Ani w szpitalu na ulicy Lwowskiej, ani w szpitalu na ulicy Rycerskiej, ani w Pro-Familii w sobotę w Rzeszowie nie można było uzyskać pomocy pediatry. Pacjenci są zbulwersowani.
We wtorek opisywaliśmy przypadek braku lekarza w rzeszowskiej Pro-Familii tydzień temu w niedzielę. W minioną sobotę (21 września) sytuacja się powtórzyła we wszystkich trzech rzeszowskich szpitalach, które są zobowiązane do pełnienia nocnej oraz całodobowej opieki medycznej w weekendy i w święta: w Klinicznym Szpitalu Wojewódzkim nr 2 przy ul. Lwowskiej, w Szpitalu Miejskim przy ul. Rycerskiej i wspomnianej Pro-Familii.
Cztery godziny czekania
O tym, jak w sobotę w Rzeszowie trudno było uzyskać pomoc pediatry poinformowali nas Czytelnicy Rzeszów News. Pani Justyna z 10-miesięcznym dzieckiem, które potrzebowało pomocy, najpierw pojawiła się w Pro-Familii. Tam okazało się, że lekarza nie ma. Z Pro-Familii pojechali do szpitala „na górce”. Tam identyczna sytuacja. Pediatry nie ma. Odesłano ich do szpitala przy ul. Rycerskiej. To samo. Przekierowano ich do… KSW nr 2.
– Gdzie logika? Zdesperowani udaliśmy się na SOR na ul. Lwowskiej. Tam koszmar. Wycieczka z rejestracji do pokoju nr 9, z pokoju nr 9 do rejestracji i informacja, że czas oczekiwania wynosi do 4 godzin. Oczywiście, jeszcze trzeba się podpisać, że zostałam poinformowana o czasie oczekiwania, w razie gdyby ktoś narzekał na kolejki – opisuje pani Justyna. Z czekania zrezygnowała.
– Stwierdziłam, że dziecko może się tam nabawić większej choroby niż jest – twierdzi kobieta.
Są sytuacje życiowe…
Dzwonimy w niedzielę do wszystkich trzech szpitali. Wykręcamy numery pod którymi w teorii można uzyskać informacje o świadczonej w weekend i święta pomocy medycznej. W szpitalu na Lwowskiej nikt nie odbiera telefonu, na Rycerskiej słyszymy radę. – Proszę dzwonić w poniedziałek do południa, najlepiej do kierownika Izby Przyjęć, dzisiaj pani doktor nie ma, nie ma dyżuru – słyszymy w Szpitalu Miejskim.
W Pro-Familii pielęgniarka potwierdza, że w sobotę nie było pediatry. Dlaczego? – To nie moje kompetencje, proszę dzwonić do dyrekcji, ona o tym wie. Ja przychodzę na swój dyżur, my [pielęgniarki – przyp. red.] jesteśmy. A to, że lekarza nie było, to nie wiem dlaczego. Są sytuacje życiowe. W każdej chwili coś się może zdarzyć – mówi pielęgniarka. Twierdzi, że tak jest też w innych placówkach.
– Dzisiaj [22 września] np. na Lwowskiej nie ma ani pediatry, ani lekarza dla dorosłych i nikt nie robi jakiejś awantury – usłyszeliśmy w Pro-Familii.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl