Niemal 2 promile alkoholu w organizmie miał woźnica, który w podłańcuckiej Kosinie spadł z wozu i wpadł do rowu. W przydrożnym rowie zakończył swoją jazdę także kierowca opla. 63-latek miał 7 promili alkoholu we krwi!
Do pierwszego zdarzenia doszło w czwartek (13 kwietnia), po godz. 13:00 w Kosinie. Ze zgłoszenia wynikało, że woźnica spadł z wozu i leży w przydrożnym rowie.
Gdy na miejsce przyjechali policjanci, zespół pogotowia ratunkowego udzielał pomocy mężczyźnie. Funkcjonariusze ustalili, że 58-letni mieszkaniec gminy Markowa jest pijany, miał blisko 2 promile alkoholu w organizmie.
– Mężczyzna spadł z konnego wozu, a zwierzę samo wróciło do gospodarstwa – opisuje Wojciech Gruca, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Łańcucie
Dwie godziny później policjanci otrzymali kolejne zgłoszenie o pijanym kierowcy, który tym razem w Rakszawie wjechał do rowu. Kierujący oplem wysiadł auta i obok niego zasnął.
Na miejscu, przy samochodzie, policjanci zastali śpiącego mężczyznę. Okazał się nim 63-letni mieszkaniec gminy Rakszawa. Był tak upojony alkoholem, że trafił do szpitala. Tam badanie krwi wykazało u niego 7 promili alkoholu.
Okazało się, że 63-latek nie ma prawa jazdy i jest objęty sądowym zakazem prowadzenia pojazdów. Dodatkowo opel, którym kierował, nie posiadał aktualnych badań technicznych.
Wobec nietrzeźwego woźnicy policjanci wszczęli postępowanie wyjaśniające w sprawie o wykroczenie. Pijany kierowca opla odpowie natomiast za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości oraz złamanie sądowego zakazu.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl