Strona główna BIZNES Inwestycje Aquapark Rzeszów – historyczna debata radnych. Od marzeń z lat 70., przez...

Aquapark Rzeszów – historyczna debata radnych. Od marzeń z lat 70., przez yeti do „czeku in blanco”

Przez

26 sierpnia 2025 18:15

aquapark-rzeszow — Wizualizacja: materiały miasta Rzeszowa

Reklama

Rzeszów zrobił pierwszy krok w stronę inwestycji, o której mówi się od kilkudziesięciu lat. 28 sierpnia br., podczas sesji Rady Miasta, radni wyrazili zgodę na powołanie spółki „Aquapark Rzeszów”. Zajmie się ona finansowaniem, budową i zarządzaniem obiektem.

– Aquapark to pół wieku marzeń rzeszowian. Kiedyś był jak Yeti – wszyscy o nim mówili, ale nikt go nie widział. Dziś jesteśmy o krok od realizacji – mówił podczas sesji prezydent Konrad Fijołek.

Kwestia aquaparku wywołała gorącą dyskusję w ratuszu – od entuzjastycznego poparcia po ostre słowa krytyki. Nie była to pierwsza dyskusja na ten temat.

Dotychczas PiS mówił „tak dla inwestycji, nie dla spółki w tym momencie”. PO studziło emocje i chciało pełnych wyliczeń. Razem dla Rzeszowa kwestionowało jakość dotychczasowych analiz finansowych, zaś Rozwój Rzeszowa przekonywał, że trzeba „kroczyć do przodu”.

„Pół wieku marzeń” – inwestycja musi być wyjątkowa

Podczas dzisiejszej dyskusji prezydent miasta przekonywał, że inwestycja musi być wyjątkowa i wypełniać „metropolitalną rolę Rzeszowa”. Lokalizacja została wybrana w rejonie osiedla Staromieście, tuż przy węźle S19. Projekt, przygotowywany przez pracownię TKHolding, zdobywa już nagrody architektoniczne w Europie. Do współpracy nad zagospodarowaniem otoczenia aquaparku zaproszono światowej klasy architekta Winy’ego Maasa.

– Powołanie spółki z o.o., której miasto będzie jedynym właścicielem, to jedyna droga, aby ten obiekt powstał. Dzięki temu spółka pozyska finansowanie i sama spłaci kredyt. To nie będzie obciążenie dla budżetu miasta – zapewniał Fijołek.

Wizualizacje aquaparku w Rzeszowie (fot. TKHolding)

Wizualizacje: materiały miasta Rzeszowa

„Czek in blanco” czy „szansa metropolitalna”?

Podczas sesji nie brakowało jednak głosów sprzeciwu. Radny Michał Wróbel nazwał uchwałę „czekiem in blanco”.

– Nie mamy rzetelnej analizy kosztów, a przykład szczecińskiej Fabryki Wody pokazuje, że takie obiekty generują gigantyczne straty. Dlaczego rzeszowski aquapark miałby być wyjątkiem? – pytał Wróbel.

Wątpliwości miał także Jerzy Jęczmienionka, który uznał powołanie spółki za „przedwczesne i zbędne”. Podkreślał, że miasto jest już i tak mocno zadłużone.

– Skoro prezydent ma pięciu zastępców i sztab fachowców, to niech sam poszuka zewnętrznego finansowania – mówił, przypominając przykład zadłużonych Term Warmińskich. [Ten przykład jest jednak dość nietypowy, ponieważ odnosi się do obiektu zlokalizowanego koło Lidzbarka Warmińskiego (woj. warmińsko-mazurskie). W mieście żyje zaledwie ok. 14,5 tys. osób. Lokalizacja term była ściśle związana z faktem, że to jeden z nielicznych punktów w tej części Polski, w którym występują zdrowotne wody termalne – przypis redakcji].

Równie ostro wypowiedziała się Elżbieta Niedzielska.

– Budżet miasta jest obciążony inwestycjami, m.in. PCLA. Marzenia trzeba realizować, gdy mamy na to pieniądze. Teraz ich nie mamy – wskazywała Niedzielska.

Z kolei Mateusz Maciejczyk podkreślał braki w finansowaniu mniejszych inwestycji.

– Skoro nie znajdujemy 150 tys. zł na oświetlenie, to jak mamy gwarantować setki milionów na aquapark? – pytał, dodając, że nie rozumie rozdzielenia inwestycji aquaparku i PCLA.

„Nie ma sukcesu bez ryzyka”

Inaczej sprawę widzieli zwolennicy projektu.

Radny Andrzej Szlachta przypominał, że kiedyś podobne emocje budziła budowa hali widowiskowo-sportowej czy zakładu utylizacji odpadów.

Reklama

– Nie ma sukcesu bez ryzyka. Ucieczka od takiego projektu byłaby samorządowym tchórzostwem – ocenił.

Robert Kultys zwracał uwagę, że powołanie spółki to „jedyny realny i dopracowany pomysł” na aquapark.

– To nie fanaberia, tylko potrzebna usługa. Dzięki formule spółki miasto uniknie płacenia VAT-u i zabezpieczy się przed ewentualnymi stratami – argumentował Kultys.

A co jak będą straty?

W dyskusji na sesji Rady Miasta, radni podnosili kwestię ewentualnych strat oraz odpowiedzialności miasta.

Prawnie miasta nie odpowiadają za długi spółek celowych, powołanych do realizacji danego celu, np. budowy i prowadzenia aquaparku. Ale skoro dana spółka należy do miasta w 100 proc., to w praktyce właściciel może być zmuszony do finansowania jej strat, aby utrzymać płynność finansową firmy i cel, dla którego spółka została powołana, tj. świadczenie usługi publicznej. Jest to więc forma pośredniej odpowiedzialności finansowej, wynikającej z natury spółki miejskiej.

Co dalej?

Spółka „Aquapark Rzeszów” ma zająć się pozyskaniem finansowania, budową oraz późniejszym zarządzaniem obiektem. Na początkowym etapie koszty jej funkcjonowania mają być minimalne, a prezes będzie odpowiadał za przygotowanie tzw. montażu finansowego, czyli pozyskania finansowania.

– To historyczny moment – wykonaliśmy krok w stronę budowy inwestycji, o której marzy wielu mieszkańców. Nasz aquapark będzie jednym z najciekawszych tego typu obiektów w Europie – entuzjazmował się w mediach społecznościowych prezydent Konrad Fijołek.

Miasto rozpoczęło przygotowania do budowy cztery lata temu. Urzędnicy na osiedlu Staromieście znaleźli 6-hektarową działkę. Przygotowanie projektu powierzyli renomowanej pracowni architektonicznej TKHolding, bo rzeszowski aquapark ma być jednym z najnowocześniejszych i najatrakcyjniejszych w tej części Europy. Za przygotowanie dokumentów miasto zapłaci 15 mln zł. Budowa, podzielona na dwa etapy, ma kosztować ponad 260 mln zł.

Podczas głosowania „za” utworzeniem spółki Aquapark Rzeszów opowiedziało się 12 radnych, „przeciw” były 4 osoby, od głosu wstrzymało się 5 radnych.