Zdjęcie: Komenda Wojewódzka Policji w Rzeszowie

Mandatem został ukarany 57-letni mieszkaniec podrzeszowskiego Dynowa, który w czwartek po południu wypalał trawy na własnej łące.

Wypalanie traw i nieużytków rolnych to niechlubna tradycja, z którą od lat na wiosnę zmagają się strażacy, policjanci i służby ochrony środowiska. Niefrasobliwość i ludzka bezmyślność powodują, że giną zwierzęta, płoną pobliskie lasy, domy, zabudowania gospodarcze.

Wystarczy silniejszy podmuch wiatru i chwila nieuwagi, aby wzniecony ogień wymknął się spod kontroli. Nadal panuje przekonanie, że spalenie trawy spowoduje szybszy i bujniejszy odrost młodej. Nic bardziej błędnego.

– Wypalanie traw powoduje, że ziemia zostaje wyjałowiona, nie dochodzi do naturalnego rozkładu resztek roślinnych, przerywany jest proces formowania się próchnicy, a do atmosfery przedostaje się szereg związków chemicznych, będącymi truciznami zarówno dla ludzi, jak i dla zwierząt – mówią strażacy. 

W czwartek po południu musieli interweniować w Dynowie k. Rzeszowa, gdzie 57-letni mężczyzna wypalał trawy na własnej łące. – Pożar wymknął się spod kontroli i konieczna była interwencja dwóch zastępów straży pożarnej. Na szczęście pożar nie spowodował większego zagrożenia – relacjonuje nadkom. Adam Szeląg, rzecznik rzeszowskiej policji. 

Policjanci ukarali 57-latka mandatem. Interwencji strażaków wymagał również pożar traw w Woli Zgłobieńskiej. Tam ogień zaprószyła nieznana osoba. Pożar zauważył właściciel działki, który sam próbował ugasić ogień. Policjanci teraz ustalają personalia podpalacza.

Wypalanie traw w Polsce jest zabronione. Za nieprzestrzeganie tego zakazu grozi grzywna nawet do 5000 zł lub areszt. Gdy jednak ogień spowoduje zagrożenie dla życia lub zdrowia wielu osób albo mienia w wielkich rozmiarach, sprawcy grozi do lat 10 więzienia, a gdyby w zdarzeniu zginął człowiek, kara będzie jeszcze surowsza.

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama