Fot. Tomasz Modras / Rzeszów News

Urząd Miasta Rzeszowa oraz podległe mu jednostki i instytucje nie będą w końcu płacić wyższych o 68 procent rachunków za prąd. W końcu zadziałała ustawa z grudnia 2018 roku, a ratusz ją skrupulatnie wykorzystał.

Miasto w poniedziałek ogłosiło sukces – nie będzie 68-procentowej podwyżki za prąd. W końcu zadziałała tzw. ustawa prądowa z grudnia 2018 roku, która miał „zamrozić” ceny za energię elektryczną w 2019 roku.

Oznacza to, że odbiorcy końcowi energii eklektycznej, czyli m.in. jednostki samorządu terytorialnego, szpitale, czy przedsiębiorcy mogą w drugim półroczu 2019 roku być rozliczani według stawek za prąd z czerwca 2018 roku. Aby tak się stało do 29 lipca u dostawcy prądu należało złożyć odpowiedni dokument.

– W Rzeszowie stosowne oświadczenie złożyło ponad 120 jednostek miejskich. Dokument jest podstawą do tego, aby powrócić do cen z czerwca 2018 roku – poinformował w poniedziałek Marcin Stopa, sekretarz miasta Rzeszowa.

Wśród tych 120 jednostek znajdują się m.in. wszystkie szkoły, przedszkola, żłobki, wszystkie wydziały i jednostki Urzędu Miasta, w tym np. Miejski Zarząd Dróg, Zarząd Transportu Miejskiego, czy Zarząd Zieleni Miejskiej. Oni wszyscy będą otrzymywać już faktury z niższymi cenami za prąd.

W tym, że ta ustawa w ogóle powstała miał swój udział Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa. To on już w maju ub. r. alarmował, że PGE chce prywatnym odbiorcom zafundować wysokie podwyżki cen prądu. Prezydentowi ręce jednak opadły, gdy okazało się, że w listopadzie 2018 roku PGE dla samorządu szykuje 68-procentową podwyżkę za prąd.

Wówczas Tadeusz Ferenc napisał list do premiera Mateusza Morawieckiego, twierdząc, że spółka skarbu państwa stosuje praktyki monopolistyczne. Gdy samorządowcy zastanawiali się, skąd brać pieniądze na podwyżki wówczas na szczeblu rządowym odbywała się zabawa w ciuciubabkę. Jeden członek rządu PiS mówił, że podwyżek nie będzie, drugi, że jednak będą. I tak przez kilkanaście dni.

Gdy larum ws. cen prądu zaczęło podnosić coraz więcej samorządowców, wówczas rząd zdecydował się na kilka dni przed zakończeniem 2018 na przepchnięcie w ekspresowym tempie tzw. ustawy prądowej, „zamrażającej” ceny za prąd w 2019 roku.

Ustawa ta długo była tylko na papierze, mimo, że do kwietnia obiecywano przygotować przepisy wykonawcze do ustawy. To więc zrodziło kolejny problem – co zrobić z fakturą, która została wstawiona samorządom na wyższą kwotę, skoro jest ustawa, że podwyżek nie będzie? PGE kazało płacić i obiecywało, że będą wyrównania. I tak rzeczywiście ma się stać.

– Będziemy kolejne faktury płacić mniejsze tak, aby wyrównać to, co zostało już nadpłacone – wyjaśnia Marcin Stopa.

Gdy udało się w końcu załatwić sprawę związaną z ceną prądu dla urzędu, pojawił się kolejny problem. PGE w nowej umowie z Miejskim Przedsiębiorstwem Wodociągów i Kanalizacji zaproponowało o 71 proc. wyższą cenę za prąd niż teraz. Tadeusz Ferenc napisał kolejny list do Mateusza Morawieckiego z prośbą o interwencję w tej sprawie.

W liście prezydent Rzeszowa zaznaczył, że “tak wysokie i niczym nieuzasadnione podwyżki cen energii elektrycznej godzą w interesy ekonomiczne Miasta Rzeszowa, a w konsekwencji dotykają jego mieszkańców”. – Mam nadzieję, że będą odpowiednie decyzje we właściwych ministerstwach – mówi Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa.

Miasto liczy na to, że rząd PiS przygotuje kolejną analogiczną ustawę, jak ta z grudnia 2018 roku, która obejmie także spółki komunalne, jak właśnie choćby MPWiK.

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama