Seksbiznes w mieszkaniach. 15 kobiet w zorganizowanej grupie przestępczej

Prawie 2,3 mln zł przez sześć lat zarobiła 32-letnia Roksana W. na prowadzeniu domowych i wyjazdowych agencji towarzyskich. Teraz ona i jej 14 koleżanek, które wciągnęła do „biznesu”, staną przed sądem. 

 

Podkarpacki Wydział Zamiejscowy Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Rzeszowie wysłał do Sądu Okręgowego w Rzeszowie akt oskarżenia przeciwko 15 kobietom, które tworzyły gang zajmujący się seksbiznesem na terenie całej Polski – w wynajmowanych mieszkaniach.

Na czele gangu – według prokuratury – stała Roksana W. Ponad rok temu ją i 12 innych kobiet zatrzymali funkcjonariusze rzeszowskiego Centralnego Biura Śledczego Policji. To oni rozpracowywali gang kobiet, które postanowiły na własną rękę działać w seksbiznesie, który dawno temu z ulicy przeniósł się do prywatnych mieszkań i kwitnie w najlepsze. 

Roksana W. przed sądem odpowie za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, której celem było popełnianie „przestępstw przeciwko wolności seksualnej i obyczajności” oraz czerpanie korzyści majątkowych z uprawiania prostytucji przez inne osoby. 14 pozostałych kobiet, które „zatrudniała” 32-latka, oskarżono o udział w grupie przestępczej. 

Na początku był Wrocław 

Z ustaleń CBŚP i prokuratury wynika, że Roksana W. seksbiznes w mieszkaniach zaczęła prowadzić od połowy 2013 roku. Zaczęła we Wrocławiu. W mieszkaniach, które wynajęła, początkowo usługi seksualne świadczyło kilka kobiet. Każda z nich połowę pieniędzy oddawała swojej „szefowej”. Stawka, jaka wtedy obowiązywała, to 120 zł. 

„Interes” się rozkręcał. Do pracy w tzw. mieszkaniówkach werbowano kolejne kobiety za pośrednictwem portalu erotycznego roksa.pl. On też napędzał klientów prostytutkom. Z każdym kolejnym miesiącem domowych i wyjazdowych agencji towarzyskich było coraz więcej. Na początku 2016 roku Roksana W. postanowiła wyjść poza Wrocław. 

– Prowadzona przez nią działalność przybrała zorganizowany charakter i stworzyła strukturę zatrudnienia – opisuje liderkę gangu prokurator Rafał Teluk, naczelnik podkarpackiego oddziału Prokuratury Krajowej. 

Tzw. stacjonarne i wyjazdowe agencje towarzyskie powstawały w wielu innych miastach w kraju, w szczególności w Rzeszowie, Tarnowie, Lublinie, Białymstoku, Bielsku-Białej, Bydgoszczy, Toruniu, Lesznie, Koninie i Kaliszu. Prostytutki swoje usługi wyceniały od 120 do nawet 500 zł. Połowę pieniędzy za każdym razem oddawały do kieszeni Roksany W. 

Prawie 100 prostytutek 

Policjanci CBŚP z Rzeszowa ustalili, że 32-latka, by zwabiać klientów do domowych agencji towarzyskich, umieszczała anonse erotyczne na wspomnianym portalu roksa.pl. Ogłoszenia służyły również do pozyskiwania nowych prostytutek oraz pracowników „obsługi agencji”, głównie „telefonistek”, które umawiały prostytutki z klientami. 

„Telefonistki” także rozliczały z każdego dnia prostytutki i dzienny utarg przekazywały do Roksany W. Ona sama miała także tzw. liderki, czyli zaufane i najdłużej pracujące prostytutki, które dostarczały jej pieniądze. Część oskarżonych kobiet także bowiem świadczyły usługi seksualne. Od każdej Roksana W. brała od 75 do 250 zł. 

Śledczy ustalili, że przez agencje, które stworzyła Roksana W., przewinęło się 98 prostytutek – Polki i Ukrainki. Z imienia i nazwiska ustalono 38 kobiet. Przez sześć lat szefowa gangu zarobiła co najmniej 2 286 300 zł. Seksbiznes przerwali rzeszowscy policjanci CBŚP w styczniu 2019 roku, gdy zatrzymali 32-latkę i jej „pracownice”.

Chcą się dobrowolnie karze

Prokuratorskie śledztwo dobiegło końca. Roksana W. przyznała się do winy. Podobnie zrobiło 7 z 14 oskarżonych kobiet. Dobrowolnie poddać karze się chce 5 „telefonistek” i dwie „liderki”. Dwie inne „liderki” i jedna „telefonistka” także chcą wyroku bez procesu, mimo, że w trakcie śledztwa nie przyznały się do winy. Ostatecznie zdecyduje o tym sąd. 

Roksanie W. za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą grozi do 10 lat więzienia, za udział w takiej grupie kara do 5 lat pozbawienia wolności. 5 lat więzienia grozi także za  czerpanie korzyści majątkowej z uprawiania prostytucji przez inną osobę. 

To nie jedyne takie śledztwo, którym w ostatnim czasie zajmują się prokuratorzy z Prokuratury Krajowej i policjanci CBŚP z Rzeszowa. W styczniu br. informowaliśmy o akcji CBŚP w wyniku której zatrzymano siedem osób, w tym dwie przed dworcem PKP w Rzeszowie. W ręce policjantów wpadli sutenerzy, którzy prowadzili podobny „biznes”.

– To śledztwo nadal trwa – mówi prokurator Rafał Teluk. 

marcin.kobialka@rzeszow-news.pl

Reklama