Bogna Kuśnierz z Rebeliantów Podkarpackich może na razie spać spokojnie. Policja zawiesiła plan skierowania do sądu wniosku o ukaranie kobiety za lutowy protest przed ratuszem w sprawie próby ocenzurowania spektaklu „#chybanieja”.
Bogna Kuśnierz w zeszły piątek była przesłuchiwana w Komendzie Miejskiej Policji w Rzeszowie. Wezwano ją na podstawie złamania Kodeksu wykroczeń. Policja chciała Kuśnierz postawić zarzut z artykułu 52, który mówi zorganizowaniu zgromadzenia publicznego bez pozwolenia.
Tym zgromadzeniem publicznym był protest z 28 lutego br., gdy działacze Rebeliantów Podkarpackich przed ratuszem zorganizowali protest przeciwko decyzji Tadeusza Ferenca, prezydenta Rzeszowa. Ferenc zarządził wstrzymane prac nad spektaklem „#chybanieja” w reżyserii Pawła Passiniego w Teatrze Maska. Oburzyli się aktorzy, twórcy sztuki i dyrekcja „Maski”.
Rebelianci postanowili powiedzieć „nie” cenzurze prewencyjnej. Po burzy w mediach, ostatecznie „#chybanieja” pokazano w maju na deskach „Maski” podczas 10. festiwalu „Maskarada.” Po zakończeniu lutowej manifestacji, do ich uczestników podeszli policjanci. Spisali kilka osób, m.in. Bognę Kuśnierz. – Manifestacja była zgłoszona. Zawsze mnie spisują. Prewencyjnie – mówiła nam wówczas Kuśnierz.
Okazało się, że na prewencji się nie skończyło, policja wszczęła postępowanie w sprawie nielegalnego zgromadzenia. Piątkowe przesłuchanie Bogny Kuśnierz nie dało jednak podstaw do tego, by wobec działaczki Rebeliantów Podkarpackich policja sporządziła wniosek do sądu o ukaranie.
– Przeprowadzone czynności nie dały do tego podstaw. Wniosku o ukaranie nie sporządzono – mówi nadkom. Adam Szeląg, rzecznik KMP w Rzeszowie. – Czynności wyjaśniające wciąż jednak trwają – zastrzega. To oznacza, że policja, choć ma wątpliwości, czy kierować do sądu wniosek o ukaranie Kuśnierz, finalnie tak jednak nie zrobi.
Sama Bogna Kuśnierz nie ma sobie nic do zarzucenia. Mówi, że policję o manifestacji powiadomiła telefonicznie w dniu protestu, zadzwoniła do sekretariatu KMP w Rzeszowie. Zgłosiła wówczas tzw. manifestację spontaniczną, unikając w ten sposób konieczności zarejestrowania zgromadzenia publicznego.
Policja podejrzewa, że trudno było mówić o „spontanicznym” proteście, skoro zapowiedź na jego temat kilka dni wcześniej pojawiła się w mediach, m.in. na łamach Rzeszów News. Podczas piątkowego przesłuchania w komendzie Bognie Kuśnierz pokazano wydruki.
Mimo, że policja wstrzymała się z kierowaniem do sądu wniosku o ukaranie Kuśnierz za zorganizowanie nielegalnego protestu, to ona sama nie jest spokojna. – Odniosłam wrażenie, że to jeszcze nie koniec sprawy, winni muszą ponieść karę – obawia się Kuśnierz.
Uważa, że sposób w jaki policja była powiadomiona o proteście był właściwy. – Zawsze tak robię, gdy jest zbyt późno na zgłoszenie, a sprawa tego protestu dosyć długo „wisiała w powietrzu” i nie mieliśmy potwierdzenia, czy dojdzie do skutku – twierdzi dziś Bogna Kuśnierz. Jej zdaniem całe postępowanie policji nie ma sensu.
