Remont pałacyku Lubomirskich. U nas prywatny inwestor wszystko może?

Czytelnicy Rzeszów News zbulwersowani tym, w jaki sposób prowadzony jest remont pałacyku Lubomirskich w Rzeszowie. Na ogrodzeniu w większości nie ma już neobarokowych wazonów.

 

Na problem zwrócił nam uwagę w poniedziałek internauta „Pisul Maximus”. „W Rzeszowie prywatny inwestor jak widać może wszystko” – napisał.

Chodzi o prowadzony remont pałacyku Lubomirskich, którego właścicielem jest Okręgowa Izba Lekarska w Rzeszowie i to ona odpowiada za trwającą od kilkunastu miesięcy modernizację zabytkowego obiektu.

Remont przewidywał m.in. odnowienie ogrodzenie pałacyku. Zanim rozpoczęły się prace, ogrodzenie było zdobione przez neobarokowe wazony. W trakcie prac zostały zdjęte. Wydawało się, że po zakończeniu robót, wrócą na swoje miejsce. Wazony ostały się tylko na frontowym odcinku ogrodzenia od strony alei Lubomirskich.

„Niesamowite, że obok pałacyku Lubomirskich z willi Kotowicza zrobiono zabytek, choć ten ma 80 lat i jest już prawnie chroniony. A coś dużo starsze leży na ziemi i niszczeje. Ponad 30-40 zabytkowych głowic nie zostanie ponownie zamontowanych na swoim miejscu” – zwraca uwagę w liście do Rzeszów News internauta „Pisul Maximus”.

O całej sprawie napisał także portal Twinn.pl, do którego też zgłosili się oburzeni Czytelnicy. Portal przypomniał, że do remontu ogrodzenia pałacyku, który kosztował ok. 500 tys. zł, dołożyło się także miasto – 276 tys. zł. Edyta Dawidziak, miejski konserwator zabytków, powiedziała Twinn.pl, że remont ogrodzenia pałacyku nie był z nią konsultowany, a z wojewódzką strukturą ochrony zabytków.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - InstagramObserwuj nas na Instagramie!

„Ogrodzenie powinno być odtworzone ze wszystkimi wazonami, tego wymaga poszanowanie dla klimatu tego miejsca” – powiedziała portalowi Edyta Dawidziak.

Nasi Czytelnicy zastanawiają się, co się teraz stanie z resztą elementów ogrodzenia.

„I czy to normalne, że konserwator swoje a inwestor z wykonawcą swoje? Rzeszów to nie Kraków i trzeba dbać o to co mamy. I tak po ludzku, szkoda, że zdobienia w tak eksponowanym miejscu jak aleja pod Kasztanami, fontanna multimedialna uczęszczana zarówno przez mieszkańców, jak i turystów, pozbawiona będzie takich elementów. Fontanna multimedialna, jedno z częściej fotografowanych miejsc, a inwestor, zamiast bogato zdobionych głowic, zostawił goły beton” – napisał „Pisul Maximus”.

Więcej o sprawie możecie przeczytać także na stronie Twinn.pl. Tekst TUTAJ.

(kaw)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama