Zdjęcie: Komenda Wojewódzka Policji w Rzeszowie

Niespełna dwa miesiące po zatrzymaniu rzeszowskich przedsiębiorców za wyłudzenie 3 mln zł z Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, prokuratura ma już gotowy wobec nich akt oskarżenia. Jak to możliwe? 

– Możliwe, możliwe. Sprawy gospodarcze latami prowadzone są pod kątem analizy dokumentów, opinii biegłych, a zatrzymania przeprowadza się na samym końcu. To inne metodyka niż w sprawach kryminalnych – mówi nam jeden z rzeszowskich prokuratorów. 

Dotacja na starocie i złom 

Tak było właśnie w sprawie 54-letniego Roberta K., który pod Rzeszowem prowadzi spółkę kapitałową (branża lakiernicza). To on – zdaniem śledczych – był „architektem” wyłudzenia ponad 3 mln zł dotacji z Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. 

PARP jest rządową agencją, która dzieli dotacje z Unii Europejskiej. Robert K., ustalili śledczy, w 2016 roku z PARP-em podpisał umowę na zakup do swojej firmy kosztownej linii produkcyjnej i maszyn do impregnacji drukowania i lakierowania.

Agencja wypłaciła mu prawie 3,2 mln zł. Biznesmen chciał jeszcze z agencji wyciągnąć 833 tys. zł – w 2017 roku. PARP zorientowała się, że to próba oszustwa, drugiej części dotacji przedsiębiorca nie dostał. 

Wyszło też na jaw, że i pierwszej nie powinien był mieć wypłaconej, bo części do linii produkcyjnej wcale firma K. nie kupiła. Zalegające od kilkunastu lat w magazynach spółki części przedsiębiorca podreperował. „Odświeżał” także złom. To ustalenia w śledztwie. 

W obrocie „lewe” faktury

 

Aby zmylić PARP, przedsiębiorca – twierdzi prokuratura – namówił czworo innych, by kupili od niego części, a ci mu potem je odsprzedali. Handel był wyłącznie na papierze. „Lewe” faktury spółka K. wykorzystała do wniosku o dotacje z PARP.

Agencja o oszustwie dowiedziała się dopiero przy drugiej próbie wyciągnięcia dotacji. Powiadomiła policję. Roberta K. na początku maja br. zatrzymali funkcjonariusze z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. 

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

W tym samym czasie zatrzymano także 29-letniego Krystiana K., 46-letnią Anetę S. (oboje prowadzili własne firmy) i 38-letniego Piotra K., prezesa innej spółki. Policjanci szukali także wspólnika Roberta K. – Bartosza B. Był za granicą, gdy wpadła cała czwórka.

Bartosz B. wrócił do Polski, zgłosił się prokuratury. Swoimi wyjaśnieniami obciążył całą resztę, ale tylko potwierdził, co śledczy już wiedzieli. Przedsiębiorcom postawiono zarzuty m.in. oszustwa wielkiej wartości i posługiwanie się fałszywymi dokumentami.

Grozi im do 10 lat więzienia

Przedsiębiorcy po przesłuchaniach zostali zwolnieni do domów, dostali dozór policji, zakaz kontaktowania się z między sobą, zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportów oraz poręczenia majątkowe – od 15 tys. do 50 tys. zł.

Śledczy, na poczet przyszłych kar, zarekwirowali majątek oskarżonych o wartości prawie 4 mln zł – nieruchomości, samochody osobowe, broń myśliwską, gotówkę, a także udziały w spółkach kapitałowych. 

– Oskarżonym grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności – poinformował Krzysztof Ciechanowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie, która w środę, 28 czerwca, wysłała do Sądu Okręgowego w Rzeszowie przeciwko przedsiębiorcom.

Z piątki oskarżonych, dwoje było wcześniej karanych: Aneta S. i Bartosz B. Ten drugi także za oszustwa na dużą skalę.  

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama