Druga edycja rzeszowskiego Rajdu Rowerowego „Dolina Strugu” okazała się ogromnym sukcesem. Chętnych było tak dużo, że nie wszyscy zdążyli się zapisać. Atrakcji rowerowych nie brakowało.

W 60-kilometrową trasę, przebiegającą przez ulice Rzeszowa, Tyczyna, Błażowej, Hyżnego, Chmielnika, w niedzielne południe sprzed rzeszowskiego Ośrodka Sportów Wodnych „Marina” wyruszyło około 400 osób. To znacznie więcej niż w październiku ub. r., gdy Rajd Rowerowy „Dolina Strugu” odbył się po raz pierwszy. Wtedy uczestniczyło w nim ok. 130 rowerzystów.

Podczas drugiej edycji Rajdu liczba uczestników zaskoczyła samych organizatorów imprezy: Rzeszowskiego Klubu Sportowego „Sport-Partner” oraz Regionalnego Towarzystwa Rolno-Przemysłowego „Dolina Strugu”. Zainteresowanie rowerową wyprawą było tak duże, że nie wszyscy zdążyli się zarejestrować.

To była czysta przyjemność

Wśród rowerzystów można było zobaczyć 9, 10-letnie dzieci, które samodzielnie jechały rowerem, ale również o wiele młodsze maluchy, które korzystały z pomocy rodziców. Nie zabrakło również sporej grupy 50+. Miłość do dwóch kółek dla wielu osób jest tak duża, że uczestnicy nie wyobrażali sobie, by zrezygnować w niedzielę z jazdy rowerem.

– Na co dzień jeżdżę bardzo dużo. Wybieram rower zdecydowanie częściej niż  samochód. Dlatego czułam się wręcz zobowiązana wziąć udział w takiej imprezie – mówiła z uśmiechem jedna z uczestniczek Rajdu 26-letnia Natalia, która wcześniej pokonała setki kilometrów różnych tras. – Przejechanie teraz 60 km to będzie czysta przyjemność – dodawała pani Natalia.

Jej entuzjazmu i innych uczestników nie osłabiało nawet prażące słońce, które dawało się we znaki. 26-letniego Konrada do Rajdu namówił kolega. – Mam rower i lubię jeździć, więc dlaczego nie wziąć udziału w imprezie? – mówił 26-latek, stały bywalec rzeszowskich ścieżek rowerowych.

50-letni pan Jerzy, który na rower przerzucił się cztery lata temu, dzięki jeździ na dwóch kółkach schudł aż 40 kg. – Pozbycie się zbędnych kilogramów stało się moją motywacją, aby zacząć jeździć. Dziś chciałem pójść o krok dalej i dlatego zdecydowałem się wziąć po raz pierwszy udział w Rajdzie – wyjaśniał pan Jerzy.

„Nos w nos” z rowerową oponą

Nim jednak  około 400 rowerzystów wyruszyło w trasę, to Kamil Kuźma i Łukasz Kowal pokazali zupełne inne oblicze jazdy rowerem – jak pokonać grawitację. Najpierw wskakiwali na podesty, gdzie najwyższy miał około 2 m. Później wśród zgromadzonego tłumu szukali swoich „ofiar”, aby nadać pokazowi mały dreszczyk emocji.

Jedną z odważnych kobiet okazała się 15-letnia Patrycja, która na prośbę chłopaków położyła się na ziemi w dużym rozkroku. Wówczas wyczynowiec wskoczył na ponad metrowy stopień, by następnie zeskoczyć z niego między nogami Patrycji. Trik się udał.

Następnie, wykorzystując leżącą dziewczynę, wyczynowiec przeskoczył przez nią oraz przednie koło stawiał raz z jednej strony twarzy Patrycji raz drugiej. Koło niemalże stykało się z jej nosem, ale odważna nastolatka ani drgnęła.

Kolejnym popisem chłopaków był skok do celu. Znajdując się na najwyższym podeście mieli skoczyć wprost w sam środek przygotowanej puszki leżącej na ziemi. Trik został wykonany z niebywałą precyzją.

Po tym pokazie panowie znów zaczęli swoje „łowy”. Tym razem potrzebowali aż trzech osób. Odwagą wykazali się Joasia, Dominik i Ewelina. Ich zadaniem było położenie się obok siebie w równych odległościach. Jeden z wyczynowców  przeskakiwał najpierw między ich nogami, a później głowami. Dzielni, leżeli niewzruszeni, choć gdy między ich nosem a oponą rowerzysty było zaledwie kilka centymetrów, to zamykali oczy.

Ostatnią częścią pokazu był skok przez „płotek”. Rowerzyści zaczęli od niewielkich wysokości. Publiczność dopingowała ich oklaskami, a oni podnosili sobie poprzeczkę, kończąc na wysokości ponad półtora metra.

I choć ich wyczyny z pozoru mogły wydawać się łatwe, to jednak wymagały niebywałej precyzji i siły. Po zakończonym pokazie wyglądali jakby właśnie wyszli z Wisłoka, którego przepłynęli wpław.

Muzyczne atrakcje na koniec

Ale mimo takich niecodziennych atrakcji rowerzyści, którzy zdecydowali się wziąć udział w Rajdzie, musieli zadbać o swój sprzęt i siebie samych. Jednoślady można było oddać do kontroli w punkcie serwisowym.

– Najczęściej pompowaliśmy koła, sprawdzaliśmy łańcuchy, przerzutki oraz ogólny stan roweru – mówił Adam, jeden z serwisantów.

Uczestnicy Rajdu „Dolina Strugu” na metę dotarli po około czterech godzinach jazdy. Wieczorem przy „Marinie” czekały na nich muzyczne atrakcje. Podczas Bike Music Fest zagrały cztery zespoły: Simple Pleasures,  The Freeborn Brothers, Bass Astral & Igo oraz Gypsy and the Acid Queen.

Rajd „Dolina Strugu” odbył się pod patronatem Rzeszów News.

Impreza była możliwa dzięki temu, że Regionalne Towarzystwo Rolno-Przemysłowe „Dolina Strugu” realizuje Wieloaspektowy Programu Rozwoju „Sami Sobie” w mikroregionie „Dolina Strugu”. Jest on współfinansowany przez Szwajcarię w ramach szwajcarskiego programu współpracy z nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej

JOANNA GOŚCIŃSKA

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama