Komu rzeszowianie oddadzą ster do zarządzania miastem przez kolejne pięć lat? Czy dojdzie do drugiej tury wyborów na prezydenta stolicy Podkarpacia?
Zdjęcia: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News
Piątek był ostatnim dniem kampanii przed niedzielnymi wyborami samorządowymi. Na jej finiszu do Rzeszowa przyjechał Ryszard Petru, poseł Trzeciej Drogi, by wesprzeć ubiegającego się o reelekcję prezydenta miasta Konrada Fijołka. Petru apelował do mieszkańców, by prezydenta wybrali, tak jak trzy lata temu, w pierwszej turze.
Po raz kolejny padły słowa o tym, że Polska 2050 Szymona Hołowni popiera Fijołka, mimo że w wyborach na prezydenta Rzeszowa startuje także Adam Dziedzic, rzeszowski poseł Trzeciej Drogi i szef PSL na Podkarpaciu. Ludowcy, jako jedyni z Koalicji 15 października, nie poparli Fijołka, a sam Dziedzic głównie w internecie atakował obecnego prezydenta.
– Głęboko wierzę, że Rzeszów tak jak kilka lat temu pokazał, że można razem się zjednoczyć i wybrać prezydenta z mocnym mandatem, że w tych wyborach będzie tak samo – powiedział na rzeszowskim Rynku Ryszard Petru. – Mieszkańcy Rzeszowa nie dali się zwieść tym, którzy podszywają się pod Trzecią Drogę – ocenił sam Fijołek.
To z jego komitetu Rozwój Rzeszowa na listach do Rady Miasta Rzeszowa są ludzie z partii Szymona Hołowni: Paweł Lasota, społecznik i animator kultury, oraz Małgorzata Kwaśniak, zajmująca się opieką społeczną. Polska 2050 po wyborach chciałaby mieć swojego wiceprezydenta miasta – Krzysztofa Stańko.
2,5 roku, to za mało
Po południu Konrad Fijołek jeszcze raz pojawił się na Rynku, gdzie ściągnął swoją „drużynę” z Rozwoju Rzeszowa. Przy Fijołku stały: jego zastępczyni Krystyna Stachowska oraz wojewoda Teresa Kubas-Hul (KO), która w kampanii prezydenta nie odstępowała na krok, zapewniała go, że rząd Koalicji 15 października dla Rzeszowa odkręci kurek z pieniędzmi.
– To był trudny czas – mówiła o prawie trzyletnich rządach Konrada Fijołka Krystyna Stachowska. – Pandemia, wybuch wojny w Ukrainie, galopująca inflacja, Polski Ład, który niejednokrotnie utrudniał nam lub wręcz uniemożliwiał realizację niektórych planów dla naszego miasta – Stachowska usprawiedliwiała niedociągnięcia Fijołka.
On sam podziękował mieszkańcom, że dali mu szansę kierowania miastem – od czerwca 2021 roku, gdy Rzeszów musiał wybierać prezydenta po rezygnacji z funkcji Tadeusza Ferenca. – W 2,5 roku czasem nie udaje się nawet planów zrobić. Mnie z moim zespołem udało się zrealizować te, na które czekaliście nieraz lat kilkanaście – mówił Konrad Fijołek.
Wymienił Wisłokostradę (jej budowa trwa), Podkarpackie Centrum Lekkoatletyczne (w końcu jest wykonawca) i aquapark (na razie jest projektant). Fijołek mówił, że przez blisko trzy lata swoich rządów ściągnął do miasta miliard złotych na inwestycje. – W czasach niełatwych – zwracał uwagę. Też mówił o pandemii, wojnie, zmianach podatkowych…
Fijołek: dajcie mi szansę!
Zdjęcia: KWW Rozwój Rzeszowa
Fijołek mówił również o poprawie bazy sportowej szkół (Zespół Szkół nr 1), rozbudowie i planach rozbudowy placówek (SP nr 13 na Staromieściu, I Liceum Ogólnokształcące, Zespół Szkół Elektronicznych, SP nr 21 przy ulicy Miodowej). Trzy lata temu Fijołek obiecywał mieszkańcom, że Rzeszów będzie zielony.
– I działam – mówił prezydent. – Mamy rekordowy budżet na zieleń. Przybyszówka, Nowe Miasto, Grota-Roweckiego, Króla Augusta, Baranówka, Kotuli – to tylko część osiedli, na których w ciągu ostatnich 2,5 roku powstały zielone tereny rekreacyjne. Do tego trzeba doliczyć tysiące nowych drzew, które posadzono w naszym mieście – wskazywał.
Zapowiedział, że rok 2024 także będzie intensywny. Nowe parki, ogrody i strefy rekreacji mają powstać m.in. na osiedlach Drabinianka, Pobitno, Biała, Nowe Miasto, Baranówka oraz na prawym brzegu Wisłoka. Padła deklaracja, że kultura i sport w mieście nadal będą się rozwijały. Fijołek prosił, by dano mu szansę dokończyć „wiele ważnych projektów”.
– Niektórzy złośliwie mówią o wizualizacjach, ale w samorządzie, żeby coś zacząć, trzeba najpierw to zaprojektować i pokazać – odnosił się do głosów krytyki, że rządy Konrada Fijołka są wirtualne, projektowe, nienamacalne, że nie udźwignął prezydentury po ponad 18-letnich rządach nieżyjącego już Tadeusza Ferenca.
Rzeszów jest najważniejszy
Fijołek zaapelował do mieszkańców, by 7 kwietnia poszli na wybory. – Im więcej nas zagłosuje, tym większe będziemy mieli prawo do satysfakcji, ale i do rozliczeń – dodał. Wojewoda Teresa Kubas-Hul mówiła, że Fijołek „naprawdę kocha Rzeszów i mieszkańców”. Dowodem, że się poświęca miastu jest to, że zrezygnował ze startu w wyborach w 2023 r.
Kubas-Hul podkreślała, że kadencja Fijołka była krótka i nie był w stanie zrealizować wszystkich obietnic, ale zaangażował się w budowanie marki Rzeszowa w Europie i na świecie, jeździł za pieniędzmi dla miasta, sprowadzał inwestorów. Wojewoda mówiła, że Fijołkowi będzie służył rząd Donalda Tuska, miasto już dostało 83 mln zł.
– Podczas pełnej kadencji kwoty te będą znacznie większe – zapewniała Kubas-Hul. Apelowała, by nie marnować pieniędzy i czasu, i wybory na prezydenta rozstrzygnąć już w pierwszej turze. Fijołka ma wspierać też jego polityczne zaplecze w radzie – Rozwój Rzeszowa. – Rzeszów jest najważniejszy – mówił Tomasz Kamiński, lider klubu.
Szumny: wejdziemy na ścieżkę rozwoju
Zdjęcia: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News
Kampanię w piątek podsumował też Waldemar Szumny, kandydat PiS na prezydenta Rzeszowa. Do wyborów idzie z hasłem: „Rzeszów. Da się!”, na swoje listy ściągnął głównie młody osoby, niezwiązane z PiS, chce nawet zmienić nazwę klubu po wyborach, w kampanii przedstawiał pakiet dla młodych, trzy filary swojej prezydentury, „Bezpieczny Rzeszów”.
Szumny mówił, że największym wyzwaniem Rzeszowa na najbliższe lata jest komunikacja i walka z korkami. W piątek stwierdził, że kluczowa do rozwoju całego regionu jest współpraca miasta z samorządem województwa, a tym trzęsie PiS, i pewnie po niedzielnych wyborach się to nie zmieni. W tym Szumny i dla siebie upatruje szans na zwycięstwo.
Bo to właśnie samorząd wojewódzki będzie wydawał miliardy euro z nowej perspektywy unijnej. Przekaz: jeżeli Rzeszów Szumnego nie dostanie pieniędzy z budżetu państwa, to zaleje nimi miasto samorząd wojewódzki. Szumny zapowiedział, że po wygraniu wyborów natychmiast przystąpi do opracowania nowej strategii rozwoju miasta.
W piątek Szumny podkreślał, że Rzeszów powinien odgrywać ważną rolę w rozwoju całego województwa. – My chcemy być sercem, Rzeszów ma być sercem obszaru metropolitalnego – powiedział. – Tylko kandydaci Prawa i Sprawiedliwości są gwarantem tego, że Rzeszów wejdzie na ścieżkę rozwoju – powiedział Waldemar Szumny.
Strojny: konflikt albo my
Ostatnie dni kampanii ciężko przeżywał z kolei dr Jacek Strojny, kandydat stowarzyszenia Razem dla Rzeszowa, mieniące się z ruchem „apolitycznym”. Strojny przegrał potyczkę sądową z Konradem Fijołkiem, gdy usłyszał, że jest „ukrytym PiS”, a jego ruch zbudował swoją popularność dzięki jeszcze do niedawna obajtkowym „Nowinom”.
Do Strojnego, niedosłownie, przyczepił się też Związek Miast Polskich, który zarzucił mu, że w sposób nieuprawniony w kampanii wyborczej wykorzystuje markę ZMP, przedstawiając się, że jest doradcą Związku. W piątek Strojny przedstawił się jako kandydat obywatelski, niezwiązany z żadną partią polityczną, choć dowodów na jego związki z PiS nie brakuje.
– Po raz pierwszy w Rzeszowie społeczeństwo obywatelskie podjęło się walki o samorząd obywatelski, walki o to, żeby mieszkańcy mieli głos – mówił Strojny. Swoim przeciwnikom zarzucił, że kampanię prowadzili wyłącznie „o konflikt, o jazgot, o oskarżanie innych osób, o hejt”, którego sam dotknął na własnej skórze, jak i inni działacze RdR.
– Jeżeli chcecie dalej konfliktów w Polsce, w społeczeństwie, w Rzeszowie, to macie partie polityczne. Jeżeli chcecie pozytywnego podejścia, chcecie łączenia, chcecie osób, które są zaangażowane, które dają swoje serce właśnie dla Rzeszowa – macie alternatywę – mówił dr Jacek Strojny, na co dzień pracownik Politechniki Rzeszowskiej.
Apelował do mieszkańców, by się zastanowili, czy wybierając w niedzielę prezydenta, chcą oceniać ostatnie dwa miesiące kampanii Konrad Fijołka, czy cały okres jego rządów. – 7 kwietnia to czas wyboru. To wy zdecydujecie, czy przez najbliższe 5 lat będziecie czekać na kolejny zryw wyborczy, na kolejne wizualizacje, na kolejne obietnice niespełnione – mówił.
Strojny zapewniał, że jego Razem dla Rzeszowa proponuje „zupełnie nowe podejście do Rzeszowa”. – Odświeżenie zarówno ratusza, jak i rady miasta – przekonywał. – Partia polityczna chce uzyskać władzę i ją utrzymać. My chcemy władzę w Rzeszowie oddać obywatelom naszego miasta – zapowiedział Jacek Strojny.
Pikula: chora pomoc Ukrainie
Z kolei Karolinę Pikułę, kandydatkę Konfederacji i Bezpartyjnych Samorządowców, w piątek przyjechał wesprzeć jej polityczny „ojciec” – poseł Grzegorz Braun, który ma nadzieję, że w niedzielę mieszkańcy Rzeszowa pokażą, czy „chcą prawdziwie dobrych zmian”. Braun trzy lata temu startował w przedterminowych wyborach, zajął ostatnie miejsce.
Teraz do boju o ratusz Konfederacja wysłała Karolinę Pikułę, bliską współpracowniczkę Brauna, znaną z wygłaszania antyukraińskich poglądów, kwestionowania pandemii COVID-19, podpinania się pod rozmaite protesty mieszkańców, np. w sprawie kontrowersyjnej „zielonej konstytucji” dla Rzeszowa.
Pikuła też miała potyczkę sądową z Konradem Fijołkiem za „kolegów Konfederacji z Rosji”. Proces wyborczy przegrała. W piątek mówiła, że nie żałuje czasu poświęconego kampanii. – Mieszkańcy nie muszą wybierać pomiędzy młotem a kowadłem, ciągle pomiędzy tymi samymi, którzy zakorzenili się jak chwasty, chociażby w rzeszowskim ratuszu – stwierdziła.
Pikuła uważa, że w Rzeszowie będzie druga tura wyborów prezydenckich, w której „wszystko jest możliwe”. – Dajcie nam szansę, bo my, jako Konfederacja, jako jedyni w Polsce nie zawiedliśmy w dobie minionej pandemii, co do inflacji i tak samo co do bezmyślnej, chorej pomocy wobec Ukrainy – stwierdziła Pikuła.
Grzegorz Braun zachęcał mieszkańców, by w niedzielę oddali głosy nie tylko na Karolinę Pikułę, ale też kandydatów Konfederacji do Rady Miasta i sejmiku podkarpackiego, aby „zmienić ten układ”. – Mam nadzieję, że druga tura wyborów ujawni, że coś naprawdę się zmienia, że Polacy, rzeszowianie chcą prawdziwie dobrych zmian – dodał.
Braunowi szczególnie zależy na tym, by Konfederacja swoich ludzi miała w sejmiku podkarpackim. – Tam już zgrzytają zębami jedni, a drudzy nerwowo trzymają się krzesełek, z których za chwilę – mam nadzieję – przyjdzie im wstać i już nie wrócić – powiedział.
Dziedzic: pora na zmiany
Po południu kampanię podsumował także Adam Dziedzic. Jego przyjechał wesprzeć minister infrastruktury Dariusz Klimczak z PSL. Na Rynku Dziedzic pojawił się z koszami, w których miał… pory. – Pora na zmiany – ogłosił. W wyborach startuje z komitetu Porozumienie Służy Ludziom, który w nazwie ma także Trzecią Drogę i barwy Polski 2050.
Dziedzic uważa, że ma szanse dostać się do drugiej tury wyborów. – Ludzie oczekują dynamicznych zmian – mówił w piątek. Stwierdził, że Rzeszów nie może zmarnować swoich szans, gdy o mieście, po wybuchu wojny na Ukrainie, mówi cały świat. Dariusz Klimczak uważa, że Dziedzic ma „ciekawe pomysły, jest dynamiczny, pracowity, przedsiębiorczy”.
– Lubi ludzi. W swojej wizji rozwoju Rzeszowa dostrzega zarówno potrzeby osób, które się tutaj urodziły i mieszkają od bardzo dawna jak i tych, które wybrały Rzeszów jako swoje miejsce do życia – powiedział w Rzeszowie minister Klimczak, dodając, że w samorządzie są potrzebni ludzie, którzy mają nowe, świeże spojrzenie, nieszablonowe podejście.
Niemier dla ultrakatolików
W wyborach na prezydenta Rzeszowa startuje jeszcze mieszkający w Świlczy Janusz Niemier, doktor nauk humanistycznych z zakresu socjologii, członek partii Polska Jest Jedna. Niemiera wystawia komitet Ruch Obrony Polski. Popierają go katoliccy fundamentaliści na czele z Jackiem Kotulą i Jackiem Ćwięką, skłóceni z Konfederacją.
Bukmacherzy typują, że wybory na prezydenta w pierwszej turze wygra Konrad Fijołek.
redakcja@rzeszow-news.pl