Zdjęcie: Maciej Brzana / Rzeszów News

– Konkurenci nic nowego nie wymyślili, powyciągali inwestycje, które mamy już od dawna zaplanowane. A my musimy podnieść warunki mieszkania w Rzeszowie, by ludzie chcieli tu mieszkać – mówi Rzeszów News prezydent Tadeusz Ferenc. 

Tadeusz Ferenc wygrał niedzielne wybory na prezydenta Rzeszowa. Zdobył prawie 64 proc. wszystkich głosów. Jego głównym rywalem był Wojciech Buczak, poseł PiS. Buczak nie przekroczył nawet 30 proc. Dla Tadeusza Ferenca będzie to już piąta kadencja. Rzeszowem rządzi od 2002 roku. 

Marcin Kobiałka: Ochłonął już Pan?

Tadeusz Ferenc: – Koło się obraca, pędzi się do roboty.

Długo Pan spał w noc wyborczą?

– W ogóle nie spałem. Co pół godziny prosiłem współpracowników o meldunki. W poniedziałek o 7:15 byłem już w pracy, wcześniej niż sekretarka, objeżdżałem miasto, jednego z dyrektorów opieprzałem. 

Ciężka kampania?

– Psychicznie tak, łatwo nie było. Dużo kłamstwa w kampanii. Jeden z moich konkurentów mówił o rzeczach, które mamy już w planach, są na nie dokumentacje. Powyciągano z naszych planów rzeczy, które będą zrobione i przypisali je sobie, np. obwodnicę południową, czy budowę przedszkoli. Dużo tego było. Nic nowego nie wymyślili, tylko blokadę, że nie będą budować na ul. Spacerowej (spór o wieżowce na Zalesiu – przyp. red.] i na ulicy Podwisłocze (podobny problem – przyp. red.].

Wojciech Buczak z PiS „ukradł” Panu program? 

– Nazwisk nie będę wymieniał. Wszyscy widzieli, co się działo. 

Co teraz po wyborach? 

– Robota i cały czas robota. Właśnie przyszło do nas nowe pismo z IPN. Nakazują nam wyburzyć pomnik na placu Ofiar Getta [pomnik Wdzięczności Armii Czerwonej ma być usunięty w tzw. ustawą dekomunizacyjną – przyp. red.]. Nie podniosę ręki na orzełki. Mam do tego uczuciowy stosunek. Mój ojciec nosił orzełek, krótko żył po wojnie, zmarł w 1951 roku. Brat mojej mamy był w drugiej armii Wojska Polskiego, teść też był w armii, przez 18 miesięcy był w niewoli na Syberii. Nie wiem, jaką karę zastosują wobec mnie za odmowę wyburzenia pomnika. 

Wymieni Pan swoich współpracowników – wiceprezydentów, dyrektorów?

– Nie przewiduję zmiany na stanowiskach wiceprezydentów. Dyrektorów też nie planuję wymieniać. Jak ktoś mi zawali sprawę, będę reagował. Ostatnio dałem naganę jednemu z dyrektorów.

Za co?

– Bo zniknął mi w robocie, a na drugi dzień przyszedł późno do pracy. Bardzo się martwiłem, co się z nim dzieje. Wysyłałem sekretarza, żeby mi się sprawdził, gdzie jest dyrektor. Nadal będę katem dla siebie i wymagający wobec pracowników. W poniedziałek jadę na konferencję do Berlina. Wyjeżdżam o 1:00 w nocy. Kończy się 19:00 tego samego dnia. Wsiadam do auta i wracam. We wtorek jestem już w robocie. 

Porozmawiamy o najważniejszych inwestycjach? 

– Wszystkie są dla mnie ważne. Mam mówić o każdej z około 300, które realizujemy? To nie ma sensu. Możemy rozmawiać, ale to szybko pan nie wyjdzie z gabinetu. Kończymy rozbudowę ul. Podkarpackiej za 26 mln zł, modernizujemy Lubelską z Warszawską za ok. 25 mln zł… Zamierzamy kupić 100 elektrycznych autobusów. Chcemy obsługiwać Łańcut, Strzyżów i Sędziszów Małopolski. Mogę tak dalej wymieniać. Powiem o obwodnicy południowej, to musiałbym powiedzieć, co wokół niej trzeba wybudować. Nie starczy nam czasu. 

