Witold Ochał znów na „pogodowych łowach”. We wtorek uchwycił na podkarpackim niebie obłoki lentikularne, zwane też chmurami soczewkowatymi (z łaciny Altocumulus lenticularis).
Zdjęcia: Witold Ochał / Czytelnik Rzeszów News
Te „latające spodki” są obserwowane od kilku dni. Obłok zwykle pojawia się tylko nad obszarami górzystymi o charakterystycznej orografii. Chmura unosi się na wysokości od 3 do 8 km i powstaje w specyficzny sposób. Ciepłe powietrze unosi się, a następnie ochładza, jednocześnie kondensując, czyli skraplając się. W wyniku tego procesu powstaje obłok, ale jest on w stanie utrzymać się tylko, gdy wilgotność jest stabilna i panują pionowe wiatry.
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to „latające spodki”. Wystarczy jednak dokładnie się przyjrzeć obłokom, aby stało się jasne, że to tylko skondensowana para wodna, która układa się w niezwykle fantazyjne kształty. Pojawienie się obłoków to wskazówka dla paralotniarzy, że mogą korzystać z tzw. kominów termicznych nad górami. Dzięki nim mogą się unosić pionowo na duże wysokości, a następnie swobodnie opadać.
Obłoki po pewnym czasie, gdy warunki atmosferyczne ulegają zmianie, rozmywają się.
redakcja@rzeszow-news.pl
