Zdjęcie: materiały CBA

O wzięcie prawie 300 tys. zł łapówek i obietnicę przyjęcia kolejnych 100 tys. zł został oskarżony Janusz W., były dyrektor rzeszowskiej delegatury Urzędu Ochrony Państwa.

Śląski oddział Prokuratury Krajowej w piątek wysłał do Sądu Okręgowego w Rzeszowie akt oskarżenia przeciwko Januszowi W.  

– Został on oskarżony o popełnienie pięciu przestępstw: powoływania się na wpływy w instytucjach państwowych i samorządowych: w sądzie, prokuraturze, służbach specjalnych, urzędach skarbowych, urzędach kontroli skarbowej, ZUS-ie, Państwowej Inspekcji Pracy. W tych instytucjach Janusz W. podjął się pośrednictwa w załatwianiu różnych spraw i przyjął za to ponad 295 tys. zł korzyści majątkowych. Miał również obiecane kolejne 100 tys. zł – mówi Piotr Żak ze śląskiej Prokuratury Krajowej.

Janusz W. przed sądem odpowie także za pranie brudnych pieniędzy (ponad 150 tys. zł) i nakłanianie osoby do składania fałszywych zeznań w procesie dotyczącym wyprowadzania majątku jednej ze spółek działających na terenie Mielca.

Z ustaleń prokuratury wynika, że Janusz W. dopuścił się przestępstw w latach 2005-2014. Został zatrzymany przez CBA w marcu 2017 r. razem z innym byłym funkcjonariuszem służb specjalnych Maciejem D., który pracował w ABW, a potem w rzeszowskim CBA.

Janusz W., podobnie jak Maciej D., należą do grupy ponad 20 osób uwikłanych w aferę podkarpacką, która wybuchła latem w 2014 r. Zarzuty korupcyjne dostali wysokiej rangi prokuratorzy, politycy, księża, funkcjonariusze publiczni, którzy za łapówki – według śledczych – załatwiali prywatne i biznesowe sprawy m.in. Mariana D., byłego prezesa firmy paliwowej „Maante”  z Leżajska, głównego bohatera afery podkarpackiej, odsiadującego już wyrok czterech lat więzienia.

Prokuratura w Katowicach twierdzi, że szef „Maante” korumpował także wspomnianego Janusza W. Za co? Janusz W. zapewniał biznesmena, że załatwi mu korzystną decyzję Naczelnego Sądu Administracyjnego w sprawie zwolnienia z płacenia podatków. Pośrednikiem miał być Zbigniew N., były szef Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie, także zamieszany w aferę podkarpacką. Janusz W. miał za to wziąć 50 tys. zł łapówki.

Kolejne 50 tys. zł Janusz W. miał otrzymać od Mariana D. przy załatwianiu mu innych spraw biznesowych i prywatnych, powołując się na znajomości w prokuraturach, sądach, policji, urzędach skarbowych, urzędach kontroli skarbowej oraz służbach specjalnych.

Janusz W. dyrektorem rzeszowskiej delegatury UOP (poprzednik ABW) był do 1997 r. W UOP-ie pracował od 1990 r., a wcześniej, od 1973 roku, w Wydziale II Kontrwywiadu SB w Wojewódzkim Urzędzie Spraw Wewnętrznych w Rzeszowie.  W UOP-ie początkowo był naczelnikiem Kontrwywiadu i Zastępcy Szefa ds. Operacyjnych, a następnie zastępcą Szefa ds. Operacyjnych. W ostatnim roku w UOP-ie Janusz W. był dyrektorem jej rzeszowskiej delegatury.

W lipcu 2014 r. W. był wśród kilkunastu osób, u których CBA dokonało przeszukań w ramach tzw. afery podkarpackiej. Janusz W. na Podkarpaciu miał opinię filmowego „Ojca chrzestnego”. Prokuratorzy w trakcie śledztwa mówili nam, że Janusza W. do niedawna można było zaliczyć do jednych z najważniejszych osób w Polsce. Po odejściu ze służb w 1997 r. W. zajął się prywatnym biznesem.

– Za załatwianie spraw, płatną protekcję wystawiał nawet faktury, w których opisywał, że pieniądze otrzymał za tzw. osłonę biznesową. W interesach przyjmował ludzi w baraku. To, co było pokazane w filmie „Psy”, na Podkarpaciu było rzeczywistością – mówili nam kilka miesięcy temu katowiccy prokuratorzy.

Janusz W. przebywa w tymczasowym areszcie, podobnie jak Anna H., była szefowa Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie, oraz Zbigniew N., były doradca ministrów sprawiedliwości za rządów PO-PSL i b. szef Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie.

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama