Zdjęcie: MPGK Rzeszów

Nowy prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Rzeszowie jest już wybrany. Teraz musi zdecydować, czy chce pracować za mniejsze pieniądze niż jego poprzednik, dla którego szykowane jest nowe stanowisko. 

Pod koniec maja ratusz rozpoczął poszukiwania nowego prezesa MPGK. 8 maja, po prawie 19 latach pracy, stanowisko to stracił Juliusz Sieczkowski, po bałaganie z odbiorem śmieci od mieszkańców Rzeszowa. 

Jak już informowaliśmy, w konkursie wystartowało 16 osób. Czworo z nich dopuszczono do decydującego starcia. W czwartek z kandydatami rozmawiał Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa. Miasto kontroluje MPGK i ma decydujący wpływ, kto spółką kieruje. Po rozmowach udało się wybrać jednego kandydata. 

– W poniedziałek ma dać ostateczną odpowiedź, czy akceptuje nasze warunki – mówi nam Jerzy Borcz, szef Rady Nadzorczej w MPGK. 

Borcz jeszcze nie chce zdradzać, kogo wybrano na nowego prezesa miejskiej spółki. Mówi tylko, że to mężczyzna, ma ponad 40 lat, kilkuletnie doświadczenie na podobnym stanowisku i pochodzi z Lubelszczyzny. Wiadomo też, że jego wynagrodzenie ma być „wyraźnie niższe” niż Juliusza Sieczkowskiego, który zarabiał 16,5 tys. zł. 

Juliusz Sieczkowski specjalistą? 

Fot. MPGK Rzeszów. Na zdjęciu Juliusz Sieczkowski

Tymczasem, jak nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, w MPGK ważą się nie tylko losy nowego prezesa spółki, ale też Sieczkowskiego. Po usunięciu go ze stołka prezesa ratusz twierdził, że Sieczkowski ze spółki odejdzie definitywnie. 

Okazuje się jednak, że rzeczywistość może być nieco inna. W MPGK, w związku z bałaganem śmieciowym, jaki powstał w ostatnim czasie na terenie Rzeszowa, rozważana jest opcja stworzenia nowego stanowiska – specjalisty ds. logistyki. Z naszych nieoficjalnych źródeł wynika, że ma być nim właśnie Juliusz Sieczkowski. 

– Nie zaprzeczam, nie potwierdzam – ucina Jerzy Borcz. – Zajmuje się tym zarząd, Rada się w to nie miesza – dodaje. Borcz jednocześnie przyznaje, że Juliusz Sieczkowski najprawdopodobniej nadal będzie pracował w MPGK, ale na innym stanowisku niż dotychczas. Na jakim konkretnie? – Trwają rozmowy z zarządem spółki – mówi Borcz. 

W piątek w tej sprawie chcieliśmy porozmawiać z Leokadią Siupik, wiceprezes MPGK, która do czasu wyboru nowego prezesa kieruje spółką. Siupik była dla nas nieosiągalna, telefonu komórkowego nie odbierała. Sam Juliusz Sieczkowski telefon odebrał, ale gdy usłyszał, kto dzwoni, rozłączył się i na kolejne telefony już nie reagował. 

Ferenc stawia ostre wymagania 

Jerzy Borcz sam pomysł utworzenia stanowiska ds. logistyki w MPGK popiera. – Rada Nadzorcza widzi potrzebę stworzenia tego rodzaju struktury w spółce, bo są problemy z odpowiednim ułożeniem harmonogramu [odbioru śmieci] – mówi Jerzy Borcz. 

Zwraca także uwagę na to, że prezydent Tadeusz Ferenc nie chce już dłużej słuchać o bałaganie ze śmieciami, a przede wszystkim MPGK ma natychmiast reagować na zgłaszane problemy. Ferenc chce również, by MPGK nie tylko patrzyło na harmonogram i kurczowo się go trzymało. Ma obowiązywać zasada: jest problem, trzeba go rozwiązać, koniec i kropka. 

Łatwe to nie będzie, dlatego Rada Nadzorcza MPGK nie wyklucza, że konieczny będzie zakup co najmniej dwóch nowych śmieciarek oraz zatrudnienie nowych pracowników, by problem ze śmieciami w końcu rozwiązać.

Skąd więc brać pieniądze na to wszystko, biorąc pod uwagę, że wartość ponad 40-milionowego kontraktu się nie zmieniła, a jego zakres oraz wynikające z niego obowiązki owszem? – Bardzo dobre pytanie. Będziemy mieć stratę na tym kontrakcie. Będzie ciężko – mówi Jerzy Borcz.   

W środę Rada Miasta Rzeszowa przywróciła stare zasady odbioru śmieci od mieszkańców.

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama