Jerzy Jęczmienionka przedsądowe wezwanie zignorował, Wojciech Buczak przepraszać nie chce, bo nie widzi powodów. Ratusz idzie na sądową wojnę z politykami PiS.
– Pozew przeciwko Jerzemu Jęczmienionce do sądu trafi jeszcze w tym tygodniu. Z kolei do marszałka Sejmu wyślemy wniosek, by posłowie uchylili Wojciechowi Buczakowi immunitet, aby można było go pociągnąć do odpowiedzialności – zapowiada Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.
Jerzy Jęczmienionka jest radnym miejskim PiS i kandyduje w nadchodzących wyborach samorządowych (21 października), poseł Wojciech Buczak jest z kolei kandydatem PiS na prezydenta Rzeszowa. O tym, że obaj politycy partii Jarosława Kaczyńskiego mogą się tłumaczyć przed sądem zapowiadaliśmy już kilka tygodni temu – TUTAJ i TUTAJ.
Ratusz zarówno do Jęczmienionki, jak i Buczaka, wysłał przedsądowe wezwania w związku z wypowiedziami, jakie obaj wygłaszali na publicznych spotkaniach i konferencjach prasowych. Miasto zażądało od obu polityków PiS zamieszczenia przeprosin na łamach naszego portalu.
Pozew za „puste obietnice”
W przypadku Jerzego Jęczmienionki chodziło o dwa spotkania z 4 sierpnia i 23 sierpnia. Na pierwszym radny PiS na spotkaniu z mieszkańcami mówił, że prezydent Tadeusz Ferenc podpisał zgodę na budowę oprotestowanej przez mieszkańców drogi przez środek osiedla Nowe Miasto i budowy tam wieżowców.
Kilka tygodni później Jęczmienionka obarczył ratusz winą za to, że jest odpowiedzialny za niedrożność rzeki Młynówka, która przy większych opadach deszczu zalewa mieszkańców Słociny, a wydawanie zgód na stawianie w tym rejonie kolejnych bloków tylko ten problem pogłębia.
Wojciech Buczak z kolei 8 września mówił o „pustych obietnicach” ratusza i prezydenta Ferenca. Zaliczył do nich m.in. Park Nauki i Rozrywki na Zalesiu, kolejkę nadziemną, obwodnicę południową, Podkarpackie Centrum Lekkoatletyczne, czy Rzeszowskie Centrum Komunikacyjne.
Odpowiedź niesatysfakcjonująca
Ratusz wypowiedziami polityków PiS poczuł się urażony, twierdząc, że obaj „naruszyli dobre imię” miasta Rzeszowa, bo zarówno Jerzy Jęczmienionka, jak i Wojciech Buczak okłamali mieszkańców, a winę za brak decyzji na szczeblu rządowym przy niektórych inwestycjach (np. w sprawie obwodnicy) próbowali zwalić na ratusz.
Jak się okazało, radny Jęczmienionka z przedsądowym wezwaniem, który wysłali mu miejscy prawnicy, nawet się nie zapoznał. Dwukrotnie wysłanego do niego pisma w ogóle nie odebrał, co w prawnej praktyce oznacza, że pismo zostało skutecznie doręczone. Wojciech Buczak natomiast na pismo z ratusza odpowiedział, ale…
– Odpowiedź posła nas nie satysfakcjonuje – mówi Maciej Chłodnicki.
Wojciech Buczak przepraszać miasta nie zamierza, bo – jak czytamy w odpowiedzi, jaką przesłał do magistratu – „osoba piastująca funkcję prezydenta miasta nie powinna prezentować postawy imposybilistycznej i szukać usprawiedliwień dla niezrealizowanych inwestycji w działaniach lub zaniechaniach innych instytucji”.
Buczak: To dopuszczalna krytyka
„Nie należało zapowiadać inwestycji na których zakończenie nie macie Państwo wpływu” – napisał Wojciech Buczak. W przypadku obwodnicy południowej, na którą rząd PiS nie przyznał miastu dofinansowania, poseł Buczak uważa, że miał prawo ocenić, że projekt inwestycji „można było przygotować lepiej” tak, aby nie wywoływać protestów mieszkańców osiedli Biała, Budziwój i Zwięczyca.
„Moje wypowiedzi mieszczą się w granicach dopuszczalnej krytyki kierunków polityki osoby piastującej funkcję prezydenta miasta” – napisał dalej Wojciech Buczak. I jest zaskoczony, że w trwającej kampanii wyborczej ratusz przeciwko niemu wytacza sądowe działa, zapewniając jednocześnie, że jest „otwarty na dialog o tym, jak rozwijać Rzeszów i w optymalny sposób realizować duże inwestycje bez zbędnych uciążliwości dla mieszkańców”.
Ratusz zdecydował, że przeciwko Jerzemu Jęczmienionce i Wojciechowi Buczakowi skieruje do sądu pozwy cywilne. W przypadku Buczaka, posłowie muszą mu wcześniej uchylić immunitet. – Pozew przeciwko posłowi moglibyśmy skierować w trybie wyborczym, ale to niemożliwe, bo słowa, jakie wypowiadał miały miejsce wtedy, gdy nie był jeszcze zarejestrowanym kandydatem na prezydenta Rzeszowa – tłumaczy Maciej Chłodnicki.
Ratusz uważa, że Jerzy Jęczmienionka swoimi wypowiedziami „zasugerował”, że Tadeusz Ferenc „nie ma kontroli nad pracą Urzędu Miasta”, a miastu próbuje przypisać działania, które mogą być niekorzystnie odebrane przez mieszkańców oraz „podważają autorytet i narażają Gminę na utratę zaufania publicznego”.
PiS: Pozew dowodem na małostkowość
Dla sztabowców Wojciecha Buczaka groźba pozwu przeciwko niemu, jak i Jerzemu Jęczmienionce są kolejnym dowodem na to, jak bardzo prezydent Tadeusz Ferenc „jest małostkowy i boi się rzeczowej dyskusji”.
– Próby zastraszania kandydata na prezydenta czy radnego, którzy występują w obronie mieszkańców i podejmują ważne dla miasta sprawy są żałosne i najlepiej charakteryzują styl rządów Tadeusza Ferenca, który zamiast zajmować się problemami mieszkańców skupia się na walce z PiS – mówi Marcin Fijołek, szef sztabu Wojciecha Buczaka.
Jego zdaniem w październikowych wyborach mieszkańcy „zweryfikują poczynania obecnego prezydenta i dadzą szansę nowemu prezydentowi Wojciechowi Buczakowi”, bo jemu – zdaniem Marcina Fijołka – zależy na rozwoju miasta we współpracy z mieszkańcami. – Bo to oni w mieście są najważniejsi – dodaje Fijołek.
Radny: Przepraszać nie będę
Jerzy Jęczmienionka zapowiedzią pozwu przeciwko niemu jest zaskoczony. Już wcześniej twierdził, że to „próba zastraszenia” go, by nie poruszał niewygodnych tematów dla ratusza. – To też próba odwrócenia uwagi od rzeczywistych problemów miasta – mówi nam dzisiaj radny Jęczmienionka. – Na proces czekam ze spokojem. Jestem przekonany, że to prezydent mnie będzie przepraszał, a nie ja jego – dodaje.
Jęczmienionka uważa, że ratusz marnuje pieniądze podatników na pozwy sądowe. – Niech ten pozew Tadeusz Ferenc skieruje za swoje prywatne pieniądze, a nie miasta – postuluje radny PiS.
redakcja@rzeszow-news.pl