Fot. Materiały prywatne. Na zdjęciu Piotr

– Ledwo uszliśmy z życiem – mówi 26-letni Piotr, który jest wśród czterech osób pobitych przed rzeszowskim klubem „Kula”. Policjanci zatrzymali trzech napastników. 

Piotr ma podbite oko, podrapane czoło, ułamane zęby, rozwalone kolano, skarży się na bóle kręgosłupa. W miniony weekend z soboty na niedzielę był na wieczorze panieńsko-kawalerskim w klubie „Kula” przy galerii handlowej „Nowy Świat” przy ul. Krakowskiej w Rzeszowie.

Na wieczorze był z Pawłem* (przyszły pan młody), jego przyszłą żoną Ewą*, była też jej koleżanka Monika* oraz Sebastian*, brat pana młodego i drużba na weselu, które ma być w najbliższą sobotę. Wszyscy pili alkohol. Ok. godz. 1:00 w nocy wyszli z „Kuli”. Siedzieli na krawężniku, czekali na znajomych, którzy mieli ich odwieźć samochodami do domów. 

Cała piątka pochodzi z okolic Rzeszowa. Sebastian w ostatnim czasie pracował w Holandii, kilka dni wcześniej specjalnie przyjechał na ślub brata. Jeszcze we wtorek był w szpitalu, liczy na to, że dojdzie do siebie po tym, co się działo przed „Kulą”. Jest cały poobijany i posiniaczony. Podobny los spotkał Pawła. Wyszedł ze szpitala na własną prośbę, bo musi się zajmować przygotowaniami do wesela. Jego przyszła żona ma całe nogi posiniaczone.

Tylko Monice nic się nie stało, to ona wzywała policję. – Gdyby nie policja, moglibyśmy już nie żyć. Gdyby napastnicy mieli noże, to nie wiem czy dzisiaj byśmy rozmawiali… – Piotr nadal nie może się otrząsnąć po tym, co spotkało jego i jego znajomych. 

Co się stało przed „Kulą”? Z relacji Piotra wynika, że gdy czekali na transport, z klubu wyszło kilku mężczyzn. Piotr pamięta, że napastników było co najmniej czterech, może 5-6, towarzyszyły im dwie dziewczyny. Zaczęło się od słownej zaczepki. – Jeden ze sprawców do Sebastiana rzucił tekstem: „Wypier…ć mieszczuchy”. Sebastian zareagował: „Jakie mieszczuchy? Przecież jesteśmy ze wsi” – relacjonuje Piotr. 

Sebastian tylko się odezwał. To wystarczyło. „Masz jakiś problem? Zaje…ć ci?” – rzucił w kierunku Sebastiana napastnik. Zaczęła się szarpanina, która w parę sekund przerodziła się w regularną bójkę. Dołączyli do niej znajomi napastnika. Paweł, gdy zobaczył, że biją jego brata, doskoczył do sprawców. Zareagował także Piotr. – Byliśmy bici, kopani. Pobito także pannę młodą, gdy chciała bronić Pawła, widząc, że napastnicy go duszą – mówi Piotr.  

Na zdjęciach pokazuje, jakich doznał obrażeń. Nie musi. Widać. Piotr pokazuje zdjęcia, na których widać też całe zadrapane ręce Pawła.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!
Fot. Materiały prywatne. Na zdjęciu ręka Pawła

Piotr myślał, że pomoc policji nie będzie im potrzebna, gdy bójka na chwilę została przerwana. Na chwilę. Napastnicy nie odpuszczali. – Nie patrzyli kogo biją – twierdzi Piotr. Stracili telefony, które potem odzyskali. Nie było wyjścia, bez policji się nie obejdzie, trzeba ją wzywać. Numer wykręciła Monika.

Policjanci pojawili się dość szybko. Część sprawców uciekło. Piotr pamięta, że jeden z nich i i towarzyszące mu dziewczyny wsiadły do auta i odjechali przed przyjazdem funkcjonariuszy. Ci na miejscu zatrzymali dwóch napastników. To mieszkańcy powiatu niżańskiego w wieku 26 i 24 lat. Trafili do policyjnego aresztu. Trzeci sprawca, 20-latek, sam się zgłosił do rzeszowskiej komendy w poniedziałek. Też został zatrzymany. 

– Wszystkim mężczyznom postawiono zarzuty pobicia – mówi nadkom. Adam Szeląg, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie. Podejrzani przyznali się do winy, chcą się dobrowolnie poddać karze. Policjanci ustalają pozostałych uczestników pobicia Piotra i jego znajomych. Oni sami bezpośrednio po zdarzeniu pojechali na pogotowie, gdzie zostali opatrzeni, kompletują dokumentację medyczną na potrzeby policyjnego postępowania.

Sebastian i Paweł musieli zostać w szpitalu. Paweł jest już w domu. Skutki pobicia odczuwa jednak do tej pory, jest tak słaby, że mdleje, a wesele tuż, tuż. Nie wyklucza, że po weselu wróci do szpitala. 

(ram)

* imiona znajomych Piotra zostały zmienione 

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama