Zdjęcie: Facebook.com / Marcin Warchoł

Filmu nie widzieli, ale wystarczą im fragmenty „Zielonej granicy”. Politycy Suwerennej Polski nie ustają w atakach na reżyserkę Agnieszkę Holland. – Przeproś Polaków – apelowali do niej w poniedziałek przed rzeszowską Zorzą.

Ziobryści znaleźli sobie wytłumaczenie, dlaczego mają prawo krytykować „Zieloną granicę”  o kryzysie humanitarnym na polsko-białoruskiej granicy, gdy filmu nie widzieli – od 22 września jest w polskich kinach, w Rzeszowie w niedzielę pokazała go „Zorza”.  

– Nie muszę wchodzić na pasy na czerwonym świetle, aby sprawdzić, jak będzie wyglądało zderzenie z TIR-em. Nie muszę zjeść muchomora, aby wiedzieć, jak będę się czuła po jego zjedzeniu – mówiła w poniedziałek Maria Kurowska, posłanka Suwerennej Polski.

„Antypolski paszkwil”

Kurowska przyszła w poniedziałek przed południem pod Zorzę razem ze swoimi partyjnymi kolegami i koleżankami: wiceministrem sprawiedliwości Marcinem Warchołem i wicemarszałkiem podkarpackim Anną Huk.

Stanęli przed Zorzą z tabliczkami, na których było zdjęcie Agnieszki Holland, reżyserki „Zielonej granicy” oraz napisy: „Przeproś Polaków” i #MuremZaPolskimMundurem. Przez kilkanaście minut wmawiali, jak szkodliwa jest „Zielona granica”.

– Nie chodźmy do kin na ten film! – apelowała Kurowska. 

Wszyscy ziobryści powtarzali te same argumenty, jakimi od wielu tygodni obóz władzy zniechęca Polaków do obejrzenia „Zielonej granicy”. – Antypolski paszkwil Agnieszki Holland godzi w mundur żołnierzy, funkcjonariuszy straży granicznej, policjantów – mówił Warchoł.

– Ten paszkwil obraża zwykłych Polaków, mieszkańców Polski Wschodniej, czyni z nich zbrodniarzy, okrutników, nienawistników, pijaków – przekonywał wiceminister sprawiedliwości. – Jesteśmy przeciwni pluciu na polski mundur – dodawał Warchoł. 

Na co „zaprogramowana”?

Zdjęcie: Facebook.com / Marcin Warchoł

Każdy, kto obejrzał „Zieloną granicę”, wie, że nie ma w niej ani jednego elementu, który najczęściej powtarzają ziobryści – plucia na polski mundur. Ale antymigracyjna retoryka obozu PiS to jego wyborcza strategia – straszyć migrantami z Bliskiego Wschodu i Afryki. 

Straszyć też po to, by nie mówić o aferze wizowej w polskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych – wydawania za łapówki nielegalnym imigrantom wiz pracowniczych przez polskie placówki konsularne. 

Ziobryści twierdzą, że „Zielona granica” ma doprowadzić do zniszczenia 5-metrowego muru, jaki rząd PiS wybudował na granicy polsko-białoruskiej. – Ten film ma również zmienić postawę Polaków – by akceptowali nielegalnych imigrantów – uważa Warchoł. 

Stwierdził też, że „Zielona granica” jest „zaprogramowana” na to, by za granicą „opluwano  i znieważano dobre imię naszego kraju”.

Zdaniem Marcina Warchoła, film Agnieszki Holland został sfinansowany przez Platformę Obywatelską i PSL, bo kontrolowany przez ich polityków Mazowiecki i Warszawski Fundusz Filmowy przekazał na „Zieloną granicę” 300 tys. zł. 

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - InstagramObserwuj nas na Instagramie!

– Nie dali na film o księdzu Popiełuszce, a dali na antypolski paszkwil – mówił Warchoł.  

Holland? Co to za reżyserka? 

Zdjęcie: Facebook.com / Marcin Warchoł

Maria Kurowska porównała „Zieloną granicę” do filmów niemieckiej kinematografii, które serwowano w czasie II wojny światowej. – Przedstawiały w bardzo złym świetle Polaków a Niemców, jak męczenników – mówiła posłanka Kurowska. 

Ziobryści, przy okazji „Zielonej granicy”, chętnie powtarzają hasło „Tylko świnie siedzą w kinie”, które stworzyło polskie państwo podziemne podczas hitlerowskiej okupacji. 

– Holland sama powiedziała, że nigdy na granicy nie była. Jaki to profesjonalizm? Co to za reżyserka, która nie potrafi poczuć atmosfery tej granicy? Niechby usłyszała odbezpieczaną broń, obraźliwe krzyki, niechby poczuła lecące granicy – radziła reżyserce Maria Kurowska.

Oskarżyła Agnieszkę Holland, że „wymyśliła fikcję” (tak naprawdę wydarzenia przedstawione w „Zielonej granicy” miały miejsce). – Stworzyła film, który opluwa Polaków – nie ma wątpliwości Kurowska. I dziwiła się, że w Polsce powstają takie filmy.

– Wzywamy Agnieszkę Holland: „Przeproś Polaków!”. Polacy jej wybaczą. Wybaczyliśmy Niemcom, Ukraińcom, innym zbrodniarzom, przebaczymy i jej, ale niech stanie i powie: „Przepraszam, pomyliłam się, zrobiłam źle” – „podpowiadała” reżyserce Kurowska.  

Jesteś w kinie, atakujesz żołnierzy

Ziobryści uważają, że „Zielona granica” może mieć wpływ na morale żołnierzy, którzy chronią granicy polsko-białoruskiej. – Jak długo ci młodzi chłopcy mogą znosić to upokorzenie, pogardę, tę nawałnicę kłamstw? – zastanawia się posłanka Maria Kurowska.

– Kto nie szanuje swojego munduru, jest skazany na to, że będzie musiał szanować mundur obcej armii – dorzuca Marcin Warchoł. 

Zdjęcie: Facebook.com / Marcin Warchoł

Anna Huk uważa, że Polacy, chodząc do kina na „Zieloną granicę”, uczestniczą w „ataku na polskich żołnierzy”. – Agnieszka Holland powinna przeprosić Polaków, polskie matki, których synowie i córki służą dla bezpieczeństwa Polski – mówiła wicemarszałek Huk.

– Dziś żyjemy w kraju, w którym nie ma rozrób, ataków terrorystycznych, spokojnie chodzimy do pracy, kościoła, nasze dzieci – do szkoły. Mamy bezpieczny kraj, dzięki ofiarnej służbie naszych mężów, synów i córek – stwierdziła Anna Huk. 

I zaintonowała: „Murem za polskim mundurem”. – Nie idziemy do kina na film Agnieszki Holland – dodała Huk. Polacy apelami polityków Suwerennej Polski za bardzo się jednak nie przejęli. W pierwszy weekend „Zieloną granicę” obejrzało 137 435 widzów. 

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama