Winę na siebie chciała wziąć jego znajoma. Ostatecznie 38-latek przyznał się, że po pijanemu wjechał fordem w przystanek autobusowy w podrzeszowskiej w Wólce Niedźwiedzkiej.
W poniedziałek (17 stycznia), przed godz. 17:00, policjanci drogówki zostali wezwani do Wólki Niedźwiedzkiej. Na miejscu zastali kobietę i mężczyznę, który był pod wpływem alkoholu. Ford, którym podróżowali, był już na lawecie.
– Kobieta oświadczyła, że kierując fordem wpadła w poślizg, straciła panowanie nad samochodem, zjechała na lewe pobocze i uderzyła w wiatę przystankową – relacjonuje nadkom. Adam Szeląg, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.
Wyjaśnienia kobiety wzbudziły jednak wątpliwości u policjantów. Jej samej w zdarzeniu nic poważnego się nie stało, a na dodatek jej znajomy – 38-latek – był pijany. Badanie wykazało, że miał on ponad 1,6 promila alkoholu w organizmie.
Bądź na bieżąco.
Obserwuj nas na Instagramie!Ostatecznie okazało się, że to właśnie mężczyzna siedział za kierownicą forda. Wyszło też na jaw, że samochód nie miał badań technicznych i obowiązkowego ubezpieczenia. Policjanci zatrzymali prawo jazdy mężczyzny i dowód rejestracyjny samochodu.
– Za kierowanie samochodem w stanie nietrzeźwości grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności i utrata prawa jazdy, a za spowodowanie kolizji pod wpływem alkoholu mandat w wysokości nie niższej niż 2,5 tys. złotych – wyjaśnia nadkom. Adam Szeląg.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl