Zdjęcie: Materiały Urzędu Miasta Rzeszowa

Radni PiS naciskają na ratusz, by Rzeszowskie Centrum Komunikacyjne powstało przy udziale Związku Gmin PKS. – Radosna twórczość – mówią w magistracie. 

Rzeszowskie Centrum Komunikacyjne to dla PiS wdzięczny temat. Dopóty w tym temacie niewiele się działo, to opozycja w Radzie Miasta wypominała ratuszowi opieszałość. Wojciech Buczak, poseł PiS, gdy jesienią 2018 roku ubiegał się o stanowisko prezydenta Rzeszowa, RCK zaliczył do jednych z „pustych obietnic” władz miasta.  

Ta taktyka się nie zmieniła nawet teraz, gdy niedawno, 16 września, miasto Rzeszów i PKP SA oraz PKP Polskie Linie Kolejowe, po licznych problemach, podpisały umowę o przekazaniu działek pod budowę Rzeszowskiego Centrum Komunikacyjnego, które według wstępnych szacunków ma kosztować ok. 100 mln zł.

RCK bez dworca PKS

Ideą RCK jest stworzenie dworca intermodalnego, który w jednym miejscu będzie skupiał transport publiczny i do niego zostaną dopięte transportowe elementy, jak choćby parkingi rowerowe.

Na mocy wrześniowej umowy, jeszcze w tym roku ma być ogłoszony przetarg na projektanta inwestycji i wykonawcę. W założeniu są przebudowa budynku głównego dworca, przebudowa placu przydworcowego dla autobusów międzynarodowych i międzywojewódzkich, pod placem parking podziemny na ok. 200 aut i postój taxi.    

Całe Rzeszowskie Centrum Komunikacyjne ma być gotowe na koniec 2023 roku. Kłopot w tym, że uczynienie z RCK dworca intermodalnego jest mocno okrojone, bo w tej inwestycji nie ujęto przebudowy będącego w fatalnym stanie dworca autobusowego PKS, który należy do spółki PKS zarządzanej przez Związek Gmin Podkarpacka Komunikacja Samochodowa.

PKS ledwo zipie 

Związek Gmin PKS tworzy dziewięć podrzeszowskich gmin, które z miastem Rzeszów nie żyją jednak dobrze. Konflikt widać na każdym kroku w obecnym układzie, gdy gminy wiele lat temu na własną rękę powołały przewoźnika, który ma wozić mieszkańców do stolicy Podkarpacia, a z interesu wyrzucono rzeszowskie MPK. Dziś widać, jak zła była to decyzja.

Na linii sporu Związek Gmin PKS – miasto Rzeszów po stronie Związku stoją lokalni politycy PiS. Nawet teraz, gdy Związek od wielu miesięcy nie może doprowadzić do uruchomienia kupionych za ciężkie miliony złotych autobusów. Tego tematu PiS nie dotyka, bo musiałby się przyznać, jak od jego ludzi w gminach bije nieudolnością na kilometr.   

PiS woli nadal bić w ratusz, wytykając mu, że budowę RCK realizuje w okrojonej wersji, a tym samym zapowiedzi o wielkim projekcie transportowym, który też uporządkuje tereny przydworcowe, można włożyć między bajki. W czwartek w te tony uderzyli rzeszowscy radni PiS – Marcin Fijołek, Mateusz Szpyrka i Waldemar Szumny. 

RCK tylko z nazwy 

Radni PiS wytknęli miastu Rzeszów, że wizja RCK kończy się tylko na jego nazwie. – Ten projekt nie zawiera wszystkich głównych funkcji komunikacyjnych i transporterowych, które tego typu centra powinny zawierać – mówił Marcin Fijołek. Przypominał, słusznie, że centra  intermodalne łączą różne formy transportu – filarami są pociągi i autobusy. 

– Projekt realizowany przez miasto nie spełnia tego założenia w 100 procentach, ponieważ nie zawiera najważniejszych komponentów, jakim jest autobusowy transport podmiejski i regionalny – twierdzi radny Fijołek. 

W uproszczeniu: PiS twierdzi, że to wina miasta, iż do projektu RCK nie udało się namówić Związku Gmin PKS. Warto przypomnieć, że spółka PKS z RCK wycofała się już w 2017 roku. To nie do niej należy obskurny dworzec przy ul. Grottgera. PKS wypadł z projektu, bo nie ma pieniędzy, kombinował, czy lepszy interes nie zrobi, sprzedając teren deweloperowi. 

PiS uważa, że ratusz powinien wrócić do rozmów z władzami PKS. Miasto miało dość czekania, ale zapewnia, że RCK w obecnej formule ma być tak zaprojektowane, by na etapie realizacji inwestycji w przyszłości dało się je połączyć z dworcem autobusowym, tworząc harmonijną całość. W myśl zasady: chude lata w PKS miną, wezmą się do roboty.

Wystarczy dobra wola?

PiS po stronie spółki PKS, którą zarządza wspomniany Związek Gmin PKS, nie dostrzega żadnych błędów, a przynajmniej o nich głośno nie mówi. Radni PiS dokładają miastu za to kolejne propozycje – niech pozyska działki po dawnym składzie węgla między dworcem PKS, linią kolejową a dworcem PKP. Należą one do Polskich Składów Węgla.  

Marcin Fijołek uważa, że dopięcie dworca autobusowego do RCK jest możliwe w ramach Rzeszowskiego Obszaru Funkcjonalnego. To projekt, w którym Rzeszów jest z kilkunastoma gminami, które sąsiadują ze stolicą Podkarpacia. Radny Fijołek twierdzi, że pieniądze dałaby Unia Europejska w nowej perspektywie finansowej na lata 2021-2027. 

PiS uważa, że gminy tworzące ROF mogłyby powołać spółkę celową, do której PKS w formie aportu wniósłby dworcową działkę, a Rzeszów zapewniłby wkład własny, niezbędny przy pozyskiwaniu dotacji unijnych. Marcin Fijołek uważa, że do realizacji takiego scenariusza wystarczy jedynie „dobra wola miasta” oraz „umiejętność współpracy”. 

Będzie korytarz do dworca

Ratusz o pomysłach PiS mówi krótko: „Radosna twórczość”. – Propozycja radnych PiS nie trzyma się realiów, bo już przystąpiliśmy do realizacji RCK z dwiema spółkami kolejowymi – przypomina niedawno podpisaną umowę Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa. 

– Naszym marzeniem i planem było RCK przy udziale PKS, ale PKS nie był i wciąż nie jest zainteresowany wspólną inwestycją. Jeśli chodzi o stworzenie spółki celowej, to wymaga analizy prawniczej – mówią miejscy urzędnicy. Przypominają, że RCK ma być realizowane w taki sposób, że PKS, gdy znajdzie pieniądze i chęci, będzie mógł „podpiąć” się do Centrum.

– Jeden z korytarzy podziemnego parkingu będzie prowadził w stronę dworca autobusowego. Jeśli kiedyś PKS będzie chciał być częścią RCK, będzie to możliwe – mówi Maciej Chłodnicki. 

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama