Gdzie diabeł nie może, tam… Kazimierza Jaworskiego pośle. Były rzeszowski senator zniesmaczony niedawnym Marszem Równości. Chce, by politycy uchwalili prawo, uniemożliwiające organizowania podobnych wydarzeń.
– Miałem długą przerwę, myślałem, że nie będę się musiał zajmować rzeczami publicznymi, ale, niestety, muszę. Nie łączyć tego z wypowiedziami Wałęsy – poinstruował dziennikarzy w czwartkowe przedpołudnie Kazimierz Jaworski
Tak, to ten Kazimierz Jaworski z podrzeszowskiego Chmielnika, który z politycznego życia wycofał się trzy lata temu, zakończył działalność senatora i zaczął robić fotowoltaiczne interesy z parafiami, pochłania go też hodowla bydła. – Pasam, jak za dzieciństwa – pochwalił się.
Niesmak i przykrość
Jaworski, ulubieniec księży, znów się publicznie pokazał, bo nie może znieść, że mija kilka dni od Marszu Równości, który w ostatni dzień czerwca odbył się w Rzeszowie, a nikt z politycznych elit nie potępił 1,5-tysięcznej parady.
Kazimierz Jaworski pod kościół farny przyprowadził Lidię Kusz z Chmielnika – nauczycielkę, matkę trzech dorosłych synów, działającą w grupach modlitewnych. Były senator PiS, Solidarnej Polski i Polski Razem przez kilkanaście minut prawił o moralności, o tym, ile zła w Rzeszowie wyrządził Marsz Równości.
– Parada była perfekcyjnie przygotowaną prowokacją – ogłosił. Jaworski na paradzie nie był, ale wie, co się na niej działo, bo zaglądał do internetu, a tam podobno niemoralność wylewała się z każdej publikacji.
A jak coś jest niemoralne, to Kazimierz Jaworski musi zabrać głos. Już zapowiedzi Marszu mu się nie spodobały, bo organizatorzy pisali, że odbędzie się on w bastionie PiS. – Większość mieszkańców nie życzy sobie takich wydarzeń. Czułem niesmak i przykrość – stwierdził.
„Resztki normalności”
– Podkarpacie naprawdę jest ostoją tradycji, katolicyzmu, pracowitości. To „polska Bawaria”. Nie zasłużyliśmy sobie na takie prowokacje. Podkarpacie jest naprawdę regionem, gdzie są resztki normalności – uważa Jaworski.
O jaką prowokację chodzi? Były senator twierdzi, że organizatorzy Marszu sprowokowali działaczy katolickich, bo ci wyszli na ulice z różańcami i modlili się za uczestników parady. To też niedobrze, bo to, jak słusznie zresztą zauważył, ośmiesza modlitwę.
Bądź na bieżąco.
Obserwuj nas na Google News!– Marsz jest klęską obu grup. Organizatorom udało się wywołać niedobre emocje. To pyrrusowe zwycięstwo środowisk homoseksualnych – twierdzi były senator.
Dlatego wie, co trzeba zrobić, aby w przyszłości tych „niedobrych emocji” uniknąć, a już na pewno nie dopuszczać do takich sytuacji, by ratusz wpuszczał do budynku działaczy organizacji homoseksualnych. Po Marszu w ratuszu odbyła się debata o LGBT z udziałem polityków.
– Apeluję do partii politycznych, by wycofały swoje poparcie Tadeusza Ferenca w wyborach samorządowych – mówił dalej Kazimierz Jaworski.
Start Ferenca w wyborach na prezydenta dotychczas poparła Koalicja Obywatelska (PO, Nowoczesna) oraz PSL. Jaworski uważa, że rzeszowscy politycy PO i PSL w Marsz się nie angażowali, bo ze środowiskami LGBT nie chcą być w żaden sposób utożsamiani.
Uchronić od niemoralności
Kazimierz Jaworski idzie jeszcze dalej. Zamierza podkarpackich parlamentarzystów namówić do tego, by w Sejmie zajęli się napisaniem takiego prawa, które umożliwi mieszkańcom formalne zablokowanie takich wydarzeń, jak Marsz Równości.
– Mieszkańcy powinni się wypowiedzieć, czy chcą, by takie parady były organizowane, czy nie. Chodzi o to, by większość mogła się uchronić od niemoralności – tłumaczy Jaworski. I zaznaczył, nie pierwszy raz, przywiązanie do modlitwy, wiary i tradycji.
– Nie kryję tego, dobrze na tym wychodzę, nie tylko w wyborach – Kazimierz Jaworski przypomniał, komu w dużej mierze zawdzięczał sukcesy w polityce.
Towarzysząca mu Lidia Kusz nie spodziewała się, że Marsz Równości kiedykolwiek odbędzie się w „bastionie katolicyzmu”. – Sprawy takie, czy inne powodują ich orientację seksualną – powiedziała o uczestnikach parady. – Mają różne problemy – dodała. Jakie? Nie wyjaśniła.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl