Zdjęcie: Materiały inwestora

Ratusz nadal nie dogadał się z inwestorem spalarni odpadów w sprawie stawek za utylizację tony śmieci. Miało być tanio, a będzie prawdopodobnie drożej. Zapłacą podatnicy. 

Zbliża się lipiec, a wraz z nim w życie wchodzą nowe przepisy dotyczące składowania odpadów. To oznacza, że samorządy muszą dostarczać śmieci do Rejonowych Instalacji Odpadów Komunalnych. A taką, najbliższą dla Rzeszowa, jest spalarnia, która powstaje przy ul. Ciepłowniczej na os. Załęże.

Inwestorem obiektu jest PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna i to właśnie z nią ratusz negocjuje stawki za wywóz tony odpadów.

Wyższe rachunki mieszkańców?

Ta obecnie po prowadzonych rozmowach zatrzymała się na kwocie 302,5 zł za tonę i niewiele się zapowiada, aby ratuszowi udało się wynegocjować niższą. Przypomnijmy, że obecnie miasto, wywożąc śmieci na wysypisko do Kozodrzy, płaci 225 zł za tonę odpadów.

Utrzymanie przez PGE GiEK stawki powyżej 300 zł dla mieszkańców Rzeszowa oznacza tylko jedno – w niedalekiej przyszłości muszą się oni liczyć z tym, że będą musieli średnio od 5 do 8 zł na osobę płacić więcej za śmieci.

Tą perspektywą są zbulwersowani mieszkańcy os. Załęże, którzy jeszcze w 2015 roku, gdy toczyły się pierwsze rozmowy na temat budowy spalarni w okolicach ich domów zawiązali Komitet Mieszkańców sprzeciwiający się stworzeniu obiektu.

Mieszkańcy: Ręce opadają

Dziś mieszkańcy wyciągają pisemne odpowiedzi sprzed trzech lat Grzegorza Gilewicza, dyrektora Elektrociepłowni Rzeszów, których udzielał na pytania m.in. dotyczące wzrostu cen za śmieci. W dokumencie, do którego dotarł  Rzeszów News, czytamy m.in., że stawki „nie będą wyższe, niż obecne koszty ponoszone w związku z odprowadzaniem odpadów do składowiska”.

Komitet Mieszkańców uważa również, że inwestor spalarni już w 2015 roku brał pod uwagę możliwość wzrostu ceny, a mimo to, jak twierdzą mieszkańcy, obiecywano im, że opłaty nie pójdą w górę.

– W 2015 r. inwestor argumentował zasadność powstania spalarni w sposób odwrotny niż obecnie, kiedy przekonuje, że ich propozycja nie jest zła, ponieważ transport do Kozodrzy również podrożał. Ręce opadają – mówią przedstawiciele Komitetu Mieszkańców.

Ferenc: Potężne pensje prezesów

Stosowanie praktyk monopolistycznych przez PGE GiEK zarzuca spółce także ratusz, który uważa, że próba negocjacji państwowej firmy z Rzeszowem to tylko pozory. Miasto, chcąc nie chcąc, będzie musiało zapłacić tyle, ile zażąda od nich inwestor.

–  Jeżeli nie dojdziemy do porozumienia, wystawimy cenniki. Jeśli miasto uzna, że to właściwa cena, to nam zapłaci. Jeśli nie, będziemy sądownie dochodzić swoich praw – zapowiedział jeszcze w kwietniu Krzysztof Domagała, wiceprezes ds. wytwarzania PGE GiEK.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

Miasto ma związane ręce w sprawie ostatecznych stawek za wywóz tony odpadów, ale nie zamierza przestać walczyć o jak najniższą cenę.

– PGE chce dużych pieniędzy, bo twierdzi, że jak jest spółką skarbu państwa, to musi zarobić. Spółki skarbu państwa są obywateli i powinny tak działać, aby ludzie jak najmniej płacili – twierdzi Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa.

– Zarobki prezesów mieszkających w Bełchatowie są potężne – 1,6 mln zł rocznie. A do tego ciągle się zmieniają, aby im wypłacać odprawy. Chcą na nas zarobić – dodaje. 

„Budujemy nowoczesny obiekt”

PGE GiEK pisemne deklaracje dyrektora Gilewicza z 2015 roku tłumaczy dziś, że użyty przez niego zwrot „obecnych kosztów” dotyczył… 2016 roku, gdy spalarni jeszcze nie było. 

– Aby prawidłowo ocenić wysokość kosztów utylizacji odpadów w ITPOE [instalacja termicznego przetwarzania odpadów z odzyskiem energii –  przyp. red] w latach 2019 i później, należy porównać je do kosztów zagospodarowania odpadów w tym czasie – twierdzi Sandra Apasionek, rzecznik PGE GiEK.

Przedstawiciele spółki przekonują, że utylizacja odpadów w spalarni ma sprawić, że koszty dla mieszkańców nie będą rosły w lawinowym tempie, a tak mogłoby się stać, gdyby spalarni nie było. Taką narrację teraz przedstawia inwestor. 

– Elektrociepłownia Rzeszów buduje dla mieszkańców nowoczesny obiekt, który rozwiąże problem składowania odpadów na wysypiskach, co wykluczają obecnie obowiązujące regulacje krajowe i unijne – dodaje Sandra Apasionek.

Cztery spotkania i zero efektu

Stawkę 302,5 zł za tonę odpadów PGE GiEK ustaliło na podstawie cen, które obowiązują w podobnych spalarniach na Podkarpaciu. W niektórych przypadkach te stawki są znacznie wyższe, dochodzą nawet do kwoty 378 zł.

Inwestor powtarza też koronny argument, że gdyby dzisiaj Rzeszów ponownie chciał podpisać umowę z wysypiskiem w Kozodrzy, to musiałby płacić 305 zł za tonę odpadów, bo takie są aktualne ceny. 

– W trakcie czterech spotkań negocjacyjnych z prezydentem Rzeszowa kilkukrotnie dokonywaliśmy już rewizji stawki, nie otrzymując żadnej nowej propozycji od prezydenta – twierdzą przedstawiciele PGE GiEK, dowodząc tym samym, że ratusz chce kompromisu tylko na swoich warunkach. 

Spalarnia ma zacząć działać od lipca. Na jej budowę wydano 285 mln zł.

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama