Zdjęcie: Bogdan Szczupaj / Galeria Fotografii Miasta Rzeszowa

Poważne problemy z odmuleniem rzeszowskiego zalewu. Wody Polskie mają dość firmy, która miała oczyścić zbiornik. Umowa została zerwana! 

Poinformował o tym we wtorek po południu Krzysztof Gwizdak, rzecznik rzeszowskiego oddziału Wód Polskich. To na zlecenie Wód jesienią ub. r. rozpoczęło się odmulanie zalewu. Inwestycję powierzono dwóm firmom z Warszawy – EFB Partner i Przedsiębiorstwo Budownictwa Wodnego. Na kontrakcie miały zarobić prawie 49 mln zł. 

W październiku na zalewie pojawił się refuler (pływająca koparka), który do lutego na odcinku 1,1 km – od zapory do ul. Grabskiego przy Lisiej Górze – wydobył około 95 tys. m sześc. osadu, który w specjalnych tubach został ułożony na brzegach zalewu na tzw. deponiach. Dalsze odmulanie zalewu miało być wznowione w przyszłym miesiącu. 

Osad powinien być wywieziony już w kwietniu, ale do tej pory tak się nie stało. Pisaliśmy o tym w połowie lipca – TUTAJ. Wody Polskie twierdziły, że prowadzą rozmowy z wykonawcami odmulenia zalewu, by jak najszybciej wywiózł wydobyty osad. Na początku września na zastój w robotach zwrócił uwagę Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa.  

Niedługo później odezwali się miłośnicy sportów wodnych, którzy twierdzą, że cała dotychczasowa praca związana z oczyszczeniem zbiornika może pójść na marne. Wody Polskie uspokajały, że muł będzie wywieziony w październiku. Mamy jeszcze wrzesień, ale już wiadomo, że dotychczasowi wykonawcy odmulenia zalewu pracy nie skończą.

„Zagrożenie dla środowiska” 

Wody Polskie zdecydowały się zerwać umowę z EFB i PBW. Nie tak dawno wykonawcy poinformowali, że Wody wprowadzają opinię publiczną w błąd, twierdząc, że wykonawcy nie wyjaśnili powodów opóźnienia wywiezienia osadu. Jak wynika z pism EFB i PBW w odsączonym osadzie stwierdzono przekroczono dopuszczalne zawartości molibdenu. 

„Mamy do czynienia z zagrożeniem dla środowiska” – czytamy w piśmie EFB i PBW, które trafiło do Rzeszów News. Wykonawcy twierdzą, że to nie na nich spoczywa odpowiedzialność za uporanie się z problemem. Twierdzą też, że już w lutym informowali Wody Polskie o kłopotach, a te miały zbagatelizować sygnały o zagrożeniu dla środowiska.

„Wykonawca nie może ponosić odpowiedzialności za zaniechania Zamawiającego” – twierdzi zgodnie konsorcjum warszawskich firm.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

Wody Polskie odpowiadają 

Zupełnie inny obraz sytuacji przedstawiają teraz Wody Polskie. Krzysztof Gwizdak oświadczył, że wykonawcy, na mocy podpisanej w 2019 roku umowy, zobowiązali się do opracowania dokumentacji projektowej (mieli zdobyć wszystkie niezbędne decyzje, zgody i pozwolenia), a następnie do wydobycia osadu i jego wywiezienia. 

Gwizdak twierdzi, że osad z brzegów zalewu powinien był zniknąć do końca marca br. Zapewnia też, że Wody Polskie nie bagatelizowały sygnałów o rzekomym zagrożeniu dla środowiska. W marcu do badań pobrano próbki osadów i nie wykazały one przekroczeń dopuszczalnych zawartości molibdenu, o czym wykonawcy wiedzieli. 

Znali wyniki, nic nie zrobili

Krzysztof Gwizdak twierdzi również, że wykonawcy odmulenia zalewu, znając wyniki badań, 8 kwietnia oświadczyli, że pozwalają one rozpocząć wywożenie osadu. Do tej pory tak się jednak nie stało. 

„Ponieważ Wykonawca w ocenie Zamawiającego nie wywiązywał się ze swoich zobowiązań (w tym m.in. nie dopełnił ciążących na nim formalnych obowiązków polegających na zagospodarowaniu osadów) Zamawiający odstąpił od umowy z winy Wykonawcy” – czytamy w oświadczeniu, które we wtorek przesłał nam Krzysztof Gwizdak. 

Dodał jeszcze, że obecnie trwają „działania zmierzające do realizacji przedsięwzięcia w zakładanym wcześniej terminie”. Zalew ma być odmulony do końca 2022 roku.

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama