Mirosław Karapyta, były marszałek podkarpacki, oskarżony o przestępstwa korupcyjne, będzie sądzony przez Sąd Rejonowy w Rzeszowie – tak zdecydował Sąd Okręgowy w Przemyślu.
Decyzja zapadła w środę. Proces Mirosława Karapyty (zgodził się na podawanie nazwiska) i ośmiu innych osób miał się rozpocząć w ubiegłym tygodniu w Sądzie Okręgowym w Przemyślu. Proces nie ruszył, bo obrońca jednego z oskarżonych złożył wniosek, by sprawa siedmiu osób została przeniesiona do Rzeszowa.
Sąd w Przemyślu częściowo przychylił się do tego wniosku. Spośród siedmiu osób, sześciu oskarżonych, w tym Karapyta, proces będą mieli w Sądzie Rejonowym w Rzeszowie. Pozostała trójka odpowiadać będzie przed przemyskim sądem.
Mirosław Karapyta przed sądem odpowiadać będzie za przestępstwa korupcyjne, seksualne, płatną protekcję i oszustwa. Prokuratura postawiła mu 16 zarzutów. Karapyta został zatrzymany 26 kwietnia 2013 r. Był wtedy marszałkiem podkarpackim, należał do PSL.
Lubelska prokuratura twierdzi, że Mirosław Karapyta przestępstw seksualnych dopuścił się w latach 1999-2001, gdy pracował w Starostwie Powiatowym w Lubaczowie. Prokuratura oskarża byłego marszałka o zgwałcenie jednej z pracownic.
Przestępstwa seksualne dotyczą także okresu 2011-2012. Karapyta wtedy był marszałkiem, miał uprawiać seks z kobietą, by jej koleżanka została przyjęta do pracy w urzędzie. Za usługi seksualne były marszałek miał też innej kobiecie załatwić zdanie egzaminu na prawo jazdy w Przemyślu.
Zarzuty korupcyjne dla Mirosława Karapyty dotyczą przyjmowania przez niego łapówek od przedsiębiorców za załatwianie im spraw urzędowych i prywatnych, gdy był wojewodą, a potem marszałkiem (okres 2008-2013). Przedsiębiorcy mieli się Karapycie odwdzięczać fundowaniem pobytów w hotelach, opłacaniem prywatnych wycieczek zagranicznych.
Prokuratura oskarżyła Mirosława Karapyte także o wzięcie dwóch łapówek po 5 tys. zł. Jedną z nich miał stanowić zestaw mebli, które Karapyta rzekomo dostał od przedsiębiorcy za to, że były marszałek załatwi pracę krewnej biznesmena. Drugie 5 tys. zł miał wręczać przedsiębiorca za to, że jego firma dostanie zlecenie budowlane od urzędu marszałkowskiego.
Prokuratura twierdzi, że Mirosław Karapyta przyjął kolejne 30 tys. zł za przyspieszenie przez urząd wypłaty unijnych pieniędzy właścicielowi firmy budowlanej z Przeworska. Śledczy chcą też, by Karapyta odpowiedział za to, że nie rozliczył się z pracownikami, którzy remontowali mu dom. W tym przypadku chodzi o zarzut oszustwa.
Oprócz Mirosława Karapyty, któremu grozi kara do 12 lat pozbawienia wolności, przed sądem odpowiedzą m.in. przedsiębiorcy, którzy rzekomo wręczali łapówki byłemu marszałkowi oraz Henryk S., były burmistrz Ustrzyk Dolnych oraz Jan B. sekretarz gminy.
Karapyta nie przyznaje się do winy.
(kaw)
redakcja@rzeszow-news.pl