Zdjęcie: Sebastian Fiedorek / Rzeszów News

Na sznurówce próbował się powiesić w rzeszowskim zakładzie karnym Maciej M., który miał być przesłuchiwany w tym samym procesie co Dawid Kostecki – dowiedział się Rzeszów News. 

Maciej M. to znany kryminalista, który chwalił się znajomościami z Dawidem Kosteckim, byłym rzeszowskim bokserem. „Cygan” popełnił samobójstwo 2 sierpnia w Areszcie Śledczym na warszawskiej Białołęce.

Śmierć Kosteckiego nie schodzi z czołówek serwisów informacyjnych, padają sugestie, że jego samobójstwo mogło zostać upozorowane, a wcześniej go odurzono. Prokuratura temu zdecydowanie zaprzecza, twierdząc, że nie ma żadnych dowodów na udział osób trzecich. 

Dawid Kostecki na Białołęce przebywał od 18 czerwca. Przewieziono go tam z rzeszowskiego więzienia, gdzie odbywał 5-letni wyrok za udział w gangu, który m.in. legalizował kradzione samochody. „Cygan” miał wyjść na wolność za dwa lata. 

Kostecki procesu nie doczekał, Sąd Rejonowy Warszawa Praga nie zdążył go przesłuchać.

Życie uratowali mu koledzy z celi

Tymczasem w tle śmierci „Cygana” pojawia się kolejna historia, która znów uruchomi lawinę spekulacji. To przypadek Macieja M., który w rzeszowskim więzieniu odsiaduje liczne wyroki za kradzieże, oszustwa, włamania. Na wolność ma on wyjść w 2025 r.

Maciej M. w zeszły piątek, 9 sierpnia, ok. godz. 14:00 w 3-osobowej celi próbował popełnić samobójstwo. Ppłk Elżbieta Krakowska, rzecznik Służby Więziennej, twierdzi, że M. chciał to zrobić na oczach kolegów z celi. .

– Usiłował założyć sobie na szyję pętlę wykonaną ze sznurówki. Natychmiast został przez współwięźniów powstrzymany, a pętla odcięta. Nie odniósł żadnych obrażeń, ani nie stracił przytomności – przekazuje nam ppłk Elżbieta Krakowska. 

Twierdzi, że po zdarzeniu Maciej M. trafił na specjalistyczny oddział psychiatryczny do szpitala w Krakowie. Okoliczności zdarzenia bada zespół powołany przez dyrektora Zakładu Karnego w Rzeszowie. Tydzień przed próbą samobójczą, M. został ukarany dyscyplinarnie przez dyrektora rzeszowskiego więzienia. 

– Za to, że na wyraźne polecenie nie wstał rano z łóżka. Potem M. wymyślił sobie bajkę i wychowawcy powiedział, że oddziałowy uderzył go młotkiem w głowę. M. to mitoman – twierdzą nasze źródła w Służbie Więziennej. – Nigdy nie został pobity – dodają.

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - InstagramObserwuj nas na Instagramie!

Transport na proces odwołano 

Z informacji, jakie uzyskaliśmy w Służbie Więziennej wynika, że Maciej M., decyzją sądu, miał być przetransportowany 1 lipca do Warszawy, aby wziąć udział „w czynnościach procesowych” w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Pragi-Północ”. M. miał być przesłuchany w tym samym procesie oskarżonego o rozbój Tomasza G., co Dawid Kostecki. 

Maciej M. także nie doczekał się przesłuchania. – Sąd 24 czerwca odwołał nakaz transportu – informuje nas ppłk Elżbieta Krakowska. We wtorek nie udało nam się dowiedzieć, dlaczego transport odwołano. 

Czy Maciej M. to ważna postać w świecie przestępczym? – Nie, to typowy złodziejaszek, niezły manipulant. To „pisarz”. Non stop pisał skargi na pobyt w więzieniu. Doliczyliśmy się ich ponad 100. Skarżył się m.in. na to, że brakuje mu ping ponga, albo na to, że gołębie zostawiają odchody na parapecie – mówią nam funkcjonariusze rzeszowskiego więzienia. 

Macieja M. znają rzeszowscy prokuratorzy, ale twierdzą, że nie przewijał się w sprawach, w których Dawid Kostecki odsiadywał wyrok za prowadzenie agencji towarzyskich. – Z Łodzi natomiast mieliśmy informacje, by zbadać sprawę, w której oskarżał kilku ludzi o przestępstwa. Okazało się to pomówieniami – mówi nam jeden z rzeszowskich śledczych. 

„Instrumentalna próba samobójcza” 

Służba Więzienna ma poważny problem. Po samobójstwie Dawida Kosteckiego wychodzi na jaw kolejna sprawa, która jest powiązana z „Cyganem”. – Paranoja! Teraz co drugi kryminalista, aby załatwić swoje interesy, będzie mówił, że nie chce skończyć jak Kostecki – mówią nam funkcjonariusze SW. 

Twierdzą też, że Maciej M. chciał popełnić samobójstwo, które w środowisku Służby Więziennej określane jest instrumentalnym. – Chciał po prostu zwrócić na siebie uwagę. Nie chodziło o to, by odebrać sobie życie, ale zrobić wszystko, by opuścić na chwilę kryminał i trafić na chwilę do więziennego szpitala – mówią nasi informatorzy ze SW.  

Z Maciejem M. w otwartym szpitalu psychiatrycznym próbowali porozmawiać dziennikarze TVN. „Dawid Kostecki się nie powiesił. Dawida Kosteckiego dojechali tak samo jak mnie” – usłyszał reporter TVN. Dalszą rozmowę przerwali pilnujący M. strażnicy więzienni. Potem zapadła szybka decyzja, by Macieja M. wywieźć do więziennego szpitala psychiatrycznego.

Służba Więzienna nie udziela informacji, gdzie dokładnie przebywa M. 

marcin.kobialka@rzeszow-news.pl 

Reklama