Zdjęcie: Tomasz Modras / Rzeszów News

Dziedziniec zamku, dawną salę rozpraw, kaplicę i podziemia, w których kiedyś mieściło się więzieniem, można zobaczyć podczas tegorocznych wakacji w Zamku Lubomirskich w Rzeszowie. W każdy weekend, a nie tylko okazjonalnie.

Agnieszka Lipska (PAP)

Rzeszowski zamek to dawna posiadłość właścicieli miasta – rodu Ligęzów, a następnie Lubomirskich. Po komnatach nie ma już śladu, z rezydencji mieszkalnej zamek stał się instytucją, w której podczas zaboru Austriacy ulokowali sąd i więzienie.

Teraz jest tam sąd okręgowy. W obecnym kształcie zamek istnieje niespełna 120 lat, ponieważ wielokrotnie był przebudowywany, naprawiany, wzmacniany i unowocześniany.

Z dokumentów wynika, że Lubomirscy sprzedali zamek w 1821 roku, ale mówi się też, że władze austriackie przejęły go za długi. Austriacy zrobili w nim generalny remont, urządzili pomieszczenia dla urzędników i zorganizowali sąd oraz więzienie.

Pod koniec XIX wieku zaczęło brakować miejsca, więc pojawił się pomysł, żeby dobudować kolejną, trzecią kondygnację zamku.

– Okazało się jednak, że fundamenty nie utrzymają dodatkowego obciążenia. Wtedy zapadła decyzja, że zamek zostanie wyburzony i wybudowany od nowa. Robiono to na raty, burzono jedno skrzydło, a w trzech pozostałych funkcjonował sąd – mówi Andrzej Wesół, przewodnik PTTK, który oprowadza turystów po zamku.

Życie straciło ok. 420 osób

Budowa nowej siedziby sądu trwała trzy lata, od 1902 do 1905 roku. Architekt, Franciszek Skowron, w detalach architektonicznych zachował elementy, które nawiązują do pierwotnego wyglądu zamku.

W czasach austriackich i II RP na zamku było więzienie, w którym przebywali ludzie z wyrokami. Podczas II wojny światowej do zamku wprowadzili się Niemcy, a w latach 1944-1956 swoją siedzibę miał tam Urząd Bezpieczeństwa i wówczas funkcjonowało więzienie śledcze.

Z ustaleń Instytutu Pamięci Narodowej wynika, że Niemcy uwięzili w podziemiach zamku około 5 tys. ludzi, z czego blisko 1100 wywieźli i rozstrzelali w okolicach Rzeszowa, a około 1000 osób przetransportowali do obozów koncentracyjnych. Natomiast za czasów UB w zamku przetrzymywano ok. 30 tys. osób, a życie straciło w nim około 420.

Więzienie mieściło się we wschodnim skrzydle zamku, czyli naprzeciwko wejścia. Ostatni więzień opuścił zamek w 1981 roku.

Zwiedzanie co dwie godziny

Zdjęcie: Tomasz Modras / Rzeszów News

Zwiedzanie zamku zajmuje 1,5 godziny. Zaczyna się od dziedzińca, następnie na drugim piętrze można zobaczyć salę rozpraw, w której kiedyś mieściła się kaplica i infirmeria, czyli sala przeznaczona dla chorych. Stamtąd przechodzi się na balkon wieży, z którego rozciąga się widok na cztery strony świata, widać dachy Rzeszowa i okolice miasta.

A w podziemiach jest m.in. miejsce, w którym przez kilka miesięcy Niemcy więzili przedwojennego premiera Wincentego Witosa. Zachowało się jego więzienne łóżko i oryginalne drzwi do celi. Zwiedzanie kończy się przejściem tzw. potajnikiem, który prowadzi do fosy zamku i ma prawie 400 lat.

Wycieczki wchodzą do zamku co dwie godziny (12:00, 14:00, 16:00), maksymalnie w 20-osobowych grupach. Pierwsze wolne miejsca są na ostatni weekend lipca. Bilety są do kupienia na stronie: rzeszowskiepiwnice.pl. Kosztują 30 zł. 

Zwiedzanie rzeszowskiego zamku to wspólna inicjatywa Rzeszowskich Piwnic, Estrady  Rzeszowskiej, PTTK i Sądu Okręgowego.

(RzN)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama