Zdjęcie: Ewa Szyfner / Rzeszów News

Festiwal niefrasobliwości – tak w skrócie można podsumować wojnę ratusza z inwestorem galerii handlowej Millenium Hall. Jedni i drudzy prześcigają się, kto ma w tym festiwalu grać pierwsze skrzypce. Przygląda się temu prokurator.

W minioną środę Marta Półtorak, prezes Develop Investment, inwestora Millenium Hall, stanęła przed kamerami TVP Rzeszów. Z grobową miną wycedziła: „Na drodze ugody sądowej z miastem, wydawało nam się, że doszliśmy do porozumienia. Chcieliśmy zapłacić za działkę zgodnie z wyceną biegłego. Miasto z tej ugody wycofało się, twierdząc, że miastu nie należy się kwota tylko za tę działkę, ale również za ścianę, którą wybudowaliśmy”.

Przekaz miał być jasny – zły ratusz, który rzuca kłody pod nogi biznesmenom i jeszcze chce zarobić na czymś, do czego nawet złotówki nie dorzucił.

„Prezent” pod lupą śledczych

Od dłuższego czasu odkrywamy kolejne karty sporu, jaki miasto toczy z inwestorem Millenium Hall. Chodzi, przypomnijmy, o ponad 20 arów miejskich gruntów, na których w 2011 roku wybudowano galerię przy al. Kopisto w Rzeszowie. Wybudowano bezpodstawnie, bo Develop Investment nigdy do działek nie miał prawa. To teren obecnego parkingu podziemnego, który zajmuje też ściana Millenium Hall i tzw. przewiązka. Szerzej o tym pisaliśmy TUTAJ.

Swoje „za uszami” mają miejscy urzędnicy, którzy w 2011 roku wywłaszczyli ponad 20 właścicieli działek i z budżetu miasta zapłacili im ok. 2,5 mln zł, by sporne grunty przekształcono na drogę publiczną, którymi do dzisiaj nią nie są. „Przygarnęła” je spółka Marty Półtorak i będącego w niej prokurentem Mariusza Półtoraka (oboje są małżeństwem).

„Prezent”, który Półtorakowie dostali od miasta, jest pod lupą Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie, która sprawdza, czy para doświadczonych biznesmenów nie przywłaszczyła majątku miasta. Ten został wyceniony przez ratusz na ponad 21 mln zł. W prokuraturze przesłuchiwani są urzędnicy, na świadków wzywano też prezydenta Tadeusza Ferenca i jego zastępcę Marka Ustrobińskiego.

„Widziały gały, co brały”

Ratusz ma związane ręce, procesuje się z Półtorakami, „przymila” się do nich, choćby tym, że w styczniu 2018 r. Marcie Półtorak, mimo protestów, nadano tytuł Honorowego Obywatela Miasta Rzeszowa, a z drugiej strony wstrzymuje przetarg na sprzedaż spornych gruntów, mimo, że prawo ich pierwokupu mieliby Półtorakowie. Tak w listopadzie 2016 roku zdecydowała Rada Miasta.

I nie ma się co dziwić, że ratusz nie chce wykonywać gwałtownych ruchów, bo sprawa działek miejskich pod Millenium Hall to istny festiwal niefrasobliwości zarówno miasta, ale też Develop Investment.

Gigantycznych problemów prawnych udałoby się uniknąć, gdyby ratusz ogłosił przetarg na sprzedaż spornych 20 arów. Zamiast to zrobić, jak nakazuje prawo, miasto na całe lata „zapomniało” o swoich gruntach pod Millenium Hall. W tym czasie urosła na nich galeria handlowa. Ulokowano tam część wspomnianego garażu podziemnego, fragment ściany obiektu i tzw. przewiązkę.

Inwestor twierdzi, że nie miał świadomości, iż działki na których kończył budowę należały do miasta. – Kupiłam Millenium Hall w wyniku licytacji komorniczej, ufając, że wszystkie sprawy są uregulowane – mówiła nam niedawno Marta Półtorak.

Nieprawdziwe oświadczenia?

Eksperci z zakresu nieruchomości twierdzą, że zdradza to pewną niefrasobliwość. Zawsze warto sprawdzić, co się kupuje, kiedy wykłada się ponad 233 mln zł. Tyle w lutym 2010 r. Develop Investment zapłaciło, aby kontynuować rozgrzebaną budowę przez Conres (wcześniejszy inwestor).

Ale jeszcze bardziej niefrasobliwe było dwukrotne złożenie na ręce rzeszowskich urzędników oświadczenia o dysponowaniu działkami na cele budowlane. Zawierały ono podpis Marty Półtorak i m.in. numery spornych dziś działek, które należały do miasta. Składanie oświadczeń z takim błędem obarczone jest dość surową sankcją – karą trzech lat pozbawienia wolności. Szczęśliwie dla Marty Półtorak, incydenty te obejmuje już przedawnienie.

Jeszcze dalej idącą niefrasobliwością wykazali się urzędnicy. Mogli ostrzec szefową Develop Investment, że składane oświadczenia zawierają błąd. Że na skutek tego spółka może bezprawnie prowadzić budowę na działkach miejskich. Co więcej, że wszystko co tam zbuduje, w świetle prawa, będzie należało do miasta. Żeby budować zgodnie z prawem wymagane jest bowiem… nabycie gruntów. Ale nie zrobili nawet przetargu na miejskie działki, tak jak wskazują na to przepisy.

„Zapomniane” działki

W połowie 2011 r. inwestor Millenium Hall zorientował się, że może sobie napędzić kłopotów. Wystąpił do Sądu Rejonowego w Rzeszowie z pozwem przeciwko miastu o przeniesienie własności „zapomnianych” działek miejskich. Spółka zgodziła się zapłacić 75 tys. zł.

Miasto, które „przypomniało” sobie o istnieniu działek, zleciło wycenę. Okazało się, że są warte znacznie więcej, bo 21,6 mln zł. Na tę sumę składa się wartość samego gruntu (ponad 1,1 mln zł) i wartość budowy (ponad 20,5 mln zł). Tej samej budowy, którą inwestor niefrasobliwie dokończył na działkach miejskich, o których niefrasobliwie „zapomnieli” urzędnicy.

Dla porównania, kilka lat wcześniej, w tzw. „przetargu stulecia” na 95 arów pod Galerię Rzeszów, miasto zainkasowało prawie 35 mln zł. Włodarze Rzeszowa mówili, że jeszcze nigdy nie zarobili tak ogromnych pieniędzy na sprzedaży gruntu.

„Ślepa uliczka”

Trudno się oprzeć myśli, że działki pod Millenium Hall, w razie wystawienia ich na przetarg, również mogły przynieść do kasy miejskiej bardziej godziwą sumę, niż 1,1 mln zł. Przyjmując za punkt odniesienia kwotę osiągniętą za działki miejskie w „przetargu stulecia” (rok 2008), to ponad 20 arów pod Millenium Hall mogło zostać sprzedane za kwotę od 1,1 mln do nawet 8 mln zł. Każde postąpienie przyniosłoby miastu dodatkowy dochód od ceny wywoławczej.

Rzeszów otrząsnął się w końcu, że brnie w „ślepą uliczkę”. Żądaniom Develop Investment powiedział „nie”. Pełnomocnicy prawni wskazywali, że inwestorowi nie przysługuje uprawnienie do bezprzetargowego nabycia działek miejskich. Niespodziewanie Develop Investment i miasto Rzeszów w 2014 r. zawarły ugodę przed sądem. Co ciekawe, miasto reprezentował przy zawarciu ugody pełnomocnik spoza grupy etatowych prawników ratusza, z zewnętrznej kancelarii.

Jednak miasto zaczęło się później wycofywać z ugody. Do dziś jej nie wykonało, mimo pisemnych wezwań ze strony inwestora Millenium Hall. Może dlatego, że Rzeszów w ugodzie zobowiązał się do przeniesienia własności miejskich działek na inwestora za 1,1 mln zł? A działki są przecież warte minimum 21,6 mln zł!

Lada dzień decyzja prokuratury

Develop Investment wystąpił do Sądu Rejonowego w Rzeszowie o zobowiązanie ratusza do przymusowego wykonania ugody. Ratusz wniósł o oddalenie wniosku. Jednak sąd w 2015  roku nakazał gminie przenieść własność działek na Develop Investment pod rygorem nałożenia grzywny w kwocie 2 tys. zł. Miasto postanowienia jednak nie zaskarżyło i stało się prawomocne.

To wcale nie koniec urzędniczej niefrasobliwości na drodze do „wyprostowania” sprawy spornych działek. W konsekwencji właściciele Millenium Hall w praktyce władają dziś miejskimi działkami. Przegrodzili je szklanymi ścianami i zamknęli ruch na drodze, za którą miasto słono zapłaciło wywłaszczając prywatnych właścicieli działek. Od lat nie płacą za dzierżawę gruntu, nie są im naliczane opłaty za zajmowanie pasa drogowego.

Teraz próbują wywalczyć własność gruntu za mniejsze pieniądze niż wynika z wyceny, jak na razie bezskutecznie, na drodze sądowej. Lada dzień zapadnie decyzja, czy, a jeśli tak, to komu, w tej sprawie prokuratura postawi zarzuty.

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama