Zdjęcie: Tomasz Modras / Rzeszów News

Policja wnioskuje do prokuratury o wszczęcie śledztwa w sprawie pogryzienia rzeszowskiego strażnika miejskiego przez pitbulla.

O zdarzeniu, do którego doszło w środę ok. godz. 14:30 przy ul. Goździkowej na osiedlu Zalesie w Rzeszowie, napisaliśmy w czwartek.

Przypomnijmy, strażnicy zostali wezwani na interwencję dotyczącą nielegalnej wycinki drzew na miejskim terenie. Na miejsce pojechało dwóch funkcjonariuszy. – Rzeczywiście, stwierdzili, że jedno drzewo jest nacięte, ale nikogo tam już nie było – relacjonuje Józef Wisz, komendant Straży Miejskiej w Rzeszowie. 

Wymachiwał nożem przed strażnikami

Gdy strażnicy wrócili do służbowego auta, w pewnym momencie podbiegł do nich starszy mężczyzna. – Miał przy sobie nóż, zaczął nim wymachiwać, próbował nożem zaatakować strażnika-dysponenta, chciał otworzyć drzwi. Mężczyzna coś krzyczał do funkcjonariuszy – twierdzi Wisz.

– Drugi strażnik, który był kierowcą, wyskoczył z auta, aby obezwładnić napastnika i pomóc koledze. Udało mu się wytrącić nóż sprawcy, funkcjonariusz próbował go skuć kajdankami. W wyniku szarpaniny, mężczyźnie udało się wyrwać i uciekł na swoją posesję – opowiada komendant Wisz. 

Ewelina Wrona z podkarpackiej policji poinformowała nas, że obaj strażnicy zostali zaatakowani przez psa.

– Właściciel posesji, gdzie podejmowano interwencje, był nietrzeźwy i zachowywał się agresywnie, w pewnym momencie otworzył bramkę i poszczuł psem funkcjonariuszy. Zwierzę złapało zębami jednego ze strażników za rękę. Ranny funkcjonariusz Straży Miejskiej z poważnym urazem ręki trafił do szpitala – relacjonuje Wrona.

Wypuścił psa na strażników

Po naszej pierwszej publikacji, część internautów zaczęła naśmiewać się ze strażników, że na to, co ich spotkało, sami sobie zasłużyli, bo weszli na prywatną posesję. – To nieprawda. Strażnicy w ogóle na posesję nie weszli – twierdzi Józef Wisz.

– Po tym, jak sprawca wyrwał się funkcjonariuszowi, mężczyzna uciekł na posesję, otworzył bramkę i wypuścił psa. Krzyczał do niego: „Bierz ich!”. Z czymś takim w 27-letniej pracy w straży się jeszcze nie spotkałem. Strażnik nie zdążył uciec do auta, pies ugryzł funkcjonariusza w udo, a potem przez 10 minut trzymał go za rękę. Strażnik wyciągnął gaz. Wypsikał całą jego zawartość. Bronił się także pałką – opowiada Józef Wisz. 

Pitbull w końcu puścił strażnika. Na miejsce wezwano karetkę pogotowia i policjantów, którzy zatrzymali 59-letniego mieszkańca Rzeszowa, właściciela posesji. Jego pies trafił do schroniska na obserwację. Policjanci ustalili, że pies posiada aktualne szczepienia.

– Wstępne ustalenia wskazują, że pies jest mieszańcem podobnym do pitbulla, więc nie podlega przepisom dotyczącym ras uznawanych za niebezpieczne, niemniej jednak ta kwestia też będzie wyjaśniana – zapowiada Ewelina Wrona.

Policja powiadomiła prokuraturę 

Policja o całej sprawie powiadomiła również Prokuraturę Rejonową w Rzeszowie. Do prokuratury trafiły materiały na temat zdarzenia wraz z wnioskiem o wszczęcie śledztwa dotyczącego czynnej napaści na funkcjonariuszy Straży Miejskiej, kierowania gróźb karalnych, znieważenia oraz uszkodzenia mienia.

– Na chwilę obecną nikt nie usłyszał zarzutów. Czyn ten zagrożony jest karą od roku do lat 10 pozbawienia wolności – dodaje Wrona.

Okazało się, że 59-letni mężczyzna, który był sprawcą całego zdarzenia, zniszczył również radiowóz strażników. Auto zostało porysowane. Straty oszacowano na ok. 1,3 tys. zł. Zraniony 55-letni strażnik miejski jest po operacji.

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama