Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

Ratusz wycofał się z deklaracji, którą złożył w poniedziałek. W środę rano rozpoczęto złomowanie historycznego jupitera ze Stadionu Miejskiego. W ostatniej chwili prace zostały wstrzymane. 

W poniedziałek poinformowaliśmy, że miasto dogadało się z zarządem Stali Rzeszów, dzięki czemu jeden z demontowanych masztów zostanie na terenie Stadionu Miejskiego. Demontaż historycznych słupów rozpoczął się w ubiegłym tygodniu. To rezultat modernizacji obiektu pod 1-ligowe rozgrywki piłkarskie, w których od 2020 roku uczestniczy Resovia.

W wyniku porozumienia między magistratem a klubem fragment jednego z masztów, które oświetlały stadion od 1974 roku, miał zostać odnowiony i ustawiony na terenie obiektu – tak aby mógł zapłonąć podczas ważnych dla klubu wydarzeń. 

To, że ratusz ustąpił, wielu kibiców zaskoczyło. Od listopada urzędnicy twardo obstawali przy tym, że wszystkie historyczne maszty zostaną zezłomowane. – Nie spełniają wymagań wytrzymałościowych, są też za stare i za duże, aby wykorzystać je w innym miejscu – potwierdzał jeszcze 13 stycznia Marek Ustrobiński, wiceprezydent Rzeszowa.

Dlaczego więc jeden z nich postanowiono zachować? – Pojawiły się sugestie ze strony mieszkańców, aby ocalić część jednego z masztów jako pamiątkę – uzasadniał w poniedziałek zmianę decyzji Artur Gernand z biura prasowego Urzędu Miasta w Rzeszowie.

Pokazówka?

Entuzjazm ratusza był jednak chwilowy. Z podjętej w poniedziałek decyzji wycofał się następnego dnia.

We wtorek na placu budowy Stadionu Miejskiego w Rzeszowie pojawił się jeden z miejskich inspektorów. Kierownikowi budowy obwieścił, że w magistracie zapadła decyzja o wywiezieniu pozostałej części masztu na złom. – Potężny reflektor (9×5 m – przyp. red.) ma trafić na złomowisko w Białej. Decyzja ma być wykonana w środę – miał usłyszeć kierownik budowy.

– Mamy informacje, że miasto nie chce płacić za odnowienie reflektora i przygotowanie miejsca na terenie stadionu, gdzie część jupitera byłaby wyeksponowana – mówił nam we wtorek wieczorem Robert Górniak, kibic Stali Rzeszów, który koordynuje akcją ratowania reflektora przed zniszczeniem.

Urząd zmienił zdanie, gdy obliczono, że koszt zachowania reflektora wraz z przygotowaniem terenu pod jego ekspozycję wyniesie ok. 100 tys. zł. Ratusz uznał, że to stanowczo za dużo.

– Jesteśmy rozczarowani postawą miasta. Najpierw poparło pomysł zachowania reflektora, teraz się z tego wycofuje – nie kryje rozgoryczenia Robert Górniak.

Mimo decyzji, która zapadła w ratuszu, reflektor nie mógł zostać natychmiast wywieziony – przed załadowaniem na ciężarówkę trzeba go najpierw pociąć, a we wtorek zabrakło rąk do pracy. Szatkowanie go zaplanowano na środę na godz. 7:00.

Symbol miasta na złom

Kibice Stali Rzeszów są zdziwieni, że miasto lekką ręką rezygnuje z zachowania jupitera. Wszystkie cztery maszty, obok pomnika Czynu Rewolucyjnego, były symbolami Rzeszowa. Uratowanie przynajmniej jednego reflektora miało zachować pamięć o tej części historii miasta. 

– Prezydent Tadeusz Ferenc deklarował się jako kibic naszego klubu, a tymczasem jego urzędnicy robią z ludzi idiotów, nie liczą się z historią – mówi wprost Robert Górniak. Kibice nie chcą dopuścić do zezłomowania reflektora. Proponują, by przenieść go na chwilę w okolice sklepu Lidl. Tam nie utrudni dalszych prac remontowych. 

Kibicom chce pomóc skład złomu w Białej, który nie pali się do zniszczenia części jupitera. Fani Stali zapowiedzieli, że w razie konieczności zorganizują zbiórkę i wykupią od składu złomu reflektor. Przy założeniu, że kilogram złomu kosztuje 1,30 zł, to miasto za złomowanie reflektora otrzymałoby ok. 16 tys. zł. Tyle pieniędzy zamierzają zebrać kibice. 

Odpowiedzialność Stali 

W ratowanie reflektora zaangażował się Rafał Kalisz, prezes Stali Rzeszów. W środę przed godz. 8:00 spotkał się z władzami miasta. Z jakim efektem?

– Jupiter zostaje, ale klub bierze na swoje barki odpowiedzialność za niego. Na wiosnę ustalimy, gdzie zostanie zamontowany – przekazuje nam Stanisław Sienko, wiceprezydent Rzeszowa. 

– Udało nam się wypracować porozumienie. Miasto pozwoliło nam zatrzymać reflektor pod warunkiem, że sami sfinansujemy jego renowację, montaż i utrzymanie – potwierdza Rafał Kalisz. Kibice myślą również o pozyskaniu pieniędzy z kolejnej edycji Rzeszowskiego Budżetu Obywatelskiego. 

Rozmowy toczyły się w gorącej atmosferze. O godz. 7:00 rozpoczęto rozbiórkę reflektora. – Na szczęście nie został bardzo uszkodzony. Pewnie i tak częściowo zostanie pocięty na etapie odnawiania – pociesza Kalisz. 

(ram, cm)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama