„Kupując bilet, płacisz za ich cierpienie”, „Czy moje cierpienie jest zabawne?” – pod takimi hasłami w sobotę w Rzeszowie protestowali obrońcy zwierząt przed cyrkiem „Safari”. Ratusz zmieni zdanie i zakaże cyrków ze zwierzętami?

Obrońcy zwierząt nie tracą energii, mimo, że niedawno Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, na łamach Rzeszów News powiedział, że to mieszkańcy powinni sami decydować, czy chcą oglądać zwierzęta w cyrkach i ratusz żadnego odgórnego zakazu nie wprowadzi. Ferenc wywołał burzę w całej Polsce.

Akcja „NIE dla cyrku ze zwierzętami w Rzeszowie” jest prowadzona od kilku tygodni. Zbierane są podpisy pod petycją, by miasto zakazało wjazdu do miasta cyrków, które w swoich programach wykorzystują zwierzęta. W internecie petycję podpisało już ponad 1,7 tys. osób.

Nie sponsoruje cierpienia

W piątek do Rzeszowa przyjechał cyrk „Safari”. Stanął na al. Powstańców Warszawy niedaleko McDonald’sa. Obrońcy zwierząt wykorzystali obecność cyrku do kolejnego protestu. Przyszli młodzie ludzie, starsze osoby, rodziny z dziećmi. Niektórzy przebrali się za zwierzęta (żyrafę, małpkę, pandę, tygrysa), mieli na szyi symboliczne łańcuchy, które miały uświadomić ciężki los zwierząt w cyrkach.

– Nam chodzi o to, żeby miasto nie przykładało do tego ręki – mówiła Barbara Łukasz, koordynator akcji „NIE dla zwierząt w cyrkach w Rzeszowie”. Obrońcy zwierząt zebrali już prawie 3 tys. podpisów (w internecie i na ulicach) przeciwko obecności cyrków ze zwierzętami w stolicy Podkarpacia.

Obrońcy zwierząt protestowali przed cyrkiem w piątek, protestowali też w sobotę po południu. Przyszli z transparentami: „To ty decydujesz, co ogląda twoje dziecko”, „Kupując bilet, płacisz za ich cierpienie”, „Twój ubaw w cyrku, jej cierpienie”, „Trąbimy przeciwko cyrkom”, Są szczęśliwe słonie, ale nie w cyrku”, „NIE dla cyrku ze zwierzętami”, „Czy moje cierpienie jest zabawne”, „Zrezygnuj z cyrku, nie sponsoruj z cierpienia”, „Twoja rozrywka, ich cierpienie”.

Treser nie ma marchewki

Protestujący przynieśli też zdjęcia z dręczonymi zwierzętami w cyrkach, np. leżącego na boku słonia, który był spętany przez pięciu ludzi. Argumenty obrońców zwierząt od lat są niezmienne. Ich zdaniem dzikie zwierzęta w cyrkach nie są tresowane, tylko torturowane, bo nie przebywają w swoim naturalnym środowisku.

– Na arenę wychodzi treser z batem, a nie z marchewką. To chyba o czymś świadczy – mówiła Barbara Łukasz.

Podczas protestu przed cyrkiem „Safari” rozdawano też ulotki dla dzieci z bajką o zniewolonym słoniku. Bajka chwyta za serce. Dziewczynka chce pomóc małemu słonikowi odnaleźć mamusię, ale nie może, bo słonik jest w klatce skuty kajdanami.

Część protestujących uważała, że w cyrkach powinno się zabronić wykorzystywania nie tylko dzikich zwierząt, ale też domowych, np. psów. – Tam, gdzie zaczyna się praca, tam kończy się przyjemność zabawy – mówili uczestnicy protestu.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

– Psa można nauczyć sztuczek i można to zrobić bez cierpienia, ale gdy mówimy o cyklicznym pokazywaniu sztuczek, gdy zysk tresera uzależniony jest od tego, ile pies zarobi, to pojawia się „dokręcanie śruby”. Całkowite wykluczenie zwierząt z cyrku to najlepsze rozwiązanie – uważa Piotr Woszczak, który wziął udział w proteście.

Obrońcy zwierząt przekonują, że ich argumenty podzielają naukowcy, m.in. z Polskiej Akademii Nauk, którzy twierdzą, że oglądanie występów zwierząt w cyrkach szczególnie przez dzieci może mieć negatywny wpływ na ich psychikę, a takie spektakle są pozbawione walorów edukacyjnych.

Akcję „Cyrk bez zwierząt” wspierają znane osoby, m.in. superniania Dorota Zawadzka, oraz organizacje stowarzyszenie „Empatia”, czy Polskie Towarzystwo Etyczne”.

Kontrole to fikcja?

Cyrkowcy uważają, że argumenty obrońców nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, bo dotychczas żaden weterynarz nie zamknął cyrku.

– Nie zamknął, bo polskie przepisy mówią, że weterynarz ma przyjść i sprawdzić, czy zwierzęta są zdrowe. Nie wnika w tresurę, nie wnika, że 90 procent czasu spędzają one w klatach. Zwierzęta tylko mają być zdrowe, ale i to jest czystą fikcją. W Warszawie w ciągu 20 minut weterynarz wydał orzeczenie, że zwierzęta są zdrowe. 60 zwierząt przebadał w ciągu 20 min. – podkreślała Barbara Łukasz.

Pikietujący podkreślali, że nie są przeciwnikami cyrków, tylko wykorzystywaniu w nich zwierząt. – Jest tyle innych możliwości spędzania wolnego czasu. Tresura, transport w klatce z miasta do miasta, niewiarygodny stres i życie w warunkach, do których zwierzę nie jest przystosowane – mówił Piotr Woszczak.

Obrońcy zwierząt liczą cały czas, że władze Rzeszowa uda się przekonać do wprowadzenia zakazu wjazdu do miasta cyrków ze zwierzętami. – Prezydent może nam pomóc tak, że nie będzie wynajmował cyrkom terenów miejskich. Samo nagłośnienie problemu może też sprawi, że ludzie drugi raz nie pójdą do cyrku – uważa Barbara Łukasz.

Mimo protestu, chętnych do oglądania zwierząt w cyrku „Safari” nie brakowało.

SABINA LEWICKA

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama