Zdjęcie: Sebastian Fiedorek / Rzeszów News

Instytut Pamięci Narodowej wciąż niewzruszony – pomnik Czynu Rewolucyjnego musi zniknąć. Bernardyni z kolei w niewygodnym temacie milczą, jak kameduli. Są też i ci, którzy wciąż będą próbować uświadamiać IPN o znaczeniu monumentu dla Rzeszowa. 

Nie pomogły pisma, apele, interwencje różnych środowisk artystycznych i politycznych. Nie pomógł nawet Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa. Pomnik Czynu Rewolucyjnego, który od 2006 roku jest własnością oo. Bernardynów, zgodnie z tzw. ustawą dekomunizacyjną zniknie z przestrzeni Rzeszowa.

Poinformował o tym w piątek Andrzej Dec, przewodniczący Rady Miasta Rzeszowa. Na Facebooku Dec opublikował opinię Instytutu Pamięci Narodowej, którą otrzymał od Adama Siwka z Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa w Warszawie, działającego przy Komisji Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu IPN. 

„Los rzeszowskiego pomnika przesądzony? Tak by przynajmniej wynikało z dość w sumie lakonicznego pisma IPN, jakie właśnie otrzymałem” – napisał Andrzej Dec.

W rozmowie z Rzeszów News Dec mówi, że opinią IPN jest rozczarowany, ponieważ nie ma ona głębszej analizy. – Nie ma chociażby odniesienia do tego, jak ten pomnik jest dziś odbierany. Wszyscy wiemy, że dziś już niczego nie propaguje, a IPN kompletnie to ignoruje odnosząc się tylko i wyłącznie do intencji budowniczych – mówi Andrzej Dec i zapowiada, że do IPN wyśle kolejne pismo, w którym zwróci uwagę na szerszy kontekst, jak dziś odbierany jest monument.

W opublikowanym przez przewodniczącego Rady Miasta dokumencie czytamy, że pomnik Czynu Rewolucyjnego jest niezgodny z tzw. ustawą dekomunizacyjną, która zabrania propagowania ustroju totalitarnego w przestrzeni publicznej za pomocą nazw ulic i pomników. 

IPN twierdzi, że „symbol Rzeszowa” propaguje ustrój komunistyczny i „honoruje pamięć o wszystkich tych, którzy w narracji historycznej Polski Ludowej (…) przyczynili się do jej powstania , stanowiąc de facto pomnik dziejów ruchu komunistycznego na terenie ówczesnego województwa rzeszowskiego”.

Stanowisko IPN jest odpowiedzią na pismo, które wysłali zakonnicy, od wielu miesięcy milczący na ten temat. W końcu Bernardyni zreflektowali się i uznali, że „polityki milczenia” nie można dłużej uprawiać. Wystąpienie zakonników jest o tyle istotne, bo ono uruchomi dalsze procedury administracyjne, co się stanie z pomnikiem. 

Podstawą do ewentualnej rozbiórki lub przeniesienia obiektu jest właśnie opinia IPN. Jeżeli sami zakonnicy tego nie zrobią, o losie pomnika ostatecznie zdecyduje Ewa Leniart (PiS), wojewoda podkarpacki, która także uważa, że pomnik propaguje komunizm

IPN w swojej najnowszej opinii przypomina także, że pomysłodawcą pomnika był Władysław Kruczek, pierwszy sekretarz KW PZPR oraz zwraca uwagę na to, że pierwotnie planowano odsłonić monument w 1972 roku w 30. rocznicę powstania Polskiej Partii Robotniczej. Według IPN tylko jeden czyn rewolucyjny jest „godny pamięci w niepodległej Polsce” – powstanie w 1895 roku w Rzeszowie Stronnictwa Ludowego. Pozostałe hołdują i upamiętniają nierzadko brutalną władzę komunistyczną.

Dla historyków z IPN jasne jest także, że „pomnik upamiętnia komunizm a także niesuwerenne i zależne od Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich państwo jakim była PRL, która swoją władze zdobyła i utrzymywała dzięki powszechnie stosowanej przemocy, łamaniu oporu obywatelskiego”.

W sprawie pomnika próbowaliśmy się w piątek skontaktować o. Rafałem Klimasem, gwardianem klasztoru oo. Bernardynów, ale nie odbierał od nas telefonów.

Gdy rozmawialiśmy z nim w marcu twierdził, że klasztor sam nie będzie występował do IPN o opinie, bo jego zdaniem takowa już jest. W 2017 r. IPN przygotował ją dla Rady Miasta Rzeszowa.  Wówczas w tym dokumencie znalazło się sformułowanie, że „na terenie Rzeszowa są także upamiętnienia, które nie powinny istnieć w przestrzeni publicznej”.

Pomnik Czynu Rewolucyjnego od lat uwiera polityków PiS. Niedawno, 1 maja, przeciwko wyburzaniu pomnika protestowali działacze SLD. 13 maja odbędzie się kolejny protest, tym razem muzyczny. Do udziału w nim zachęca Krzysztof Skiba, lider zespołu Big Cyc

Co może powstrzymać wyburzenie pomnika? Chyba już tylko koszty. Padają różne kwoty – od 9 mln do nawet 40 mln zł. W piątkowej Gazecie Wyborczej Wojciech Buczak, kandydat PiS na prezydenta Rzeszowa, dał jasno do zrozumienia, że pomnik powinien zniknąć. 

„Jego usytuowanie ogranicza możliwości koniecznej przebudowy bardzo ważnego węzła komunikacyjnego. Jestem przekonany, że fachowcy mogą zaprojektować radykalną przebudowę ronda Dmowskiego w celu poprawy komunikacji w centrum miasta. Jeśli pomnik zniknie, a wszystko na wskazuje na to, że przepisy prawa to wymuszą, to będzie można ten węzeł przebudować” – powiedział w wywiadzie dla GW Wojciech Buczak.

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama