– Nie da się zablokować wjazdu. Są znaki, że ulica jest ślepa. I tak to musi być – mówi Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, na temat donic, które miały zablokować wjazd na deptak przy ul. 3 Maja od strony ul. Jagiellońskiej.
Bo z donicami nigdy nie wie, oj nie wie się, czy postawić je, a może nie, zwłaszcza, gdy mają blokować przejazd. O co chodzi? O ul. Jagiellońską. Ratusz, po tym, jak pod koniec lipca br. okazało się, że przez deptak przy ul. 3 Maja przejechał wycieczkowy autobus, postanowił, że postawi przy wjeździe na dawną ul. Pańską ozdobne donice, aby więcej się taka sytuacja nie powtórzyła.
Miały one pojawić się pod koniec wakacji. Mamy wrzesień, a ich jak nie było, tak nie ma, więc zapytaliśmy miejskich urzędników, czy obiecywane donice w ogóle się pojawią. Jeszcze w środę urzędnicy zapewniali nas, że z pomysłu się nie wycofują i go realizują, tylko nie wiadomo, kiedy.
Po naszej publikacji w czwartek skontaktował się z nami Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa i obalił szumne zapowiedzi swoich urzędników. – Nie da się zablokować wjazdu. Są znaki, że ulica jest ślepa. I tak to musi być – mówi Tadeusz Ferenc. – A co, jeśli zasłabniesz i będzie musiała przyjechać karetka do ciebie? – pyta retorycznie prezydent.
Znaki zakazu wjazdu na deptak znajdują się także przy wjeździe od strony placu Farnego, ul. Zamkowej i ul. Dymnickiego. Całkowity zakaz wjazdu na ul. 3 Maja wprowadzono po ubiegłorocznej modernizacji deptaka.
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl