Fot. Tomasz Modras / Rzeszów News

Warszawski sąd rozważy, czy Macieja M., który próbował popełnić samobójstwo w rzeszowskim więzieniu, można przesłuchać przy pomocy wideokonferencji.

W środę 14 sierpnia w Sądzie Rejonowym Warszawa – Praga odbyła się rozprawa oskarżonego o rozbój Tomasza G. W tym samym procesie 1 lipca miał zeznawać, jako świadek, Dawid Kostecki, były rzeszowski bokser. Rozprawę odwołano, przeniesiono ją właśnie na 14 sierpnia już bez Kosteckiego, bo ten 2 sierpnia w Areszcie Śledczym na warszawskiej Białołęce popełnił samobójstwo. 

Na rozprawę 1 lipca z rzeszowskiego więzienia miał zostać także dowieziony Maciej M., który odsiaduje liczne wyroki m.in. za oszustwa. Też miał być świadkiem w procesie Tomasza G. Na lipcowy proces M. jednak nie dojechał. Jak we wtorek informowaliśmy, Sąd Rejonowy Warszawa – Praga 24 czerwca odwołał transport Macieja M. – Z przyczyn zdrowotnych – wyjaśnia nam Joanna Adamowicz z praskiego sądu. 

– Maciej M. zgłosił, że boli go kręgosłup, więc lekarz zlecił transport w pozycji leżącej. Sąd, po tej informacji, transport odwołał – mówią nasze źródła w Służbie Więziennej.

Przesłuchanie na odległość? 

Maciej M. w miniony piątek, 9 sierpnia, próbował popełnić samobójstwo w więziennej celi Zakładu Karnego w Rzeszowie, o czym od wtorku donoszą wszystkie media. My pisaliśmy o tym TUTAJ. Próba samobójcza M. jest wiązana z kontrowersjami wokół śmierci Dawida Kosteckiego. Maciej M. chwalił się znajomościami z „Cyganem”. 

Po nieudanej i wyreżyserowanej próbie samobójczej trafił do Szpitala Psychiatrycznego im. Babińskiego w Krakowie. We wtorek z M. chcieli porozmawiać dziennikarze. Opowiadał im, że rzekomo w więzieniu pobili go funkcjonariusze. Ci „rewelacje” Macieja M. przerwali, a potem przewieźli go do więziennego szpitala psychiatrycznego. 

– Sąd będzie ustalał stan zdrowia świadka i czy istnieją przeszkody w jego przesłuchaniu w drodze wideokonferencji – poinformowała nas Joanna Adamowicz z Sądu Rejonowego Warszawa – Praga. 

„Rz”: „Cyganowi” zgotowano piekło

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

W środę „Rzeczpospolita” w kolejnym odcinku o śmierci Dawida Kosteckiego napisała, że Maciej M. to „niebezpieczny” przestępca, kojarzony z tzw. grupą mokotowską, który rzekomo „Cyganowi” na Białołęce, po tym, jak tam trafił 18 czerwca br., zgotował „piekło”. Kostecki, jak twierdzą informatorzy „Rz”, miał się przyznawać do przestępstw „w różnych sprawach, co automatycznie obciążało wielu przestępców”. 

Z kolegi według naszych rozmówców, informacje „Rzeczpospolitej” mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. – Kostecki nigdy podczas przesłuchań nie przyznawał się do winy, a zawsze dobrowolnie poddawał się karze. Paradoks? Zapewne. Podczas przesłuchań był małomówny, kolegów nie „sypał”, chciał mieć spokój. A na dobrowolne poddanie się karze zgadzał się, licząc na łagodne wyroki – mówi nam jeden z rzeszowskich prokuratorów.

Potwierdzają to dwie sprawy, za które Dawid Kostecki odsiadywał wyroki. W 2012 roku Sąd Apelacyjny w Rzeszowie skazał go na 2,5 roku bezwzględnego więzienia za kierowaniem gangiem, który zarabiał na prowadzeniu agencji towarzyskich. „Cygan” w trakcie śledztwa chciał się poddać karze – czterech lat więzienia w zawieszeniu na siedem. Na to przystał również prokurator, ale nie zgodził się już sąd.

Już w trakcie procesu Dawid Kostecki złożył kolejny wniosek o dobrowolne poddanie się karze, też w zawieszeniu, ale już niższą – dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć. Na to tym razem nie zgodził się prokurator, a sąd w finale procesu zdecydował, że „Cygan” ma trafić za kratki na 2,5 roku. 

Nowy Maciej, Marcin, Kazimierz

Stosunkowo łagodny wyrok Kostecki dostał w procesie, po którym przed śmiercią odbywał karę za kierowanie gangiem, który handlował kradzionymi autami sprowadzanymi z zagranicy. W czerwcu 2017 roku Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu skazał „Cygana” na 5 lat więzienia. Też nie przyznawał się do winy, ale też dobrowolnie poddał się karze. Kostecki wtedy wiedział, że „zawiasów” nie dostanie, ale uniknął pójść do więzienia na 10 lat. 

Nasi informatorzy twierdzą, że po samobójstwie Dawida Kosteckiego, jak grzyby po deszczu, będą się teraz pojawiali ci, jak wspomniany Maciej M., którzy będą kreować się na „ofiary” wymiaru sprawiedliwości. – Co chwilę będzie się pojawiał ktoś nowy – Marcin, Maciej, Kazimierz… – mówią nasi rozmówcy związani z organami ścigania i służbą więzienną.

marcin.kobialka@rzeszow-news.pl  

Reklama