To jaki Rzeszów ma być za pięć lat? 

– Musimy podnieść warunki mieszkania w Rzeszowie. 

Jak? 

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

– Inwestować w edukację, naukę. Budować nowe żłobki, przedszkola, szkoły… Inwestować w kulturę, poprawiać służbę zdrowia, bezpieczeństwo, budować lepsze ulice i zieleń. Zieleń musi być piękna. Muszą być nowe i dobre miejsca pracy. To zespół różnych działań, które sprawiają, że ludziom w Rzeszowie dobrze się żyje. Teraz występuję o nadanie tytułu Honorowego Obywatela Miasta Rzeszowa prof. Kazimierzowi Widence [szef Kliniki Kardiochirurgii w Klinicznym Szpitalu Wojewódzkim nr 2 w Rzeszowie – przyp. red.]. 

Rzeszów w ciągu tych pięciu lat musi się jeszcze powiększyć. Mam nadzieję, że przekroczymy liczbę 200 tys. zameldowanych mieszkańców. Idziemy do przodu, Rzeszów się rozwija. Jesteśmy na pierwszym miejscu w edukacji wśród 12 miast zrzeszonych w Unii Metropolii Polski. Byliśmy na szarym końcu. Utrzymujemy wysoki wynik egzaminów gimnazjalnych, dostaliśmy tytuł samorządu sprzyjającego edukacji. Mamy najlepszą w Polsce służbę zdrowia. 

Rzeszów za pięć lat? 

– Będą jeszcze lepsze warunki do życia w mieście. Ale dla mnie najważniejsze to zmieniać mentalność ludzi.

Tym Pan ludzi nie nakarmi. 

– Mieszkańcy są dumni z Rzeszowa. Jest ważny żołądek i psychika. Mieszkańcy chwalą się miastem. Przyjeżdżają do nas ludzie z Ameryki, Australii… Im pokazuje się, jak Rzeszów się zmienił. To niezwykle ważne, świadczy, że mieszkańcy są też nakarmieni. 

Nadal Pan się martwi o przyszłość Podkarpacia na mapie Polski. 

– Zdecydowanie. Jak komuś przyjdzie do głowy zmniejszać koszty administracyjne utrzymania urzędów wojewódzkich, marszałkowskich, to wybiorą najmniejsze województwa. Polityka rządu też idzie w tym kierunku, by zmniejszać ilość gmin i powiatów. 

Za rok wybory parlamentarne. Wystartuje Pan do Sejmu? 

– Chcę rozmawiać o gospodarce, a nie o polityce. 

Nie ucieknie Pan od tego pytania. 

– Z całą pewnością chcę służyć ludziom. Jeden z kandydatów w wyborach na prezydenta nie złożył ani jednej interpelacji na temat Rzeszowa [poseł Wojciech Buczak – przyp. red.]. Cały czas będę myślał ludziach, którzy mieszkają na Podkarpaciu. Rzeszów przecież ściąga do siebie ludzi z Bieszczadów, Stalowej Woli, Przemyśla, Dębicy… Interesują mnie mieszkańcy regionu. 

Brzmi, jak deklaracja przyszłego posła. 

– W tej chwili byłoby nieelegancko myśleć o starcie do Sejmu. 

Pięć lat szybko minie. Kogo Pan widzi na swoim miejscu?

– Jest bardzo dużo zdolnych ludzi w Rzeszowie. Oby tylko polityką się nie zajmowali. Muszą mieć wiedzę na temat miasta i umiłowanie do roboty. Musi się chcieć wstać wieczorem, o 1:00 w nocy i pojeździć po mieście, zobaczyć, co się dzieje, co poprawiać. I trzeba z tego czerpać przyjemność. Tę robotę trzeba kochać, nie można się do niej zmuszać. Jak się nie śpi, to trzeba myśleć o robocie.

Ma to jeden z Pana zastępców Marek Ustrobiński, odpowiedzialny za inwestycje?

– Jest jedną z osób z ogromną wiedzą.

Rozmawiał: MARCIN KOBIAŁKA

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama