PGE Energia Ciepła proponuje salomonowe rozwiązanie – rzeszowska spalarnia będzie odbierała co najmniej połowę odpadów z Podkarpacia. Problemu Rzeszowa to jednak nie rozwiąże.
Miasto wciąż czeka na rozstrzygniecie konkursu ofert, który PGE Energia Ciepła ogłosiła w połowie października na odbiór śmieci przez rzeszowską spalarnię przy ul. Ciepłowniczej, należącą do PGE. Państwowa spółka zdecydowała się na taki sposób szukania nowych kontrahentów z uwagi na zniesioną 6 września tzw. zasadę rejonizacji.
To oznacza, że spalarnia w przyszłym roku może odbierać śmieci od samorządów i partnerów z całej Polski i niekoniecznie w tym gronie musi się znaleźć Rzeszów. Dlaczego? Bo spalarnia przyjmie śmieci od tego, kto da więcej za utylizację jednej tony odpadów.
Oferty w konkursie były przyjmowane do 8 listopada. Gdy pytaliśmy PGE EC, ile ofert złożono, na jakie kwoty i czy Rzeszowowi uda się „załapać” na utylizację odpadów w spalarni, spółka lakonicznie poinformowała nas, że „oferty są obecnie analizowane pod kątem zgodności ze Specyfikacją Istotnych Warunków Postępowania”.
Kilka dni później PGE EC w komunikacie prasowym poinformowało o drugim etapie konkursu, który ma polegać na negocjacjach ostatecznej ceny z oferentami. Nie wiadomo jednak, ile ten etap ma trwać. Rzeszów, który brał udział w konkursie, póki co, nie dostał żadnej zwrotnej odpowiedzi od PGE EC.
Państwowa spółka postanowiła także, że w drugim etapie konkursu co najmniej 35,1 tys. ton odpadów będzie odbieranych przez spalarnię w 2020 roku z terenu Podkarpacia i od co najmniej trzech podmiotów. Te 35,1 tys. ton to – według PGE – połowa tego, co może spalarnia przyjąć w 2020 roku.
– Przykładamy dużą wagę do współpracy z lokalnymi interesariuszami, dlatego po analizie ofert, postanowiliśmy, że co najmniej 50 proc. rocznego wolumenu odpadów [zmieszanych – przyp. red.] będzie zagwarantowane firmom odbierającym odpady z terenu województwa podkarpackiego – mówi w cytowanym komunikacie Grzegorz Gilewicz, dyrektor Elektrociepłowni Rzeszów.
Bądź na bieżąco.
Obserwuj nas na Instagramie!Jak tłumaczy PGE EC, na takie warunki zdecydowano się, bo wzięło pod uwagę odległości pomiędzy miejscem wytwarzania odpadów, a lokalizacją instalacji. – Skrócenie dystansu w transporcie odpadów ograniczy negatywne oddziaływanie na środowisko i wpłynie na poprawę jakości powietrza dla mieszkańców Rzeszowa i regionu – wyjaśnia Agnieszka Dietrich, rzecznik PGE EC.
Takie postawienie sprawy nie rozwiązuje jednak w żadnym stopniu problemu Rzeszowa, ani pozostałych 24 gmin, które w 2019 roku wywoziły śmieci do spalarni. – To, co proponuje PGE nie zadowoli ani Rzeszowa, ani ościennych gmin – twierdzi Andrzej Gutkowski, wiceprezydent Rzeszowa.
– Dalej stoimy na stanowisku, że obowiązuje zasada bliskości, która jasno i klarowanie opisuje zasady odbierania śmieci przez instalacje – dodaje.
Chodzi o zapisy z ustawy z 2012 roku o zagospodarowaniu odpadami, które mówią, że odpady “w pierwszej kolejności poddaje się przetwarzaniu w miejscu ich powstania”. W uproszczeniu – PGE w pierwszej kolejności powinna odbierać śmieci z Rzeszowa, a następnie, jeśli ma wystarczające moce przerobowe, szukać klientów z innych części Polski.
Warto też dodać, że 35,1 tys. ton to nie jest połowa tego, co może przyjąć rzeszowska spalarnia, a nieco więcej niż jedna trzecia. Do tej pory PGE deklarowała, że jej instalacja w Rzeszowie jest w stanie przyjąć rocznie 100 tys. ton odpadów. Czy na przestrzeni roku coś się w tej kwestii jednak zmieniło? Na to pytanie nie ma odpowiedzi.
Władze Rzeszowa obawiają się, że przy tak skonstruowanym konkursie przyjmowania ofert przez PGE, w 2020 roku mieszkańcy będą więcej płacić za odbiór odpadów. Byłaby to druga już podwyżka na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy.
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl