Zdjęcie: Dom Gościnny "Rzeszowiak"

Niby byli dogadani, a okazuje się, że nie. W obawie przed zarażeniem koronawirusem właściciele rzeszowskich hoteli zamykają drzwi przed osobami, które poddano przymusowej kwarantannie. 

JOANNA GOŚCIŃSKA, MARCIN KOBIAŁKA

Po naszej sobotniej publikacji, w której napisaliśmy, gdzie w Rzeszowie, poza domem, można przejść 14-dniową przymusową kwarantannę, zrobiło się zamieszanie. Na ten cel wytypowano trzy miejsca: dwa domy gościnne „Rzeszowiak” przy ulicy Przesmyk i „Batory” przy ulicy Batorego oraz „Park Apartament” przy al. Sikorskiego. 

To miejsca, które znaleźli urzędnicy, bo ratusz jest zobowiązany wyznaczyć na terenie miasta miejsca na tzw. domową kwarantannę. Szczególnie dotyczy to Polaków, wracających z zagranicy, a którzy nie mają gdzie poddać się dwutygodniowej izolacji. Ratusz próbuje się porozumieć z hotelarzami. Wydawało się, że wszystko jest jasne i oczywiste. 

„Rzeszowiak” już powinien działać, od poniedziałku (23 marca) „podejrzanych” gości miał przyjmować „Batory”, a od czwartku (26 marca) „Park Apartament”. Jeszcze w weekend skontaktował się z nami Sławomir Golonka, mąż właścicielki budynku „Batory”, gdzie na jednej kondygnacji są pokoje hotelowe. Golonka zaprotestował. 

„Właściciel budynku nie wiedział o takim przedsięwzięciu i nigdy nie wyraził zgody na przeznaczenie budynku na przyjmowanie osób na kwarantannę przez najemcę” – napisał do nas Sławomir Golonka. 

„Oni splajtują, ja stracę najemców”

Stwierdził, że budynek „Batorego” nie nadaje się dla osób przechodzących kwarantannę, bo na pozostałych piętrach są inni najemcy, którzy korzystają z tych samych wejść i tych klatek schodowych. „Jestem zdziwiony, jak osoby decyzyjne w zakresie epidemii mogły zakwalifikować nasz budynek do takich celów” – dodał Sławomir Golonka. 

Zażądał on też usunięcia „Batorego” z listy adresów chętnych na przyjmowanie osób, które są poddawane kwarantannie. „Batory” to trzykondygnacyjny budynek. Pokoje hotelowe są na poddaszu. Z tego samego korytarza korzystają pizzeria i restauracja sushi, które są na parterze. 

– Nasi najemcy boją się, że jak ktoś sprawdzi sobie adres i skojarzy nasz obiekt z miejscem kwarantanny, to nikt nic od nich nie zamówi. Jeśli oni splajtują, ja stracę najemców, dlatego nie chcę, aby miejsce na kwarantannę było w naszym obiekcie, bo nie ma na to warunków – mówi nam Sławomir Golonka. 

Dowiedzieli się z mediów

Przekonuje, że ani jego, ani jego żony nikt nie informował, że w „Batorym” mają być osoby z kwarantanny. – Dowiedzieliśmy się o tym z mediów – twierdzi Golonka. – Gdyby nas uprzedzono, nie zgodzilibyśmy się – stawia sprawę jasno.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

Pokoje hotelowe w „Batorym” należą do Mariusza Kondrackiego, wynajmuje on część budynku. To on się z miastem dogadywał. Teraz wychodzi na jaw, że za plecami właścicieli „Batorego”. W niedzielę skontaktowali się oni z Kondrackim. – Powiedział, że sprawa jest nieaktualna – relacjonuje nam Sławomir Golonka. 

Dzwonimy więc do Mariusza Kondrackiego. Do niego należą pokoje hotelowe nie tylko w „Batorym”, ale też również jest on właścicielem Domu Gościnnego „Rzeszowiak” w kamienicy w ścisłym centrum miasta. – Temat jest nieaktualny. Wycofałem się, bo uznałem, że mi się to jednak nie opłaca. „Rzeszowiaka” też nie udostępnię – zapowiada Kondracki. 

W poniedziałek przestała działać strona internetowa „Rzeszowiaka”. 

Ratusz: ludzie się boją

W poniedziałek pytaliśmy w ratuszu, co teraz miasto zrobi. Słyszeliśmy krótkie: „Negocjujemy”. Piotr Jarosz, dyrektor wydziału zarządzania kryzysowego Urzędu Miasta w Rzeszowie, jest zdziwiony takim obrotem sprawy.

– Rozmawialiśmy jeszcze w poniedziałek rano z osobą, która jest jednocześnie właścicielem „Rzeszowiaka” i pokoi w „Batorym”. Nic nie wspominała, że się wycofuje. Jeżeli rzeczywiście tak się stało, to potraktowano nas nieuczciwie – mówi Jarosz.  

Przyznaje on, że rozmowy nie były prowadzone z właścicielami obiektów, w których są pokoje hotelowe. W ratuszu dowiadujemy się, że urzędnicy nie mogą zmusić hotelarzy, by swoje pokoje przeznaczyli dla osób objętych przymusową kwarantanną.

– Możemy hotelarzy tylko prosić. Od tygodnia ich obdzwaniamy. Wszędzie praktycznie słyszymy „nie”, bo ludzie się boją, mimo, że hotele są zamknięte i mogłyby zarobić – twierdzi Piotr Jarosz.

Jadą na poszukiwania 

Urzędnicy chcieli namówić m.in. właściciela hotelu Falcon w Rzeszowie, by zgodził się przyjmować osoby z kwarantanny. Odmówił. Odmawiają też inni. Ratusz ma zapewnienie, że na kwarantannę zostanie przeznaczony „Park Apartament”, ale tutaj też może się wszystko zmienić w ostatniej chwili. Szum wokół sprawy nie ułatwia negocjacji. 

We wtorek urzędnicy jadą zobaczyć hotel na obrzeżach Rzeszowa, nie zdradzają jego nazwy, dopóki nie zakończą rozmów. Według stanu na poniedziałek, liczba osób na Podkarpaciu, które muszą przejść kwarantannę, przekroczyła już 6500. 

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama