Kadr z nagrania
Reklama

Lament Karoliny Pikuły, działaczki Konfederacji. Twierdzi, że na czwartkowym spotkaniu w Rzeszowie z Donaldem Tuskiem została „napadnięta”. PO zaprzecza.

Karolina Pikuła jest kandydatką Konfederacji do Sejmu w okręgu nr 23 (rzeszowsko-tarnobrzeskim). Startuje z ostatniego miejsca. Jej awanturniczy i pieniacki styl jest powszechnie znany. To bliska współpracowniczka posła Grzegorza Brauna.  

Pikuła była wśród uczestników spotkania mieszkańców Rzeszowa z Donaldem Tuskiem, szefem Platformy Obywatelskiej – w czwartek w Wyższej Szkole Prawa i Administracji przy ulicy Cegielnianej w Rzeszowie. O spotkaniu z byłym premierem szerzej piszemy TUTAJ

Po spotkaniu, Karolina Pikuła na Twitterze napisała: „Uwaga! Napadnięto i szarpano od tyłu mnie i mojego asystenta usiłując mu ukraść telefon”. Opublikowała zdjęcie rzekomego „napastnika”, prosząc internautów, by pomogli ustalić jego tożsamość. 

 

Pikuła nadal w szoku

Pikuła, jak twierdzi, na spotkaniu z Tuskiem chciała mu zadać pytanie. Przekonuje, że organizatorzy jej na to nie pozwolili, a na miejsce wezwała policję. Asystentem Pikuły był Leon Mazur, szef rzeszowskiej młodzieżówki Korony Polski, partii Brauna. 

„Kilka lat już działam w społecznie i politycznie na Podkarpaciu i w całej Polsce, a czegoś takiego jeszcze nie doświadczyłam i jestem nadal w szoku. Takie sytuacje nie mogą być pozostawione bezkarnie!” – napisała na Twitterze Karolina Pikuła. 

„Tak wygląda w praktyce szacunek do kobiet, o którym Pan tak pięknie opowiadał?” – zapytała Pikuła szefa PO. 

„Nagrać tego pana”

Wersja zdarzeń, jaką przedstawiła Pikuła kompletnie jednak rozmija się z treścią nagrania, krążącego w internecie. Na kilkudziesięciu sekundowym filmiku widać Pikułę, obok niej stoi działacz PO. „Proszę nagrać tego pana” – wydaje polecenie Pikuła swojemu asystentowi. 

Leon Mazur kamerę kieruje na działacza PO. Ten, widząc że jest nagrywany, gwałtownym ruchem zasłania obiektyw. Na nagraniu nie widać żadnego „szarpania” i „napadu”.

W piątek, 6 października, Karolina Pikuła trzymała się swojej wersji. – Od tyłu zostałam napadnięta przez człowieka związanego z PO. Zostałam wyszarpana za plecak. Leonowi Mazurowi wydarto później telefon z ręki – mówiła Pikuła na spotkaniu z dziennikarzami.

Bzdury wyssane z palca

Kilka godzin później, w piątek wieczorem, Platforma Obywatelska wydała oświadczenie, w którym zaprzeczyła wersji przedstawianej przez Karolinę Pikułę. Pod oświadczeniem podpisał się Sławomir Chłopik, dyrektor podkarpackiego biura PO.

Chłopik twierdzi, że działacze Konfederacji zignorowali prośby, by spotkania z Donaldem Tuskiem nie transmitowali. W oświadczeniu czytamy też, że nikt Karoliny Pikuły ani jej asystenta, nie szarpał i nikt Mazurowi nie wydarł telefonu.

Sławomir Chłopik potwierdził tylko, że działacz PO jedynie zasłonił Mazurowi obiektyw w reakcji na jego brak zgody na nagrywanie. „Kompletną bzdurą wyssaną z palca są zarzuty kradzieży” – czytamy dalej w oświadczeniu podkarpackiej PO.

PO: sztuczna sensacja

Chłopik twierdzi, że Karolina Pikuła zachowywała się „niekulturalnie” i zakłócała spotkanie z Donaldem Tuskiem. „Nikt nie zauważył jakiegokolwiek szarpania czy próby zabrania telefonu” – oświadczył Sławomir Chłopik.

Jego zdaniem, Karolina Pikuła ze swoimi asystentem Leonem Mazurem zakłócili spotkanie, by „osiągnąć własny, partykularny cel polityczny” i „wywołać sztuczną sensację”. Samo wezwanie policji, twierdzi PO, było „nieuzasadnione”. 

Według PO, Pikuła naruszyła „dobra osobistego uczestników spotkania” poprzez „nielegalne” robienie zdjęć i nagrywanie wizerunku działacza PO, a potem publikując je w internecie. PO twierdzi, że to „szkalowanie” i „stalking”.  

„Przypisano mu czyny, których nie popełnił’ – oświadczył Sławomir Chłopik. 

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama