednak 100 mln
Podczas styczniowej sesji Rady Miasta Rzeszowa, gdy prezydentem był jeszcze Tadeusz Ferenc, a jednym z jego zastępców Marek Ustrobiński, ten ostatni ogłosił, że wartość PCL zdecydowanie wzrosła i wskazywane początkowo 32 mln zł na pewno na jego budowę nie wystarczą.
W piątek potwierdził to p.o. prezydenta Rzeszowa Marek Bajdak. – Wartość projektu urosła trzykrotnie. Mówimy w tym momencie o 100 mln zł – przekazał. – Traktuję to jako wyzwanie, a nie problem. Po sfinalizowaniu kupna działek będziemy starać się o dofinansowanie od ministerstwa sportu – dodał Bajdak.
Ratusz rozważa pozyskanie inwestorów. Na razie jednak konkrety nie padają. Nie wiadomo też, czy brana pod uwagę będzie propozycja Rozwoju Rzeszowa o zmianie finansowania inwestycji z 8-8-16, gdzie po 8 mln wykłada miasto i województwo, a 16 mln ministerstwo, na odpowiednio 25 proc.-25 proc.-50 proc.
– Do 30 dni będziemy gotowi, aby usiąść z właścicielami działek do rozmów i ustalić szczegóły aktu notarialnego. Później będziemy martwić się o pieniądze – uciął Bajdak.
marcin.czarnik@rzeszow-news.pl